Autor: W. Bruce Cameron
Tytuł: Był sobie szczeniak - Ellie
Wydawnictwo: Kobiece
Czas trwania: 3 godz. 59 min
Ellie zostaje zabrana do nowego domu przez Jakoba. Ten uczy ją różnych sztuczek i powoli przygotowuje do pracy. Niektóre zabawy podobają się suczce bardziej, inne mniej. Poznaje na przykład sposoby szukania ludzi po samym zapachu. Wkrótce Ellie zaczyna pracować jako pies ratowniczy, odnajduje ludzi i jest chwalona za swoje zasługi.
Był sobie szczeniak – Ellie W. Bruce’a Camerona to jedna z kilku jego książek o przygodach psów. Narratorką jest sama Ellie. Poznajemy ją w momencie, gdy przychodzi na świat. Po krótkim czasie z rodzeństwem i mamą zostaje zabrana przez Jakoba.
Ellie jako narratorka jest urocza. Musimy pamiętać, że to pies, więc nie wszystko, co robią ludzie, jest dla niej jasne i oczywiste. Jest więc czasem zagubiona, ale jej relacja jest zabawna i słodka. Opisuje to, co widzi i jak odbiera zachowanie ludzi – czasem uznaje, że to, co robią, jest głupie lub nielogiczne, a do tego często ma poczucie, że ludzie są skomplikowani i za bardzo utrudniają niektóre sprawy. Ellie świetnie odbiera też uczucia i emocje nie tylko swojego pana, lecz także innych osób. Dzięki temu wie, jak powinna się zachować.
Ellie jest psem ratowniczym. Widzimy, jak uczy się swojego zawodu i jak zaczyna jeździć na różne misje. Psina czuje niepokój ludzi i stara się wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Jest szczęśliwa, gdy uda jej się kogoś odnaleźć. Nie wie, że to, co robi, to coś poważnego, mimo że odczuwa u ludzi napięcie, gdy zaczyna działać. Dla Ellie to nadal rodzaj zabawy, którą poznała podczas szkolenia.
Jednak Ellie to tylko pies. Jest urocza, zabawna, ma dowcipne spostrzeżenia na temat ludzi, ale to ich historie obserwujemy obok jej życia. Widzimy, jak traktuje ją Jakob i rozumiemy, że spotkała go w życiu pewna tragedia, dlatego jest smutny i nie dopuszcza do siebie nikogo i niczego, bo boi się ponownie przywiązać. Potem Ellie trafia jeszcze do innej opiekunki, a ona ma zupełnie inne problemy niż Jakob. Oprócz tego suczka poznaje całą gamę zagubionych ludzi, którym pomaga, a których historie są przeróżne i opisane mniej lub bardziej szczegółowo.
Był sobie szczeniak – Ellie to ciepła, urokliwa opowieść, w której nie brakuje emocji. Jest wzruszająca, dająca nadzieję, ale też sprawia, że patrzymy na siebie – ludzi – nieco z boku. To, jak Ellie odbiera ludzi, sprawia, że możemy zastanowić się nad pewnymi rzeczami, które w jej opinii są dziwne. Czy ta suczka czasem nie ma racji?
Lektorką audiobooka jest Magdalena Zając-Zawadzka. Jej interpretacja była doskonała. Oddawała narrację w lekki sposób, miała w głosie wiele radości, której nie brakowało Ellie, lecz w odpowiednich momentach do głosu dopuszczała też inne emocje. Potrafiła wczuć się w postać, dlatego słuchanie jej było ogromną przyjemnością.
Miałam już okazję czytać inną powieść Camerona. Tym razem trafiłam na tytuł, który nawiązywał do Misji na czterech łapach (obecnie tytuł brzmi Był sobie pies). Ellie to jedno z wcieleń z tej książki. Jej historia jest rozwinięta w Był sobie szczeniak, ale pod koniec tomu wspomina ona swojego pierwszego pana z poprzedniego wcielenia. To miłe nawiązanie i podobało mi się, że suczka dostała własną książkę. Nie jest ona może zbyt długa, ale jest ciekawa. Autor opisuje w niej szkolenie na psa ratowniczego, rolę takiego czworonoga, a także kilka misji, w których bierze udział Ellie. Większość zakończona jest sukcesem. Ostatnia była smutna i przygnębiająca, jednak nie jest przy tym szokująca i brutalna, bo tego w tej książce nie znajdziemy. Autor postarał się, by powieść miała pozytywny, lekki, wręcz familijny wydźwięk.
Był sobie szczeniak – Ellie to historia, która mi się podobała. Słuchałam jej z ogromną przyjemnością. Nie spodziewałam się, że tak wciągnę się w opowieść o tej suczce, ale myślę, że jest to przede wszystkim zasługa narracji – Ellie jest urzekająca, gdy opowiada o swoim życiu. Podobało mi się też to, że na obrzeżach jej historii pojawiali się ludzie z całą gamą różnych problemów, radości i smutków. Cieszę się, że poznałam tę książkę i muszę przyznać, że podobało mi się, że jest taka niedługa – nie była przegadana i nie nudziła, była w sam raz.
Audiobooka wysłuchałam dzięki Audiotece.
Bardzo podoba mi się ta książka i chętnie sięgam po inne tytuły autora.
OdpowiedzUsuńJuż sama okładka mnie przyciąga
OdpowiedzUsuńLubię takie wciągające książki o zwierzętach i przepadam za tą serią.
OdpowiedzUsuńJuż sama okładka przyciąga i ten cudowny psiaczek. To może być fajna pozycja
OdpowiedzUsuńSiostra bardzo lubi twórczość tego autora i książki o zwierzętach.
OdpowiedzUsuń