10 dowodów, że książka jest lepsza niż chłopak/dziewczyna




Jak wiadomo życie z książkoholikiem nie jest łatwe, o czym pisałyśmy z Kasią jakiś czas temu. Dziś postaram się udowodnić, że książka jest lepsza niż druga połówka. Zapraszam!

1. Książka nie narzeka, że znowu wydajesz pieniądze na inne książki. Ona cieszy się z towarzystwa nowych braci i sióstr.
2. Możesz po nią nie sięgać przez kilka dni, ale się nie obrazi. Będzie wiernie czekać, aż znajdziesz dla niej czas. I nie wyrzuca ci, gdy nie spędzasz z nią całego swojego wolnego czasu!
3. Możesz ją mieć zawsze przy sobie – w łóżku, w torbie, w pracy czy szkole.
4. Jest dopasowana do ciebie i twojego gustu!
5. Potrafi cię rozbawić i wzruszyć, a gdy trzeba da też moment na refleksję lub zachwyci wspaniałymi ilustracjami.
 
źródło Pixabay
6. Nie powie ci złego słowa, gdy obejrzysz się za inną okładką.
7. Będzie z tobą w zdrowiu i w chorobie. Nie musisz się dla niej malować ani odchudzać. Kocha cię takim, jakim jesteś.
8. Nauczy cię nowych rzeczy.
9. Nie musisz się na nią wykosztowywać, wystarczy pójść do biblioteki.
10. W razie rozstania nie będzie dramatyzować. 

Co byście dodali do tej listy?

"Sceny z życia smoków" Beata Krupska



Autor: Beata Krupska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka/audioteka.pl
Czas trwania: 1 godz. 53 min

http://audioteka.com/pl/audiobook/sceny-z-zycia-smokow

Smok Antoni spotyka smoka Wincentego. Zaprzyjaźniają się. Potem dołączają do nich jeszcze smok Zygmunta oraz Żaba. Przyjaciele żyją z dnia na dzień, zbierają smaczne muchomory, jedzą zupę ogórkową i uczą się nowych rzeczy. Próbują na przykład latać, lecz okazuje się, że nie potrafią. Poznają nowe stworzenia i wspólnie muzykują, bawią się i poznają się wzajemnie.

Sceny z życia smoków Beaty Krupskiej to pozycja dla dzieci. Piętnaście scenek, w których głównymi bohaterami są baśniowe stworzenia, jest lekturą, która bawi i zaciekawia nie tylko najmłodszych słuchaczy.

Scenki łączą się ze sobą. Na początku poznajemy tylko Antoniego i Wincentego, potem dołączają do nich kolejne istoty – smoki, ale nie tylko. Wśród bohaterów drugoplanowych, którzy pojawiają się w bajkach, są m.in. motyle, krokodyl czy pies. Warto jest więc czytać je po kolei, by mieć ciągłość historii i pełny obraz sytuacji.
Fabuła opiera się głównie na codziennym życiu smoków. Poznajemy ich zwyczaje jak jedzenie muchomorów i zupy ogórkowej, ale też charaktery. Każdy z nich jest inny. Nie można wrzucać ich do jednego worka. Niestety, nie są to przyjemne i urocze stworzenia, są raczej szorstkie w obyciu.

Sceny z życia smoków są zabawne i wciągające. Dzieci na pewno docenią to, że smoki, które nie lubiły Żaby, bo nie podobał im się jej wygląd, potem zmieniły o niej zdanie i została ona ich przyjaciółką. Wystarczy kogoś lepiej poznać, by odrzucić pierwsze wrażenie i zobaczyć, że może to być wartościowa istota. Tak też działo się w tym przypadku, choć same smoki są dość oschłe i nieskore do okazywania sympatii, to nie można zaprzeczyć, że polubiły Żabę. Oczywiście, nadal traktowały ją z tylko sobie zrozumiałą „czułością”, ale nie odtrącały jej jawnie.

Historia wymyślona przez Beatę Krupską jest naprawdę ciekawa i oryginalna. Idealna dla dzieci i miła w lekturze dla dorosłych. Można też dostać audiobooka z nagraniem tej pozycji. Lektorem jest Jarosław Góral, który świetnie podkłada głosy pod postacie. Moduluje ton i barwę, by nie było wątpliwości, kto w tej chwili mówi. Doskonale radzi sobie zarówno z męskimi, jak i damskimi głosami. Plusem – poza lektorem, który na pewno przypadnie do gustu młodym słuchaczom – są też krótkie nagrania, idealne na dobranockę. Minusem natomiast są pauzy, których czasem mi brakowało. Tekst często nie był podzielony, jakby ktoś usunął niektóre zatrzymania lektora, i czasem mnie to męczyło.

