Smerf Czaronoksiężnik, Peyo, Yvan Delporte

Autor: Peyo, Yvan Delporte
Tytuł: Smerf Czarnoksiężnik
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 56

Pewien smerf bardzo chce nauczyć się czarów. Pod nieobecność Papy Smerfa sporządza miksturę z przypadkowych składników i zamienia się w dziwnego stwora. Czy uda się go odczarować? Smerfetka jest jedyną dziewczyną w wiosce, dlatego ma duże powodzenie. Każdy chce zostać jej mężem. Czy wybierze kogoś? Gargamel ma pomysł, jak dorwać smerfy. Rozstawia pułapki i chwyta kolejne smerfy. Czy ekipa ratunkowa odbije zakładników?

Smerf Czaronoksiężnik to komiks, w którym znajdziemy trzy opowieści. Scenarzystą jest Yvan Delporte, który stworzył komiksy na podstawie kultowych rysunków Peyo.

Jeśli chodzi o historie, to moim zdaniem na plus wychodzi fakt, że jest ich w tym tomie trzy. Jedna mogłaby się ciągnąć w nieskończoność, a tak uwagę zajmują osobne opowieści. Każda ma morał, czegoś nas uczy. Pojawiają się znane i lubiane postacie takie jak Papa Smerf, Smerfetka, Gargamel. Niektóre smerfy nie mają własnych przydomków, dzięki czemu ich historie są uniwersalne.

Komiks ma prostą formę – na każdej karcie znajdziemy kilka kwadracików z ilustracjami i dialogami. Nie ma tu dużych na całą stronę kadrów, jest pewna stałość. To mi się podoba i pasuje do tej opowieści, łatwiej też się z nią zapoznawać, ponieważ wiemy, gdzie nasz wzrok ma się przenieść dalej.

Obrazki są kolorowe, pełne detali. Smerfy wyglądają podobnie, niektóre tylko różnią się od innych czymś specjalnym – mają coś charakterystycznego dla swojego imienia. Podoba mi się, że znajdziemy tu również prosty krój pisma w dialogach i narracji – łatwo się go odczytuje, nie ma udziwnień. Dodatkowo autor zadbał o to, by w kwadratach pojawiły się napisy imitujące dźwięki – na przykład wybuchu. To urozmaica ilustracje i nadaje im pewnej dynamiki. Nie zabrakło też kojarzonych ze smerfami nazw. Są one smerfastyczne – dorobiono im człon z nazwą tych istotek, co bardzo mi się podobało. To dodatkowo podkreśla klimat tych komiksów.

Smerf Czarnoksiężnik przeniósł mnie do czasów dzieciństwa, gdy wyczekiwałam w dobranocce Papy Smerfa i jego podopiecznych. Świetnie się bawiłam podczas lektury tego tomu. Polecam młodszym i starszym czytelnikom.

Komiks przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.

 

7 komentarzy:

  1. Za smerowymi stworkami nie przepadam, jakoś tak nie polubiłam ich w filmowej wersji, ale może w komiksowej mniej by mnie drażniły. ;) Izabela

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam zapoznawać się z przygodami tych niebieskich bohaterów. Ten tom też na pewno jest świetny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiałam Smerfy za dzieciaka, teraz też miło je wspominam i chętnie wracam do nich czasami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Smerfy, zawsze jako mała dziewczynka czekałam na nie z utęsknieniem. Czasami wracam do tych śmiesznych niebieskich stworków!

    OdpowiedzUsuń
  5. Smerfy to również i moja bajka z dzieciństwa, uwielbiałam ją,
    super ksiązeczka na pewno spodoba się wielu dzieciom
    dyedblonde

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko, co związane ze Smerfami mogę brać w ciemno, bo lubią je moje dzieci i ja mam do nich sentyment.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako dziecko bardzo lubiłam Smerfy, moje pociechy jednak jakoś nie szczególnie za nimi przepadają.

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!