Czytelnicze grupy na Facebooku powstają jak grzyby po deszczu. Czy warto jednak szukać na nich poleceń co do lektury? Moim zdaniem nie.
Niejednokrotnie zdarza mi się zerknąć na tego typu grupy i przeczytać prośbę o pomoc. A to ktoś szuka powieści dla kogoś na prezent, a to pyta o polecenie czegoś dla dziecka. Wiem, że gusta mamy różne, jednak odnoszę wrażenie, że nie wszyscy mają świadomość, jak szkodliwe mogą okazać się ich odpowiedzi na te z pozoru błahe pytania.
Przykład. Jakiś czas temu pewna mama wyraziła zaniepokojenie tytułem, o który poprosiła ją córka. Miała słuszność, bo brzmiał on Notatki samobójcy, co dla mamy mogło wydawać się bardzo drastyczne. Córka miała 11 bądź 12 lat. Mama nie była pewna, czy może kupić jej tę pozycję.
Posypały się propozycje innych tytułów. Po pierwsze rad udzielali dorośli, często dojrzali ludzie, którzy w młodości zaczytywali się w Musierowicz czy serii Ala Makota i polecali właśnie je. Błąd. Dlaczego? Bo te książki wydano wiele lat temu i mimo że sama czytałam je w młodości i podobały mi się, to problemy nastolatków z tych pozycji już dawno nie są problemami współczesnych dzieci. To może tylko zniechęcić młodą osobę do lektury. Poczuje się niezrozumiana.
Jakże jednak wielkie było moje zdziwienie, gdy ktoś zaproponował tejże mamie, by dała dziecku książkę… Wszyscy muszą zginąć Marcela Mossa. Powieść jest wciągająca, ale brutalna i na pewno nie przeznaczona dla jedenastolatki! Proponująca nie potrafiła zrozumieć argumentów, które pokazywały, że dziewczynka jest za młoda na tę lekturę, że jest to książka dla dorosłych, thriller. Kobieta twierdziła, że właśnie dlatego warto dać ją nastolatce, bo pozna zagrożenia współczesnego świata i będzie się ich wystrzegać.
Inny przykład. Prośba o podsunięcie tytułu dla ośmiolatka, który nie lubi czytać, uważa, że książki są głupie i nudne. Propozycja – książki Flanagana. Są ciekawe, ale chyba nie dla ośmioletniego dziecka, które może się przerazić samą objętością.
Dlatego też uważam, że nie warto pytać o polecenia na Facebooku. Dlaczego? Bo trafi się ktoś, kto poda tytuł niedostosowany do wieku i wrażliwości odbiorcy, będzie upierał się, że skoro jemu się to podobało, spodoba się wszystkim.
Warto wziąć pod rozwagę polecenia, ale te przytoczone są nietrafione.
OdpowiedzUsuńA jednak nie w pełni przychylam się do Twojego zdania, wielokrotnie pytałam o książki, które mogłabym sobie lub komuś podsunąć, na wiele ciekawych propozycji tytułów trafiałam, chociaż oczywiście trzeba samemu też je weryfikować.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Mi zdarza się pytać o książki na grupach, ale tylko z zakresu samorozwoju. Nie poleciłabym dla dzieci takich książek, z którymi często i dorośli mają problem.
OdpowiedzUsuńJa czesto wypisuje sobie liste polecanych tytulow,a pozniwj je sprawdzam. Oficjalne recenzje, fragmenty tekstu czytam i dopiero wtedy wybieram to co przeczytac:)
OdpowiedzUsuń