Dla solówki zrobię wszystko – Tiny Pretty Things

Neveah Stroyer jest nastoletnią baletnicą, która trafia do prestiżowej szkoły, gdzie będzie miała okazję uczyć się od najlepszych. Dziewczyna nie dostała się do niej wcześniej ze względu na brak miejsc, jednak gdy jedna z uczennic uległa poważnemu wypadkowi i zapadła w śpiączkę, Neveah zajęła jej miejsce. Nastolatka chce się dowiedzieć, czy ktoś zepchnął Cassie z dachu, czy był to nieszczęśliwy wypadek. Równocześnie dziewczyna musi radzić sobie z morderczymi treningami, niechęcią koleżanek i problemami osobistymi.

Tiny Pretty Things to serial, którego scenariusz powstał w oparciu o książkę o tym samym tytule autorstwa Sony Charaipotry i Dhonielle Clayton. Pierwszy sezon ma dziesięć odcinków, a zakończenie ostatniego może sugerować, że powstaną kolejne odsłony. Serial zadebiutował na Netflixie w grudniu 2020 roku. W obsadzie zobaczymy Kylie Jefferson, Brennana Closta, Bayardo De Murguię, Danielę Norman czy Lauren Holly.

Serial skupia się na kilku wątkach. Główną bohaterką jest Neveah, ale nie tylko jej historia jest opowiedziana w tym obrazie. Po pierwsze najważniejszym wątkiem jest balet. Obserwujemy uczniów, którzy rywalizują ze sobą, chcąc zdobyć najlepsze role. Są w stanie posunąć się do wszystkiego, podkładają sobie nogi i oczerniają, by zyskać solówkę. Drugim wątkiem jest śledztwo w sprawie wypadku Cassie, jednej z uczennic. Policjantka, która nie chce odpuścić, nie dopuszcza do siebie myśli, że był to nieszczęśliwy wypadek. Sprawdza, czy ktoś chciał specjalnie pozbyć się Cassie. Uczniowie i nauczyciele mają tajemnice, które nie powinny zostać odkryte, dlatego śledztwo jest im nie na rękę. Są też wątki z życia prywatnego – romanse, związki, próby dorobienia sobie, zdrady, imprezy i przyjaźnie.

Na plus wychodzi na pewno obraz baletnic i szkoły tańca. Obserwujemy zmagania młodych ludzi podczas treningów i walkę ze stereotypowym postrzeganiem baletnic. Bohaterowie muszą pilnować diety, uczyć się, dbać o formę, a każda nawet najmniejsza kontuzja może przekreślić ich karierę. Nie dziwi więc, że w walce o solówkę wszystkie chwyty są dozwolone. Tu wygra najlepszy, ale także najbardziej zdeterminowany.

  Źródło: klik
Photo by Sophie Giraud/Netflix/Sophie Giraud/Netflix - © 2020 Netflix, Inc

Minusów jest znacznie więcej. Niektóre wątki wyglądały na porzucone w trakcie serialu, na przykład ten związany z matką Neveah. Nie przekonało mnie też przedstawienie relacji między uczniami. Na zajęciach przeszkadzali sobie, popisywali, by lepiej wypaść w oczach prowadzących, po godzinach natomiast słodzili sobie, gdy potrzebowali pomocy. Było to dla mnie sztuczne, a chwyt ten skojarzył mi się z podrzędnymi teen dramami, które bazują na ciągłej zmianie miłości i nienawiści. Denerwowała mnie też Neveah. Była nowa, nie miała związków z tą szkołą, a najbardziej przejmowała się Cassie i jej wypadkiem. Dziewczyna ze wszystkimi się zaprzyjaźniła, błyszczała podczas treningów, w ciągu zaledwie kilku dni rozkochała w sobie kolegów i zaprzyjaźniła z jedynym gejem na roku. Trochę to naciągane.

Jedyną ciekawą postacią okazał się Shane, wspomniany gej. Brennan Clost doskonale oddał rozterki młodego tancerza, który nie mógł znaleźć szczęścia w miłości, a jego skomplikowana sytuacja uczuciowa odbijała się na innych aspektach życia. Bardzo dobrze napisana i jeszcze lepiej zagrana postać.

Tiny Pretty Things to mieszanka gatunków i przeładowanie wątków. Nie do końca przekonało mnie rozwiązanie sprawy Cassie, denerwowały mnie postacie i niedokończone historie. Chyba za dużo się tu pojawiło, a taniec zszedł na dalszy plan. Szkoda. Obejrzałam, ale nie jestem przekonana, czy powinnam polecać. No, chyba że szukacie czegoś lekkiego do puszczenia w tle.

12 komentarzy:

  1. wpis dobry, zaoszczędzę czas powstrzymując się od Tiny Pretty Things

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo minusów więc chyba szkoda czasu na ten serial

    OdpowiedzUsuń
  3. To się nawet nie nadaje do puszczenia w tle :) Obejrzałyśmy, bo byłyśmy ciekawe sprawcy, ale to ewidentnie zmarnowany czas.
    Bardzo polecam za to Spinning Out o łyżwiarstwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spinning out bardzo mi się podobało, szkoda, że skasowali

      Usuń
    2. Jak skasowali? Oglądałyśmy chyba z 3 dni temu i było 10 odcinków.

      Usuń
  4. Dziekuje za opinie, poslucham Cie i nie obejrze. A mogl powstac z tego naprawde dobry serial.... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o tym serialu, szkoda że ma tyle minusów

    OdpowiedzUsuń
  6. Wędrówki po kuchni27 stycznia 2021 13:21

    Chyba nie warto oglądać, szkoda czasu :) Ale dobrze, że o tym piszesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja żałuję, że straciłam ileś godzin na ten serial. Są inne o wiele ciekawsze.

      Usuń
  7. Lubię temat rywalizacji, ale podany w pouczający, mądry sposób.

    OdpowiedzUsuń
  8. czyli zatem lepiej przeznaczyć wolny czas na oglądanie innych tytułów. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten serial niestety nie okazał się dla mnie zachwycający. Szkoda na niego czasu.

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!