Tytuł: Miasteczko Darkmord
Tytuł
oryginalny: Darkmouth
Wydawnictwo: Znak
emotikon
Liczba stron: 383
Finn pochodzi z rodziny Łowców Legend. Do zawodu
szkoli go ojciec. Nie jest to jednak łatwe – chłopak nie bardzo radzi sobie z
łapaniem Legend, robi więcej szkód niż pożytku. Legendy to potwory, które
nawiedzają ludzki świat i robią w nim niezłe zamieszanie. Celem Łowców jest ich
unicestwienie. Na całym świecie Legendy już prawie przestały się pojawiać. Coś jednak
ciągnie je do Darkmord. Jaki jest powód ich wizyt? Czy Finn w końcu załapie, o
co chodzi w byciu Łowcą Legend?
Miasteczko
Darkmord Shane’a Hegarty’ego to pierwszy tom cyklu Darkmouth. Głównym bohaterem powieści
jest nastoletni Finn, który przechodzi szkolenie na Łowcę Legend. Chłopak jednak
nie nadaje się do tego zawodu – złapanie nawet najmniejsze Legendy jest dla
niego niemożliwe. Nie ma jednak wyjścia – w jego rodzinie od wieków szkolono
się na Łowców, a teraz, gdy jego ojciec ma wyjechać, tylko Finn będzie strzegł
miasteczka przed potworami. Finn nie jest typowym bohaterem. Właściwie wcale
nie jest bohaterem. Nie jest okrutny, raczej niepewny siebie i wcale nie jest
przekonany, czy chce zostać Łowcą Legend. W szkole się z niego nabijają, ale
chłopak nie umie się poddać. Ćwiczy z ojcem, czyta, uzupełnia wiedzę, ale myśli
też o tym, jak to by było być kimś innym niż Łowcą.
Głównym tematem nie jest jednak trening Finna, choć i
on zajmuje tu wiele miejsca. Ważniejsze jest to, że Legendy ciągle przedostają
się do Darkmord. Dlaczego? Czego tu szukają, skoro w innych miastach odpuściły?
Finn i jego ojciec ciągle mają pełne ręce roboty. Na dodatek jedna z Legend
pozostawia po sobie coś dziwnego, co należy zbadać. A kolejne portale się otwierają.
Czy Darkmord czeka najazd potworów?
Świat stworzony przez autora jest ciekawy i
przemyślany. Z jednej strony pokazano nam dość znane z popkultury stwory jak Minotaur
czy bazyliszek, a z drugiej uzupełniono je o całkiem nowe stworzenia jak
hobgoblin. Pomysł na zawód Łowcy i na szkolenie młodszego członka rodziny też
jest interesujący. Miasteczko, w którym żyje Finn, nie jest zwykłą mieściną. Tu
ludzi nękają Legendy, lecz to Łowcy są dla mieszkańców problemem – to przez
nich bowiem i ich działania powstają dziury w drogach i wgniecenia na
samochodach. To naprawdę świetnie przemyślana kwestia pojawiająca się w
powieści.
Tekst uzupełniają ilustracje. Wśród nich znajdziemy
zarówno pojedyncze istoty, jak i całe sceny przedstawiające konkretne
wydarzenie. Dodatkowo mamy też coś na kształt kart z podręcznika Łowcy, które
pojawiają się co jakiś czas. Z nich więcej dowiemy się o zawodzie Łowcy, samych
Legendach i innych sprawach. Wygląda to bardzo ładnie i jest naprawdę świetnym
pomysłem na urozmaicenie treści.
W książce nie brakuje zaskoczeń i momentów grozy. Są bitwy,
intrygi i zdrady, tajemnice i niebezpieczeństwo. Od pierwszej strony czytelnik
zostaje wrzucony do całkiem nowego świata i stopiono zaczyna odkrywać, na czym
polega jego odmienność. Pomysł na fabułę jest ciekawy, a zakończenie sprawia,
że nie można doczekać się kolejnego tomu. Myślę, że to powieść doskonała dla
młodych fanów fantastyki. Jeśli wasze dzieci lub młodsze rodzeństwo uwielbia czytać
książki z wątkiem fantastycznym, możecie im polecić Miasteczko Darkmord.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak Emotikon:
Recenzja bardzo dobra, ale zupełnie nie moje klimaty.;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń