007. Licencja na oglądanie – Moonraker

Bond kończy misję w Afryce i wraca do Anglii. Po drodze spotyka swojego dawnego „znajomego”, Buźkę, który próbuje pokrzyżować mu szyki. 007 dociera jednak do siedziby MI6 i otrzymuje nowe zadanie. Ma udać się do Kalifornii i odwiedzić Hugo Draxa, producenta wahadłowców. Bond fotografuje dokumenty, które kierują jego kroki do Wenecji, gdzie odkrywa tajne laboratorium, w którym produkowany jest trujący gaz. Agent musi dowiedzieć się, po co jest ta broń i kto z niej skorzysta.

Moonraker to jedenasty film z serii o Jamesie Bondzie. Scenariusz powstał w oparciu o powieść Iana Fleminga o tym samym tytule. Film miał premierę w 1979 roku. W główną rolę ponownie wcielił się Roger Moore. Oprócz niego na ekranie zobaczymy Lois Chiles, Michaela Lonsdale’a, Richarda Kiela, Bernarda Lee, Desmonda Llewelyna czy Lois Maxwell.

Film jest dynamiczny i wiele się w nim dzieje, a fabuła rzuca Bonda w różne miejsca na świecie. Jest on też często na celowniku złych ludzi – zamachy na jego życie są na porządku dziennym. Trzeba przyznać, że są też dość widowiskowe – na przykład problem na teście wirówki przeciążeniowej czy początkowa scena ze spadochronem. Ciekawostką jest, że w filmie pojawia się czarny charakter, który był już obecny w poprzednim tytule z serii – Buźka.

Bardzo widowiskowo wypadają sceny kręcone w kosmosie. Choć wiemy, że nie są one dobrze przygotowane i wiele w nich błędów, to jednak ciekawie się je ogląda, pamiętając, że to film z końca lat 70. W tej części motywacja przeciwnika Bonda jest trochę dziwna, ale za to niektóre sceny z Buźką mają w sobie dozę humoru, który odświeża ten obraz.

Mocną stroną filmu jest przeniesienie części akcji na stację kosmiczną. Podobały mi się też starcia z Buźką. Jednak Moonraker nie jest moim ulubionym tytułem z serii o Bondzie. Zawsze podchodziłam do niego po kilka razy i oglądałam go na raty, nie był zbyt porywający na początku, przez co trudno było mi się wciągnąć w fabułę. Mimo wszystko warto nadrobić, by mieć pełen obraz serii.

2 komentarze:

  1. Powiem szczerze, że nigdy nie byłam fanką filmów czy książek o agencie 007...;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z moich ulubionych, podchodzę z sentymentem, pamiętam wrażenia po pierwszym oglądaniu. :)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!