Autor: Wojciech Bonowicz
Tytuł: Historie na każdą godzinę
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 56
Mikroopowiadania Wojciecha Bonowicza zebrane w tomie Historie na każda godzinę to krótkie opowieści, których objętość nie przekracza jednej strony. Niektóre są króciutkie, mają zaledwie parę zdań, inne mieszczą się na karcie. O czym jest ten zbiór?
Autor serwuje czytelnikom dwadzieścia cztery opowiadania, które mają filozoficzny wydźwięk. Są nostalgiczne, przypominają czas dzieciństwa, beztroski i lekkiego życia. Każde z nich ma morał, który nie jest oczywisty i podany na tacy, trzeba samemu rozpracować, co oznacza dana opowieść. Te historie pozwalają nam na dowolną interpretację – warto zagłębić się we własne doświadczenia, przeżycia i wspomnienia, by treść opowiadań dostosować do siebie i swojego życia.
Teksty Bonowicza mają to do siebie, że w krótkiej formie ukryto maksymalną liczbę znaczeń. Autor przygotował opowieści, które pozwalają się wyciszyć i zatrzymać. Można się nimi delektować podczas lektury. Są też dobrym bodźcem do przemyśleń.
Zaskakujące jest to, że z tekstów o tak niewielkim rozmiarze można wynieść tak wiele. Czasem mają nieco poetyckie brzmienie, niekiedy są filozoficzne i nostalgiczne. Wydawać by się mogło, że tak krótkie opowiadania nie niosą ze sobą wiele, lecz tu jest inaczej. Mnie oczarowała narracja Bonowicza, nie spodziewałam się, że odnajdę w tych historiach fragmenty, które trafią do mojego serca, a jednak stało się inaczej.
Na uwagę zasługuje też oprawa graficzna. Teksty ozdobione są ilustracjami Sylwii Krachulec. Miałam już okazję czytać książkę, w której pojawiały się jej ilustracje. To misternie utkane obrazki, pełne szczegółów i detali, które doskonale pasują do tego wydania.
Historie na każda godzinę nie są pozycją dla każdego. Jeśli lubicie sensacje, zwroty akcji, zanudzicie się podczas lektury tej pozycji. To książka, która wymaga od czytelnika skupienia, uwagi na tekście. Potrzebuje też pewnej wrażliwości, która pozwoli na wydobycie ukrytych w treści sensów. To nie jest lektura, którą należy pochłonąć na raz. Tą książką warto się delektować, smakować każde ze słów. To pozycja na powolną, uważną lekturę, przerywaną przemyśleniami. Myślę, że sprawdzi się doskonale jako książka na jesienne wieczory lub jako prezent dla kogoś bliskiego, kto ma wrażliwą duszę.
Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Znak.
Zaintrygowałaś mnie! Wydaje się, że to książka idealna na nadchodzącą jesień. I chętnie zobaczę też te ilustracje.
OdpowiedzUsuńZ pewnością skuszę się na tę pozycję gdy będzie dostępna w bibliotece.
OdpowiedzUsuńSuper, że z tekstów o tak niewielkim rozmiarze można wynieść tak wiele.
OdpowiedzUsuńBędę polecać ją dalej, skoro jest warta uwagi.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że przy tej lekturze mogłabym się faktycznie nudzić. Lubię kiedy w książce coś się dzieje i jest dużo zwrotów akcji. :)
OdpowiedzUsuńzwroty akcji, to coś dla mnie zapisze na listę, może uda się przeczytać jesienią
OdpowiedzUsuńdobrego dnia
Nie znam tej książki, ale muszę przyznać, że zapowiada się bardzo ciekawie. Muszę ją przeczytać koniecznie
OdpowiedzUsuńZdecydowanie propozycja czytelnicza dla mnie, koniecznie muszę się za nią rozejrzeć, jak ja lubię takie krótkie formy, które dają do myślenia. :)
OdpowiedzUsuńZwroty akcji lubię w ksiązkach, jednak ta nie jest w moim gatunku literackim.
OdpowiedzUsuńJa z kolei lubię odkrywać nowe gatunki, zawsze też można kupić wydanie na prezent.
UsuńW takim razie nie jest to ksiązka dla mnie. Ja lubię właśnie kiedy jest akcja, coś się dzieje, są zagadki itp.
OdpowiedzUsuńJa lubię jak coś się dzieje w książkach, więc tym razem nie jest to propozycja dla mnie.
OdpowiedzUsuń