Trzeba przyznać, że Sceny z życia smoków to pozycja idealna dla dzieci. Zabawna, mądra, oryginalna i niedługa, a do tego pełna baśniowych stworzeń. Przyjemna lektura dla tych, którzy lubią baśnie. I choć nie ma tu zwrotów akcji i zaskakujących wydarzeń, to słucha się tego z uśmiechem na ustach. Gratuluję autorce pomysłowości, a lektorowi wyobraźni w kreowaniu głosów, a was zachęcam – jeśli macie dzieci, powinniście dać im do posłuchania tę pozycję.


Audiobooka wysłuchałam dzięki uprzejmości Audioteka.pl:




Dieta bogata w ludzkie białko – "Santa Clarita diet"



Sheila i jej mąż Joel są agentami nieruchomości. Podczas prezentowania jednego z domów Sheila wymiotuje. Mąż zabiera gości do innego pokoju, a gdy wizyta się kończy, biegnie do żony i znajduje ją nieprzytomną w toalecie – całej w wymiocinach. Myśli, że Sheila nie żyje, jednak ona otwiera oczy i twierdzi, że czuje się już lepiej. Przy okazji pokazuje mu dziwną rzecz, którą zwymiotowała. Para odkrywa, że serce Sheili nie bije, a mimo to ona ciągle żyje... tak jakby.

Santa Clarita diet to serial Netflixa, który swoją premierę miał na początku lutego 2017 roku. Opowiada on losy rodziny z przedmieść, której świat nagle wywraca się do góry nogami. Sheila zapada na dziwną chorobę, która powoduje, że umiera, po czym ożywa. Jako zombie ma więcej sił, większe libido, jest odważna i pewna siebie. Problemem jest jednak jedzenie. Początkowo żywi się surowym mięsem, ale gdy zasmakuje człowieka, nic nie będzie już dla niej tak pyszne.

Jej rodzina przyjmuje tę odmianę dość spokojnie. Mąż chce, by Sheila wyzdrowiała i była sobą, córka nie bardzo rozumie, dlaczego rodzice ukrywają przed nią prawdziwą naturę matki. Wszyscy chcą pomóc kobiecie, by jej egzystencja i nowe życie było łatwiejsze. Do czego będą zdolni, by zapewnić Sheili bezpieczeństwo?
Pierwszy sezon to dziesięć odcinków po pół godziny. Serial jest mieszanką horroru i komedii. Groteska jest tu bardzo widoczna. Zachowanie bohaterów przyprawia widza o ironiczny uśmiech. Na przykład w jednej chwili para kłóci się o jakąś drobnostkę z życia rodzinnego, by za chwilę Sheila rzuciła się na człowieka i pożarła go. Trudno to opisać – trzeba obejrzeć. 
Klimat Santa Clarita diet jest specyficzny. Trafiamy na przedmieścia do zwyczajnej rodziny, która ma swoją tajemnicę. Kolorowe scenerie, ładne ubrania, piękne uśmiechy i rodzina jakby żywcem wyjęta z katalogu – dobrze się dogadują, nie oceniają się, wspierają. Aż nagle na ekranie pojawiają się sceny, gdzie Sheila zjada ludzkie zwłoki, robi z nich koktajle i przegryza palce. I najzabawniejsze jest to, że wygląda to dość... zwyczajnie. 
W serialu główną rolę gra Drew Barrymore, która jest piękna, urocza i niebezpieczna. Pasuje do roli Sheili doskonale – niepozorna kobieta, która w zaciszu domowym zjada ludzi. Partneruje jej Timothy Olyphant, na którego patrzy się z ogromną przyjemnością. Aktor wczuwa się w rolę męża, który z jednej strony chce zrobić wszystko, by pomóc żonie, a z drugiej przeraża go sytuacja, w której się znalazł. Wie jednak, że musi się pozbierać i dać z siebie wszystko dla kobiety, którą kocha. Dodajmy do tego jeszcze Liv Hewson w roli Abby, córki pary, której akurat w tym czasie przychodzi myśl o byciu zbuntowaną nastolatką – nie ma się czemu dziwić, sama podkreśla, że po tym, co widziała w domu, nic już nie jest dla niej wystarczająco ekscytujące, wszystko stało się mdłe i nudne – oraz Skylera Gisondo, na widok którego widz czuje się zażenowany. To typowy nerd, który zakochuje się w sąsiadce, ale nie umie z nią rozmawiać, za to cały czas robi z siebie pośmiewisko w jej obecności. 
Santa Clarita diet to serial, na który czekałam. Zabawny, obrzydliwy i groteskowy. Bardzo sprzeczny w fabule i wyglądzie. Nie przypadnie on do gustu każdemu, na pewno fani zombie mogą być rozczarowani tak „zwyczajnym” życiem Sheili. To obraz raczej dla osób, które lubią komedie, a których nie obrzydzą wymioty i żarty z przekąsek z ludzkiego ciała. Mnie podobało się bardzo, choć przyzwyczaiłam się do zupełnie innych zombie klimatów.

