Żywica, Ane Riel

Autor: Ane Riel
Tytuł: Żywica
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
Liczba stron: 280

Rodzina Haarder mieszka na niewielkiej wyspie, z dala od innych ludzi. Jens, jego żona Maria, a także córka Liv żyją na uboczu. Jens jest stolarzem, jednak od lat trudni się raczej gromadzeniem różnych bibelotów i zagracaniem wyspy niż wyrobem mebli. Maria natomiast z dnia na dzień tyje coraz bardziej, co utrudnia jej poruszanie się. Liv ma dziewięć lat i poza wyspą bywa jedynie nocą, gdy ojciec wysyła ją po kolejne „przydatne” rzeczy. Gdy rodzice zgłaszają śmierć córki, mieszkańcy głównej wyspy szanują ich żałobę i jeszcze bardziej odsuwają się od tej dziwnej rodziny. Jednak prawdziwa tragedia dopiero się wydarzy.

Żywica Ane Riel jest thrillerem psychologicznym, w którym główną bohaterką oraz narratorką pierwszoosobową jest Liv. To dziecko, które jest dość dojrzałe jak na swój wiek. Dziewięciolatka rzadko miała okazję spotykać kogoś spoza rodziny, a wyspę główną i inne domostwa widziała jedynie nocą, nie bawiła się też nigdy z żadnym dzieckiem. Oprócz Liv mamy także trzecioosobowego narratora wszechwiedzącego, który przybliża losy rodzinny Haarderów, cofając się do czasów dzieciństwa Jensa.

Fabuła nie jest naszpikowana zwrotami akcji, a tempo opowieści jest dość powolne. Książka zaczyna się od informacji, że Jens zabił babcię Liv, a potem narracja wraca do młodości mężczyzny i przedstawia wydarzenia chronologicznie, czasem tylko wtrąca się narratorka pierwszoosobowa i zabiera nas do teraźniejszości. Bodźcem do opowiedzenia historii rodziny, młodości ojca, początków małżeństwa rodziców Liv, są pewne skojarzenia, które pojawiają się w opowieści dziewczynki.

Liv jako narratorka jest naprawdę ciekawa. Pamiętając, że mamy do czynienia z dzieckiem, na dodatek takim, które niewiele widziało poza własnym domem i podwórkiem, należy docenić fakt, że autorka skupiła się na takim prowadzeniu narracji, które przypomina dziecięce opowiadanie. Liv całkowicie ufa rodzicom, a nie znając innego życia, uznaje to, co ma w domu, za całkiem normalne. Nie widzi nic złego w milczącym ojcu, polowaniu nocą i chodzeniu do miasteczka na szaber. Dla Liv to nic nowego, że na podwórku rosną sterty gratów, które ojciec uwielbia, a które na pewno kiedyś mu się przydadzą. Nie dziwi też dziewczynki fakt, że z miasteczka przynoszą nie jedzenie czy leki, lecz często kolejne śmieci – jak folia bąbelkowa czy cerata, a także garnki, szczątki rowerów czy inne niepotrzebne rupiecie, które stają się dla Jensa skarbami.

Książka nie jest łatwa. Pokazuje stopniowy upadek człowieka i szaleństwo, w które popada. Spowodowane jest to życiem z dala od ludzi, traumami, które sięgają dzieciństwa, zamknięciem się w sobie, a także strachem przed kolejną utratą. Bohaterowie wolą ukartować spisek, doprowadzić do tragedii, niż pozwolić sobie żyć normalnie jak inni ludzie. Co ciekawe nikt w tej rodzinie nie walczy z tym, jak przyszło im żyć. Kolejne góry śmieci, zagracone pomieszczenia, a także choroba zarówno matki, jak i ojca, jest dla Liv całkiem normalna. Dziewczynka nie wie, że można żyć inaczej. Jest trochę dzikim dzieckiem, które wychowano, wpajając mu różne głupoty do głowy – na przykład, że mordowanie zwierząt nocą nie przynosi im bólu, a rozmowy z obcymi mogą okazać się niebezpieczne (nawet jeśli tym obcym jest nigdy niewidziana babcia).

