W ubiegłym roku postanowiłam, że
sprawię sobie najlepszy prezent urodzinowy, jaki mogłam sama sobie podarować i
kupiłam kartę Unlimited do Cinema City. Uwielbiam kino, zdarzało mi się chodzić
do niego kilka razy w miesiącu, więc uznałam, że to doskonały prezent. Przy okazji
miałam nadzieję, że będę przez niego „zmuszać się” do wychodzenia z domu – ach,
introwertycy, rozumiecie mnie, prawda? – by nie mieć poczucia zmarnowania. Czy
się opłaciło?
Po
pierwsze – gdzie, co i jak?
Kupujemy kartę na stronie
internetowej kina i wybieramy dwie rzeczy. Pierwsza z nich to gdzie ma działać
karta. Z racji tego, że mieszkam pod Warszawą, nie mogłam nie wybrać opcji „z
Warszawą”. Karta jest nieco droższa, ale pozwala oglądać filmy we wszystkich
kinach Cinema City w Polsce. Nie musimy ograniczać się do jednej placówki,
możemy wybrać się na seans w dowolnym miejscu. Drugą rzeczą, którą należy
wybrać, jest sposób zapłaty. Możemy dokonać jej jednorazowo za cały rok z góry
bądź zdecydować się na opcję pobierania pieniędzy z naszego konta raz w
miesiącu. Umowa zawierana jest na rok, choć powiem szczerze, że to jednak minus - wymyśliłam nawet z koleżanką, że najlepiej byłoby, gdyby CC zdecydowało się na kilka opcji kart, np. trzymiesięczne, półroczne i roczne. I wtedy na przykład w okresie oscarowym można wykupić kartę i chodzić na wszystkie filmy, które mają swoje premiery, a w czasie mniej owocnym, odpuścić. Pod koniec ważności karty dostaje się też wiadomość, czy chcemy dalej korzystać z programu.
Po
drugie – jak działa karta?
Tak jak wspomniałam, karta działa w
całej Polsce (z lub bez Warszawy, zależy od nas). Możemy oglądać nieograniczoną
liczbę filmów. Z tego, co czytałam, nie można zarezerwować chyba więcej niż
trzech seansów jednego dnia jednocześnie, ale mogę się mylić. Ja „kupowałam” zazwyczaj
bilety przez stronę internetową, logując się w specjalnej zakładce dla
posiadaczy karty. Wtedy automatycznie zaznaczało mi opcję „Unlimited”. To
wygodne, bo nie trzeba stać w kolejce. Jeśli jednak idziemy do kasy, kupić
bilet, należy okazać kartę. Tak samo przy wchodzeniu na salę (co jest moim
zdaniem zbędne, szczególnie gdy kupujemy bilet w kinie, gdzie musimy okazać
kartę, a na wydruku zaznacza się, że jest się w programie Unlimited). I już.
Bajecznie proste.
Po
trzecie – jak wrażenia?
Od momentu, gdy dowiedziałam się o karcie,
marzyłam, by ją mieć. Informacje na stronie były jednak niejasne i przez to
zmarnowałam cały rok na marzenia, zamiast ją kupić. Dopiero po kontakcie z BOK
dowiedziałam się, że mogę ją kupić, nawet gdy nie spełniam wszystkich warunków,
które niby są konieczne. Muszę przyznać, że jestem niesamowicie zadowolona. Były
miesiące, gdy bywałam w kinie jedynie dwa razy, by mieć poczucie, że „spłaciłam”
te 50 zł, a bywało i tak, że widziałam w miesiącu siedem filmów i trafiałam do
Cinema City przynajmniej raz w tygodniu, a czasem w weekendy widziałam dwa lub
trzy filmy. Korzystanie z karty jest proste i w sumie niedrogie – jak
policzyłam, zaoszczędziłam dzięki karcie tysiąc złotych w ciągu roku. Im bliżej
grudnia, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że muszę wykupić ją na
kolejny rok i… oto jest.
Po
czwarte – co obejrzałam przez rok?
Pasażerowie
La
la land
Sing
Po
prostu przyjaźń
Jackie
Moonlight
Lego
Batman film
Był
sobie pies
Porady
na zdrady
Azyl
Gold
Pokot
Piękna
i Bestia
Amok
Dzieciak
rządzi
Life
The
Circle. Krąg
Uciekaj
Baywatch.
Słoneczny patrol
Mumia
Wonder
Woman
Ponad
wszystko
Auta
3
Strażnicy
galaktyki
Piraci
z Karaibów 5
Dunkierka
Król
Artur
Baby
Driver
Bodyguard
Zawodowiec
Mroczna
wieża
Valerian
i miasto tysiąca planet
Dru,
Gru i minionki
Atomic
Blonde
Na
pokuszenie
The
square
To
Powiernik
królowej
American
Assassin
Kingsman
2
Pierwszy
śnieg
Człowiek
z magicznym pudełkiem
Liga
sprawiedliwości
Morderstwo
w Orient Expressie
Listy do M3
Mother!
Coco
Blade runner 2049
Złe
mamuśki 2
Najlepszy
Na
skrzydłach orłów
24
godziny po śmierci
Dżungla