Autor: nieznany,
odtworzył Józef Bédier
Tytuł: Dzieje
Tristana i Izoldy
Wydawnictwo:
GREG
Liczba
stron: 81 bez opracowania, 112 z opracowaniem
Józef Bédier
był znawcą średniowiecza. To właśnie on otworzył jedną z najbardziej znanych
historii miłosnych w dziejach – opowieść o Tristanie i Izdoldzie, która
pierwszy raz ukazała się w 1900 roku. Wydawnictwo GREG wydało książkę w 2010
roku.
„Dzieje
Tristana i Izoldy” to historia zakazanej i niebezpiecznej miłości. Dwójka
młodych ludzi poznaje się w dość dziwnych okolicznościach – Tristan raniony
mieczem śmiertelnego wroga Kornwalii prosi swojego wuja, Marka, by ten wysłał
go łodzią w nieznane strony. Bóg jest jednak dla chłopaka łaskawy – przybija on
do brzegów Irlandii, gdzie córka króla opatruje mu rany. Jej uroda zapiera dech
w piesiach. Tristan jednak postanawia, że zostanie ona żoną jego pana – Marka.
Zabijając smoka, zdobywa rękę dziewczyny i odwozi ją do Kornwalii. Podczas
podróży dochodzi jednak do katastrofy – młodzi wypijają magiczny eliksir, który
sprawia, że zakochują się w sobie do szaleństwa. Nie zmieniają jednak planów i
Izolda zostaje żoną Marka, a kochanką Tristana. Król dowiaduje się jednak o
zdradzie i od tej pory kochankowie drżą o własne życie. Siła miłości pcha ich
jednak w objęcia tej drugiej połówki, co przynosi im tylko wiele problemów.
Sama
historia miłosna jest moim zdaniem interesująca, ale nieco przekombinowana.
Tristan i Izolda kochają się miłością szaloną i namiętną, co pokazują narażając
się często na niebezpieczeństwo. Schadzki urządzają bowiem nie tylko pod
czujnym okiem króla Marka, ale też jego zauszników, którzy źle życzą młodemu
rycerzowi. Uczucie zaślepia parę kochanków. Muszą się ukrywać, lecz rzadko
kiedy są ostrożni. Przez to oboje narażeni są na utratę życia.
Podczas
czytania męczyły mnie ciągłe rozterki bohaterów, którzy albo uciekali z dworu,
albo do niego wracali i tak w kółko. Oboje byli świadomi tego, że oprócz ich
miłości są jeszcze inne rzeczy, które ich obowiązują, jak choćby wierność
królowi w przypadku Tristana.
Bohaterowie
są ciekawi. Izolda wcale nie jest, jak mi się wydawało przed lekturą, uległą i
niewinną istotką. Potrafi zwodzić i kłamać, a nawet wyrzeka się dworskich
przywilejów by tylko być z ukochanym. Poza urodą ma jeszcze całkiem mocny
charakter. Tristan natomiast to wzór prawdziwego rycerza – męski, silny,
odważny i do tego przystojny. Poza ukochaną służy też swojemu władcy, a także
każdemu, kto przyjmie go na swój dwór podczas tułaczki. Jest wierny i prawy.
Jego spryt nie raz pomógł mu odwiedzić królową.
Poza
głównymi postaciami warto zwrócić uwagę na Brangien, służącą i przyjaciółkę
Izoldy. To z jej winy kochankowie wypili magiczny napój, ale też dzięki niej
nie raz uniknęli śmierci. To ona pomagała im w schadzkach, ale też nie raz
pokazała swoje oddanie królowej.
Książka nie
jest długa. Mimo stylizacji, język jest prosty i zrozumiały. Jedyne co drażni
to częste zmiany czasu w narracji. Każde słowo, które mogło sprawić trudność
czytającemu zostało wyjaśnione w przypisach. Gdzieniegdzie znajdujemy proste
rysunki dzielące treść. Całość bogata jest oczywiście w różnego rodzaju
odniesienia i objaśnienia, które uczniom na pewno pomogą przy omawianiu
lektury.
Jeśli chodzi
o wydanie to redakcja świetnie sobie poradziła. Błędów nie zauważyłam, lecz
czasem denerwowała mnie mnogość przecinków. Nawet krótkie zdania miały ich
mnóstwo. Poza tym wydaje mi się, że niektóre z fiszek były umiejscowione nieco
za wysoko lub za nisko interesującego fragmentu, a niektóre były wręcz zbędne.
W porównaniu jednak z innymi lekturami, ta miała bardzo mało objaśnień.
Opracowania
nie czytałam, mimo że zajmuje ono sporą część książki. Przeglądające je
zauważyłam, że ma sporo streszczeń – od ogólnego, po szczegółowe i plan
wydarzeń. Na pewno przyda się uczniom, którzy nie lubią szkolnych powieści.
Szata
graficzna jest uboga. Jak wcześniej wspomniałam, książka ma parę obrazków, ale
bardzo prostych i moim zdaniem kompletnie zbędnych. Okładka jest typowo
GREGowska – większość zajmuje obrazek, w tym wypadku statku, reszta to tytuł i
nazwisko autora. Dodatkiem jest informacja, że książka posiada czcionkę
ułatwiającą szybkie czytanie. Nie znam się na tym, ale książkę faktycznie czyta
się błyskawicznie – nie jestem jednak przekonana, czy to za sprawą czcionki,
czy po prostu interesującej historii.
Po „Dzieje
Tristana i Izoldy” sięgnęłam ze względu na film, który uwielbiam. Jednak film a
książka to dwie kompletnie różne rzeczy. Historia, którą przeczytałam jest
pełna przeciwności losu, z którymi niemal cały czas muszą się mierzyć bohaterowie.
Nie trzyma to może w napięciu, ale naprawdę dobrze się ją czyta. Co dla mnie
ważne – opisów w książce jest mało. Jest to płynnie opowiedziana historia, a
narrator trzecioosobowy zwraca się do
czytelnika jak do słuchacza, często podkreślając rolę odbiorcy. Robi to dobre
wrażenie, jest czymś zupełnie nowym i przypomina mi bajki z dziciśtwa, które
miały podobny schemat.
Komu mogę
polecić książkę? Prawdę powiedziawszy nie wiem. Uczniowie i tak w większości
nie przeczytają. Myślę, że książka powinna trafić w ręce wszystkich, którzy
lubią opowieści o miłości. Tristan i Izolda to obok Romea i Julii jedna z
najbardziej znanych i rozpoznawanych par w dziejach. Warto poznać ich prawdziwą
historię.