Wydawnictwo: Promic
Liczba stron: 384
Andrew M.
Greeley był księdzem, socjologiem i popularnym dziennikarzem. Jedną z jego
ostatnich książek jest Biskup i Trzej
Królowie, którą w Polsce wydał Promic w 2015 roku.
Blackie
Ryan, biskup pomocniczy w Chicago, dostaje informację o zniknięciu relikwiarza
Trzech Króli. Sprawa jest podejrzana – kto mógłby ukraść wielkie, ciężkie i
dobrze strzeżone relikwie? Po co? Ponieważ ksiądz całkiem nieźle radzi sobie z
zagadkami, rusza do Niemiec, gdzie miała miejsce zbrodnia. Zabiera ze sobą
swojego siostrzeńca, Petera, który z chęcią mu towarzyszy. Poza zagadką
kryminalną, mężczyzna ma też prywatną sprawę do załatwienia. W Niemczech
mieszka była dziewczyna Petera, który nadal ją kocha. Cała rodzina uwielbia Cindesue,
marzą, by para znowu była razem. Biskup ma zatem rozwiązać tajemnicę zniknięcia
relikwiarza i doprowadzić do ślubu Petera i Cindesue.
W książce
czeka na czytelnika trzech narratorów. Każdy rozpoczyna swoją opowieść w nowym
rozdziale, który podpisany jest jego imieniem. Dzięki temu nie można się
pomylić, kto właśnie mówi. Każda postać ma zresztą swój styl, który da się
wyczuć po kilku stronach lektury.
Blackie jest
nietypowym księdzem. Uwielbia dobrze zjeść i napić się dobrego alkoholu.
Przymyka oko na zaloty swojego siostrzeńca, jest też detektywem-amatorem. Swoim
zachowaniem i wyglądem może przypominać nieco Herkulesa Poirot, ale nic
bardziej mylnego. Blackie jest zdecydowanie mniej zarozumiały i dumny. To
sympatyczny człowiek, który prowadzić śledztwo w sposób dość szablonowy.
Czytelnik nie dostaje od razu wszystkich odpowiedzi, dopiero na koniec powieści
karty są odkrywane. Mimo że śledzimy księdza podczas różnych przesłuchań i
akcji, nie wiemy zbyt wiele.
Śledztwo
prowadzone jest dość leniwie. Wiele rozmów, mało akcji sprawia, że mamy do
czynienia z klasyczną powieścią detektywistyczną. Nie brak oczywiście
zaskakujących momentów, ale nie spodziewajmy się bijatyk, wybuchów i
niespodzianek co dwie strony.
Drugim
wątkiem jest związek Petera i Cindesue. Dziewczyna jest bardzo tajemnicza, mało
mówi o sobie. Jest także ambitna i sprytna, pomaga w prowadzeniu śledztwa, choć
sama też chce je rozwiązać. Jest miła, ale momentami zbyt wycofana. Nie do
końca możemy ją rozgryźć – chce być z Peterem, czy nie chce? On bardzo tego
chce. Już raz ją stracił, nie może dopuścić do tego ponownie. Czytelnik powoli
poznaje sytuację tej dwójki, choć nigdy nie ma pewności, jak zakończy się ich
relacja.
Wielkim
plusem jest wprowadzenie do książki gwary góralskiej. Urozmaica ona treść i
zatrzymuje czytelnika, który podejmuje grę z tekstem. Na pierwszy rzut oka
litery nie pasują do siebie. Dopiero po pewnym czasie zaczynamy rozszyfrowywać,
co znaczy dany tekst. Wszystkie zdania w góralszczyźnie są jednak wytłumaczone w
przypisach. Można łatwo zweryfikować swoje podejrzenia.
Ogólnie
uważam, że książka jest ciekawa. Muszę przyznać, że wątek romansowy
zainteresował mnie najbardziej. Co ciekawe, poza zniknięciem relikwiarza, mamy
też kilka innych kwestii, na które warto zwrócić uwagę. W tle tej historii
przesuwają się motywy władzy, która może zaskoczyć czytelnika, gdy przypomni
sobie, że cała sprawa rozgrywa się w kościele. Jest też wątek byłego
wojskowego, który nie radzi sobie z wojenną traumą. Warto też zastanowić się,
jak w książce traktowani są Trzej Królowie. Wszystko to łączy się w jedną
spójną całość, którą czyta się szybko i z zainteresowaniem.
Polecam fanom
kryminałów, którzy chcą zobaczyć, że nawet w kościele zdarzają się kradzieże.
Nie oczekujcie jednak czegoś w stylu Aniołów
i demonów Browna. To zupełnie inna książka – spokojniejsza, wolniejsza, ale
wcale nie gorsza.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Promic:
Baza recenzji Syndykatu ZwB