Powtórka z Disneya – "Mała syrenka: Dzieciństwo Ariel"



Gdy Ariel była dzieckiem, Atlantyka kwitła. Wszędzie rozbrzmiewała muzyka, król Tryton śmiał się i bawił z córkami. Niestety, pewnego dnia zdarzył się wypadek, w wyniku którego zginęła królowa Atena. Od tej pory muzyka w królestwie była zakazana, ponieważ to ją Tryton obwiniał za śmierć żony. Atena rzuciła się, by ratować pozytywkę, co przypłaciła życiem. Ariel, gdy dorosła, nie mogła zrozumieć surowości ojca i często mu się sprzeciwiała. Aż pewnego dnia poznała Florka, który pokazał jej, że muzyka wcale nie umarła wraz z ukochaną królową...

Mała syrenka: Dzieciństwo Ariel to trzeci film o przygodach młodej syreny. Obraz miał swoją premierę w 2008 roku, 19 lat po pierwszej części. Co ciekawe, fabuła pokazuje to, co wydarzyło się wcześniej – dzieciństwo Ariel, początki jej znajomości z Florkiem, życie jej i jej sióstr.

Ariel w tej części jest zbuntowaną nastolatką. Nie słucha ojca, nie potrafi zrozumieć jego racji. Tryton jest surowy i wycofany, traktuje córki chłodno, ale jest królem i nawet jego rodzina powinna go szanować i słuchać jego rozkazów. Inne syrenki nie mają z tym problemów, jedynie Ariel zawsze coś nie pasuje. Gdy łamie zakaz ojca, a potem dodatkowo obietnicę złożoną w klubie muzycznym, jeszcze nie wie, jak wiele szkód może tym wyrządzić. I choć już w pierwszej części Ariel była dość krnąbrna i niepokorna, o tyle tu jest po prostu nie do zniesienia. Widz wie, że dziewczyna chce żyć własnym życiem, a jednak ciągłe sprzeciwianie się ojcu wpędza ją w kłopoty, a na dodatek ściąga jego gniew także na jej znajomych.

Akcja skupia się na dwóch rzeczach. Pierwszą z nich jest życie Ariel i jej bunt przeciw zasadom. Syrenka poznaje muzykę, czuje, że to właśnie tego brakowało w jej życiu. Drugim tematem, który poruszany jest w bajce, jest chęć zdobycia władzy i pozycji przez Marinę. To syrena, która zajmuje się córkami Trytona. Ma za złe królowi, że dał jej tak niewdzięczne zadanie – uważa, że księżniczki są rozpuszczone i próżne, a ona stworzona jest do czegoś większego. Chce zająć miejsce Sebastiana, doradcy króla. Zrobi wszystko, by się go pozbyć.

W polskiej wersji językowej usłyszymy ponownie Beatę Jankowską-Tzimas w roli Ariel, Emiliana Kamińskiego jako Sebastiana i Benjamina Lewandowskiego jako Florka. Do tego w role sióstr Ariel wcieliły się m.in. Barbara Kałużna, Katarzyna Łaska czy Katarzyna Tatarak. Za królową Atenę mówi Olga Bończyk. Wykonuje też jedną z piosenek jako swoja bohaterka. Mała syrenka: Dzieciństwo Ariel to bajka, w której nie mogło zabraknąć piosenek. Nie są one jednak tak znane, jak te z pierwszej części, ale i tak wpadają w ucho. Na przykład Wciąż pamiętam – piękna i z uroczym tekstem.

Z ciekawych rzeczy warto zwrócić uwagę, jak została wykreowana postać Florka. Znany z pierwszej części przyjaciel Arielki jest tu odważnym buntownikiem, który potrafi uciec przed strażą królewską i kłamać. A przecież w pierwowzorze jest strachliwy i wycofany! To przedziwna zmiana. Widzowie zauważą też na pewno jak różnorodne charaktery mają siostry Ariel. Ich problemy są naprawdę zabawne – jedna chce mieć chłopaka, ale nie umie żadnego zagadać, inna jest poważna i dojrzała, niczym matka dla innych sióstr, a kolejna zabiera rzeczy i nigdy nie oddaje.

Muszę przyznać, że druga część – z czym się nie kryję – bardzo mnie rozczarowała. Ta jest za to o niebo lepsza, jednak brakło mi czegoś, co by ją dopełniło. Fabuła i akcja są dobrze wymyślone, a jednak gdyby dołożyć im jeszcze jedną mocną scenę, byłoby idealnie i do niczego nie mogłabym się przyczepić. Mimo wszystko naprawdę dobrze bawiłam się, oglądając tę bajkę. Warto włączyć, to rozrywka dla całej rodziny.