Autor: Aleksandra
Rumin
Tytuł: Zbrodnia i Karaś
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 300
Na terenie kampusu Uniwersytetu Kardynała Stefana
Wyszyńskiego dochodzi do zbrodni. Zamordowany zostaje jeden z profesorów. Nie
wzbudza to jednak smutku w kadrze i studentach, bo Karaś był powszechnie
nienawidzony za swój charakter. Niemniej ktoś pozbył się go z tego świata i
należy teraz rozwiązać zagadkę – kto przysłużył się społeczeństwu i jaki miał w
tym cel? Pozornie przypadkowe osoby, które znalazły się na miejscu zbrodni, są
podejrzane o dokonanie mordu. Kto z nich jest winny?
Zbrodnia i
Karaś Aleksandry Rumin to powieść, w której nie brakuje
humoru. Akcja toczy się w Warszawie, a główna oś skupia się na Uniwersytecie
Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Bohaterów jest kilku i są przeróżni. Każdy ma
swój rozdział. Dzięki temu lepiej poznajemy poszczególne postacie, ich
ewentualne motywy i działania. Wśród osób, które pojawiają się w powieści, są między
innymi dwie sprzątaczki, w tym jedna z dyplomem wyżej wymienionej uczelni,
przystojny profesor, który urodą doprowadza kobiety do szaleństwa, inteligentny
menel i… kot. Ta mieszanka sprawia, że powieść ma wyjątkowo barwne zaplecze
osobowe, przez co fundowana jest kolejna dawka humoru.
Głównym tematem jest poszukiwanie mordercy. Są zebrania
potencjalnych sprawców, sprawdzanie wzajemnych zeznań. Każdy ma coś na sumieniu,
życzył Karasiowi śmierci. Kto jest winny? Tematem jest oczywiście zbrodnia, ale
poszukiwania mordercy wcale nie idą brawurowo. Narracja rzuca światło na każdą
z osób, uwypukla się ich motywy. Niektóre są bardziej poważne, inne mniej. Tak
czy siak każda z postaci może być winna. Owszem, zagadka kryminalna wysuwa się
na pierwszy plan, bo już na początku dowiadujemy się o zwłokach, jednak tak
naprawdę znacznie więcej miejsca poświęcono portretom poszczególnych osób.
Bohaterów nakreślono w barwny i przerysowany sposób, czasem absurdalnie
wyolbrzymiając pewne rzeczy, zachowania, cechy charakteru.
W książce jest też bohater zbiorowy, jakim jest sama
uczelnia. Mówi się o niej dużo, głównie w negatywnym kontekście, ale nie można
odmówić jej udziału w powieści. Autorka charakteryzuje społeczność, kreśli osobowość
tych budynków niczym charakter ludzi. To ciekawe doświadczenie. Nie spotyka się
tego za często w powieściach.
To, co bardzo podobało mi się w książce, to
umieszczenie akcji w znanym mi miejscu. Wiem, że dla wielu UKSW może nie
kojarzyć się z niczym, ale ja studiowałam na tej uczelni i z kilkoma rzeczami z
opisu autorki się zgadzam. Mam jednak wrażenie, że wyolbrzymienie przywar i
absurd były znacznie częstsze niż przedstawienie faktów dotyczących szkoły. Tak
samo było z ludźmi, których opisywała – ich charaktery sprawiały, że nikogo nie
dało się polubić, bo opisywano ich tak, że wychodzili na grupę wyjątkowo
przerysowanych osobników.
Minusem jest też dla mnie humor. Owszem, lubię ironię,
lubię absurd, ale w tej powieści wszystkiego tego było za dużo. Czułam się
przytłoczona niektórymi scenami i ich przedstawieniem, bo nie były one przeze
mnie brane na poważnie. Co za dużo to niezdrowo i w tym przypadku sprawdziło
się to powiedzenie. Ironia aż wylewa się z każdego zdania, co sprawiło, że w
pewnym momencie miałam przesyt.
Zbrodnia i
Karaś to ciekawa książka, która spodoba się wielu osobom.
Jest ironiczna, akcja umieszczona została w dość znanym miejscu, postaci jest
kilka, a każda ma swój niepowtarzalny charakter i historię. Pewnie część osób –
jak mnie – zmęczy za duża dawka ironii i absurdu, ale i tak sądzę, że warto
przeczytać tę książkę.