W małej mieścinie w Islandii podczas przybicia promu do brzegu z wody zostają wyłowione rozczłonkowane zwłoki mężczyzny. Lokalni policjanci – Andri, Hinrika i Asgeir – decydują się zatrzymać prom w porcie, a ludzi na jego pokładzie. Chcą wyśledzić winnego albo chociaż dowiedzieć się, kim jest ofiara. Czy uda się rozwiązać sprawę? Co zrobić z pasażerami? Czy ktoś będzie współpracował z policją?
W pułapce to islandzki serial, który ma dwa sezony. Pierwszy dotyczy sprawy morderstwa i promu, drugi opowiada o losach pewnej rodziny, w której ginie dwóch mężczyzn. Oba sezony mają po dziesięć odcinków. W obrazie zobaczymy Olafura Darriego Olafssona, Ilmur Kristjansfottir, Ingvara Eggerta Sigurossona czy Baltasara Breki Sampera.
Pierwszy sezon ciekawie wprowadza nie tylko w sprawę kryminalną, lecz także w relacje między policjantami. Zdradza więcej na temat życia Andriego – jego relacji z żoną i córkami, a także rodzinnej tragedii sprzed lat, która do dziś ma wpływ na zachowanie członków tej familii. W drugim sezonie dowiadujemy się więcej na temat córki Andriego, a także Hinriki i jej męża.
Wątki kryminalne w obu sezonach są wielowarstwowe i skomplikowane. Ma się wrażenie, że kolejne odkrywane tajemnice i wydarzenia mogą nie mieć wpływu na rozwój głównego wątku, jednak nic bardziej mylnego. To ten typ seriali, w których nawet kradzież aparatu czy nowy związek mogą mieć znaczenie dla śledztwa. Lubię, gdy w ten sposób komplikuje się fabułę, gdy nawarstwiają się elementy do śledzenia, a w finale wszystko zostaje wyjaśnione i rozplątane, a widz otrzymuje skomplikowaną sprawę, w której wszystko może mieć znaczenie.
Co prawda Islandii w tym serialu jest niewiele, jednak bardzo dobrze oddano klimat małego miasteczka. Wszyscy się tu znają, wiedzą o sobie wszystko, ktoś z kimś kiedyś chodził do szkoły, a ktoś zna się z sąsiedztwa. Nowi są traktowani chłodno, nie mają też łatwo – nie wiedzą o zaszłościach, nie znajdą historii miejsca, w którym przyszło im żyć.
W pułapce oglądało mi się wyjątkowo dobrze, mimo że podchodziłam do tego seansu kilka razy, bez przekonania. Nie jest może to obraz, w którym wiele jest zwrotów akcji, ale i takowe się pojawiają. Niemniej bardzo ciekawie portretuje się tu zachowania ludzi, a to duży plus dla tej produkcji.
Chyba miałam do niego podejście, może kiedyś je ponowię i obejrzę całość.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy we wrześniu uda mi się go obejrzeć, ale na przyszłość będzie dość ciekawy.
OdpowiedzUsuńPrzekonuje mnie tutaj Islandia i małe miasteczko bo lubię takie klimaty w serialach i filmach.
OdpowiedzUsuńLubię takie całkiem udane produkcje, więc możliwe, że się skuszę.
OdpowiedzUsuńnie jest to film dla mnie, ale moja mama pasjami ogląda takie filmy
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wczuwać się w klimaty małych zamkniętych społeczności, najlepiej wyspiarskich, zarówno w książkach, jak i filmach. :)
OdpowiedzUsuńLubię filmy, które w jakiś sposób poruszają aspekty społeczne i psychologiczne, szczególnie w momentach zagrożenia.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMój ale, że to coś dla mnie. Lubię seriale o takiej fabule :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy taki serial jest dla mnie. Mimo ze jest dlas ciekawy. Może kiedyś sporbuje zabrać się za niego.
OdpowiedzUsuń