Jim wręcza swojej żonie na gwiazdkę suczkę rasy cocker spaniel. Szczeniak dostaje imię Lady i zaczyna wieść spokojne życie wraz z małżeństwem. Lady jest oczkiem w głowie swoich państwa, ale do czasu. Gdy para spodziewa się dziecka, zaczynają inaczej traktować suczkę. Gdy pod ich nieobecność Lady ucieka, na swojej drodze spotyka kundla Trampa, który ostrzega ją, że gdy tylko dziecko pojawi się na świecie, ona całkowicie pójdzie w odstawkę.
Zakochany kundel to animacja Disneya z 1955 roku. W 2019 roku premierę miała wersja aktorska hitu. W dubbingu polskim usłyszymy Natalię Piotrowską, Bartłomieja Kasprzykowskiego, Damiana Kuleca, Michała Pielę, Klaudię Kuchtyk czy Sonię Bohosiewicz.
W tej wersji zwierzęta mówią, ale tylko w momencie gdy są same, nie słyszą ich ludzie. Nie jest to jednak udziwniona forma mowy, wypada dość naturalnie. Efekty są dopasowane do zwierząt, co podobało mi się podczas seansu. Same zwierzęta nie są przerysowane i sztuczne. Tego się obawiałam, gdy sięgałam po film – że będzie to jak w produkcjach sprzed kilku lat, w których nawet mimika psów i kotów była przerysowana.
Jeśli chodzi o oddanie fabuły, to muszę przyznać, że produkcja ta jest naprawdę bardzo bliska oryginałowi. Główna oś historii jest taka sama, chociaż pojawiają się drobne zmiany. Na przykład nie ma sceny z bobrem jak w animacji, a Kilt jest suczką. Są też inne niewielkie nowości – państwo Lady są czarnoskórzy, a koty nie są już syjamskie. Mimo wszystko nie jest to coś, co byłoby bardzo ważne dla opowieści. Wątek romantyczny, czyli to, co tak uwielbiamy w tym tytule, nadal jest ciekawy, a nawet jeszcze lepiej rozwinięty.
W filmie rozwinięto też wątek hycla. Mamy więcej scen z jego udziałem, a także bardzo ładnie nakręcone kadry z pościgu Trumpa w nocnej scenerii kolejowej. Dzięki temu można zrozumieć, dlaczego właśnie ten bezdomny pies padł ofiarą hycla – jest bowiem zagrożeniem dla ludzi, może być dziki, a mężczyzna wypełnia swoje obowiązki. Tego nieco zabrakło w animacji, przedstawione było to jako złośliwe zachowanie względem Trumpa.
Zakochany kundel w wersji aktorskiej pozytywnie mnie zaskoczył. Nie jestem fanką tego typu remake’ów, ale ten był nawet udany. Podobało mi się, że historia jest wiernie oddana, a psy nie są przerysowane i sztuczne.
To jedna z moich ulubionych historii, więc chętnie skuszę się na tę produkcję.
OdpowiedzUsuńKlasyka sama w sobie! Chociaż przyznam, że tych aktorskich wersji również zazwyczaj nie lubię.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że ten film jest w wersji aktorskiej. Wprawdzie o Mulan czy Małej syrence słyszałam, a tu, o takiej klasyce, nie! Muszę obejrzeć z dziećmi!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Zakochanego Kundla, jako dziecko często oglądałam ten film na kasecie albo czytałam książkę. Wersji aktorskiej jeszcze nie miałam okazji zobaczyć, ale koniecznie muszę to nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś ki ta bajkę. Ja ją uwielbiałam w dzieciństwie. Musze ja obejrze z moimi dziećmi
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że jest taka wersja. Aż z ciekawości zobaczymy film w weekend.
OdpowiedzUsuńFajnie, że wprowadzono coś nowegodo filmu przez co nie jest 1:1 jak animacja.Uwielbiam klasyczną wersję, ale obejrzę i film, bo czuję się zaintrygowana.
OdpowiedzUsuń