Żywica to niewielka objętościowo powieść, która pokazuje degradację jednostki, popadanie w obłęd, a także ciągnięcie ze sobą na dno najbliższych, na dodatek całkiem niewinnych osób. Zaskakujące wydawać się może zachowanie dziewięciolatki, jednak musimy pamiętać, że Liv nie znała innego sposobu na życie – kradzieże, śmieci w każdym kącie, obsesja ojca, chorobliwa otyłość matki, a nawet widzenie tego, czego nie ma, było dla niej na porządku dziennym.

Żywica jest świetnym przykładem skandynawskiej literatury. Tym razem mamy do czynienia z duńską twórczością. Niespiesznie prowadzona narracja, a jednocześnie przejmująca atmosfera, która towarzyszy nam podczas czytania, to dwie najbardziej widoczne cechy tej książki. Plusem jest też przedstawienie miejsca wydarzeń – wysepek, ludzi, którzy wiedzą o sobie wszystko, ale nie wtrącają się w niczyje życie. To faktycznie przedstawicielka hasła "Dania: Mały kraj – wielka literatura".

Żywica mnie zaskoczyła. To powieść złożona i trudna, nie dla każdego. W internecie jest wiele nieprzychylnych opinii na jej temat. Może to dlatego, że potrzebna jest pewna wrażliwość czytelnicza, która pozwoli dotrzeć w tej powieści do najważniejszych elementów. Nie jest to thriller, w którym co chwila ktoś kogoś morduje, wręcz przeciwnie – to powieść, w której od pierwszej strony jesteśmy przekonani, że stanie się coś złego, że ta historia nie skończy się dobrze, ale nie będzie to spowodowane wydarzeniami rodem z horroru. Żywica ma inny cel – pokazać skomplikowaną relację rodzinną, upadek człowieczeństwa i chorobę jednostki, jej zepsucie. Świetnie napisana, dająca do myślenia pozycja.

13 komentarzy:

  1. I to coś dla mnie, właśnie tego typu thrillerów poszukuję, tytuł będę miała na uwadze, już dopisuję do listy czytelniczej na 2021. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o bardzo mnie zachęciła ta recenzja ,lubię takie klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taką książkę chętnie przeczytam, bo takie zawikłane ludzkie losy mnie interesują... Z pozoru wieje nudą, ale dużo jest ukryte i to mnie pociaga!

    OdpowiedzUsuń
  4. Koniecznie dopisuję do swojej listy na 2021.:) Bardzo zaciekawił mnie pomysł z przedstawieniem całej historii oczami 9-latki, a całość brzmi tajemniczo i budzi jakąś dozę niepewności.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale bardzo lubię thrillery psychologiczne, więc chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale na razie "trudne" książki nie są na moje nerwy

    OdpowiedzUsuń
  7. Raz, że to książka nie dla każdego, a dwa - może polecę ją siostrze, bo nie lubuję się w wolnej akcji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka i jej tematyka do łatwych raczej nie należą, a ja muszę przyznać że rzadko sięgam po literaturę tego typu, ale zaciekawiłaś mnie i byłabym skłonna dać szansę tej pozycji... :) Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń
  9. Już dawno ta książka rzzuciła mi się w oczy. Nie wiem, czyn mam na nią ochotę, bo z jednej strony mnie szalenie intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Planuję tę książkę przeczytać od dawna. Fajnie, że cię zaskoczyła i jesteś zadowolona.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  11. To już kolejna pozytywna recenzja tej książki, muszę koniecznie po nią sięgnąć!

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety chyba to nie będzie moja bajka ale polece ją przyjaciółce, która czyta taki gatunek! 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobię tak samo, polecę ją siostrze. Może akurat jej się spodoba.

      Usuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!