Z papieru na ekran, cz. 3



Kiedyś prowadziłam serię, w której opisywałam filmy na podstawie książek. Założeniem było, bym znała zarówno lekturę, jak i obraz. Postanowiłam do tego powrócić, zmienię jednak trochę formułę. Będę opisywać 2-3 dzieła, ale bardziej szczegółowo. Zaczynajmy!
Zbuntowana
Zarówno o książce (tu), jak i o filmie (tu) mogliście już u mnie czytać. Nie zrobiłam jednak porównania tych dwóch rzeczy. Jeśli chodzi o książkę to podobała mi się, ale zrobiła na mnie mniejsze wrażenie niż pierwsza część. Były chwile, kiedy nie wiedziałam za bardzo, o co chodzi, gubiłam się w szczegółach fabuły. Całość wypadła jednak nieźle i byłam zadowolona z lektury. Podobne wrażenie odniosłam na filmie – Niezgodną pokochałam od pierwszej sceny, Zbuntowana nieco mniej mnie porwała. Na szczęście zawiłości fabuły były rozsupłane, film był bardzo dobrze skonstruowany – jasny, prosty, bez zagmatwania. Oczywiście nie wszystkie sceny były takie jak w książce i to mnie trochę zmartwiło, jednak ogólnie uważam, że to przyjemny obraz.
Można uznać, że mamy remis. Zarówno książka, jak i film podobały mi się. Na dodatek nie różniły się za bardzo treścią od siebie – to dobrze, bo czasem z książki w filmie zostaje tylko tytuł...
Zanim się pojawiłeś
Historia Lou i Willa podbiła serca tysięcy czytelników. Nie było więc zaskoczeniem, że pojawi się ona także na ekranie. Jeśli chodzi o książkę, to podobała mi się niesamowicie, chociaż wiedziałam, jak historia ta się skończy i nie miałam aż takiej radości z czytania, jak zakładałam wcześniej. Natomiast film zaskoczył mnie pozytywnie. Bałam się, że historia zostanie spłaszczona, pozbawiona tego specyficznego uroku. Na szczęście film zobaczyłam zaraz po przeczytaniu książki i muszę przyznać, że bardzo mi się podobał. Poza kilkoma scenami, dwoma wątkami pobocznymi, historia Lou i Willa niemal w całości została przedstawiona w filmie tak, jak w książce.
Trzeba przyznać, że to wielki wyczyn oddać dobrze tak wyjątkową historię w filmie. Cieszę się, że nie było tam wiele zmian i naprawdę miło się oglądało ten obraz.
Podsumowując, znowu remis. I dobrze, czytelnicy na pewno będą zadowoleni z tego obrazu.

Źródło
Piąta fala
Podobnie jak przy Zanim się pojawiłeś, najpierw przeczytałam, potem obejrzałam tę historię. Książka mi się podobała, chociaż słyszałam o niej wiele niepochlebnych opinii. Mnie główna bohaterka do siebie przekonała – mimo trudnego czasu, w jakim się znalazła, nie zatraciła w sobie pierwiastka ludzkiego. Film natomiast niestety mnie rozczarował. Stracił cały swój klimat, miał wiele skrótów, wycięto wiele scen i zmieniono je. Główna bohaterka utraciła gdzieś swój urok. Może to wina aktorki, której nie trawię, a może historii, która ciekawiej jednak brzmiała na papierze, bo lepiej mogliśmy poznać główną postać tej opowieści. Trudno mi powiedzieć.
Reasumując, tym razem wygrywa książka. Jej klimat, sposób przedstawienia opowieści, wątki, które pozwalają lepiej poznać bohaterów. Niestety, tego zabrakło w filmie. Był to skrót najważniejszych scen z powieści. Oczywiście, nie można oddać 100% tekstu w filmie, ale można go lepiej okroić.

1 komentarz:

  1. Ja jeszcze nie czytałam książki, więc najpierw wolałabym zacząć od niej.

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!