Autor: Claire Douglas
Tytuł: Dziewczyny, które zaginęły
Wydawnictwo: Filia
Czas trwania: 9 godz. 45 min
Dwadzieścia lat temu cztery dziewczyny, które wracały z imprezy, uległy wypadkowi. Gdy Olivia, jedna z nich, obudziła się po kolizji, spostrzegła, że jej przyjaciółek nie ma w aucie. Ślad po nich zaginął. Dziennikarka Jenna Halliday po latach przyjeżdża na miejsce wypadku w celu nagrania podcastu o tych wydarzeniach. Grzebiąc w przeszłości, rozmawiając z ludźmi, szukając prawdy, naraża się na niebezpieczeństwo…
Dziewczyny, które zaginęły to thriller psychologiczny autorstwa Claire Douglas. Narrator trzecioosobowy pokazuje wątki rozgrywające się wokół dwóch bohaterek – Olivii, która przeżyła wypadek, oraz Jenny, dziennikarki.
Jenna nie jest typową dziennikarką. Miałam wrażenie, że jest dość zamknięta w sobie i wycofana. Nie była przebojowa i pewna siebie, czego spodziewałam się po osobie, która przyjechała do małego miasteczka, goniąc za sensacją. Jej rolą było wcielenie się w postać śledczego, a niewiele w niej było z niego. Odnosiłam wrażenie, że była raczej bierna. Owszem, miała wiedzę na temat wydarzeń sprzed dwudziestu lat i wiedziała, kogo chce przepytać, ale większość jej rozmów wychodziła jakby przypadkiem.
Olivia natomiast ma wyrzuty sumienia, że uniknęła losu koleżanek. Od lat jest uwięziona we wspomnieniach. Matka i partner są dla niej wsparciem, ale traktują ją nieco zbyt delikatnie, jakby wydarzenia były świeże. Kobieta nie przestała jednak mieć nadziei, że jej przyjaciółki żyją.
Głównym wątkiem jest poznanie prawdy na temat wydarzeń sprzed dwudziestu lat. Jenna próbuje dowiedzieć się, co się stało z dziewczynami, jednak miasteczko jakby zmówiło się przeciwko niej. Wydaje się, że nikt nie chce poznać prawdy. W tak małej społeczności dziennikarka jest kimś obcym, nie dziwi więc, że nie niewiele osób ma do niej zaufanie.
Książka jest określana jako thriller, ale miałam wrażenie, że jest to raczej obyczaj z elementami kryminalnej zagadki. Niewiele się tu działo. Rozmowy były miałkie i o niczym, dopiero pod koniec książki zaczęło się robić ciekawiej. Żadna z kwestii, które pojawiły się wcześniej, nie zaintrygowała mnie na tyle, by snuć własne teorie na temat wydarzeń sprzed lat. Rozwiązanie było zaskakujące, ale w jakiś sposób mało logiczne.
Zabrakło mi w tej pozycji emocji. Większość fabuły to rozmowy, które niewiele wnoszą. Owszem, są nowe wątki i elementy zaskakujące, ale nikną one w tle nijakości. Mimo że nagranie ma blisko dziesięć godzin, miałam wrażenie, że cała opowieść mogłaby się zamknąć w trzech i nie byłaby tak rozwleczona.
Lektorką nagrania jest Joanna Domańska. Jej interpretacja tekstu była dobra, nie była udziwniona. Pojawiały się momenty, w których pozwala bohaterom na emocje, jednak nie były one przesadzone. Nie trafiła może do grona moich ulubionych lektorów, ale nie będę się wystrzegać pozycji przez nią czytanych.
Dziewczyny, które znaginęły to pozycja, która sprawdzi się jako lekki thriller dla tych, którzy nie oczekują zaskoczeń i zwrotów akcji co kilka chwil. To pozycja dla osób, które nie szukają czegoś mocnego. Na pewno spodoba się fanom obyczajówek z elementami kryminału.
Audiobooka wysłuchałam dzięki Audiotece.