Do tajemniczego, luksusowego ośrodka trafia grupa nieznajomych. Myślą, że ich pobyt będzie przypominał wypoczynek w spa, jednak już na wstępie zabrane im są telefony, alkohol i inne używki, przez co czują się niekomfortowo. Ośrodek prowadzi Masza – pochodząca z Rosji kobieta, która po tym, jak próbowano ją zamordować, zmieniła całe swoje życie. Czy terapia przez nią zaproponowana ukoi ból i wyciszy nieznajomych?
Dziewięcioro nieznajomych to serial składający się z ośmiu odcinków. Scenariusz powstał w oparciu o powieść Liane Moriarty o tym samym tytule. W obrazie zobaczymy m.in. Nicole Kidman, Melissę McCarthy, Luke’a Evansa czy Reginę Hall.
Serial pokazuje grupę nieznajomych, wśród której jest m.in. popularna influencerka z mężem, były sportowiec i znana pisarka romansideł. Na tle tej mieszanki wyróżniają się Carmen – matka, rozwódka, nijaka kobieta – oraz rodzina, która zmaga się z bólem i żałobą po samobójstwie syna. Każdy z nieznajomych ma swoje tajemnice i cierpienia. Nie są one widoczne na pierwszy rzut oka, czasem są głęboko skrywane – nienawiść, niepewność, poczucie winy, brak możliwości znalezienia swojej drogi życiowej trawią ich od środka.
Mimo że nieznajomi trafiają do ośrodka, nie chcą poddać się terapii. Uważają, że sesje Maszy są zbyt udziwnione, niekonwencjonalne, dlatego z oporem do nich podchodzą. Nie dają sobie pomóc. Jednak i sama Masza im tego nie ułatwia – jest tajemnicza, a gdy na jaw wychodzi, że szprycuje ich narkotykami, zaufanie budowane mozolnie znika.
Masza to też ciekawa postać. Sama ma problemy z psychiką, nie radzi sobie po próbie morderstwa, nie może też przepracować pewnych wydarzeń z własnej przeszłości. Zachowuje się jak natchnione guru, a tak naprawdę szpieguje swoich gości i nie mówi im całej prawdy. Z odcinka na odcinek widzimy, jak jej staranie wypracowana poza niewzruszonej kobiety zaczyna się chwiać w posadach.
O ile na początku miałam wrażenie, że serial będzie miał jakiś wątek kryminalny, o tyle kolejne odcinki przynosiły rozczarowanie. Owszem, rys psychologiczny bohaterów był interesujący, ale chyba oczekiwałam czegoś innego. Na pewno ostatni odcinek był dla mnie rozczarowaniem, ponieważ finał zakończył się dziwnie, a Masza okazała się kimś słabym. Na plus należy zaliczyć postacie drugoplanowe – szczególnie Delilah – a także piękną scenografię.
Dziewięcioro nieznajomych włączyłam, bo pamiętałam, jak bardzo podobały mi się Wielkie kłamstewka. Tym jednak razem nie trafił do mnie obraz na podstawie powieści Moriarty, a szkoda. Muszę jednak przyznać, że momentami widziałam zbieżność obu seriali – na przykład w czołówce czy tajemnicach bohaterów.
Jeśli lubicie seriale psychologiczne, możecie zerknąć na Dziewięcioro nieznajomych. To dobrze zrealizowany tytuł, lecz bez fajerwerków, których oczekiwałam.
Bardzo lubię seriale psychologiczne, ale szkoda, że ten do końca cię nie zachwycił.
OdpowiedzUsuńSkoro tak średnio ci się podobał raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńBrzmi jak coś dla mnie, a wcześniej nie słyszałam o tym tytule. Nawet średnie produkcje w odpowiednim gatunku są lepsze od świetnych w takim, którego się nie lubi :)
OdpowiedzUsuńZanim zabiorę się za serial koniecznie muszę sięgnąć po powieść, coś czuję, że to zdecydowanie coś dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie to dobra decyzja i okazja do poznania tej historii.
UsuńLubię takie odmóżdżające produkcje, a ta zapowiada się ciekawie. Może skuszę się też na pierwowzór.
OdpowiedzUsuńobsada kusząca, ale jak piszesz, że szału nie było to raczej się nie skuszę, teraz czekam na nowe odcinki Genialnej przyjaciółki i Euforii ;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Słodkie kłamstewka i pewnie też skusiłabym się na ten serial, ale teraz zastanowię się, zanim go włączę :)
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z tą produkcją.
Usuń