Kiedyś prowadziłam
serię, w której opisywałam filmy na podstawie książek. Założeniem było, bym
znała zarówno lekturę, jak i obraz. Postanowiłam do tego powrócić, zmienię
jednak trochę formułę. Będę opisywać 2-3 dzieła, ale bardziej szczegółowo.
Zaczynajmy!
Zbuntowana
Zarówno o książce
(tu), jak i o filmie (tu) mogliście już u mnie czytać. Nie zrobiłam jednak
porównania tych dwóch rzeczy. Jeśli chodzi o książkę to podobała mi się, ale
zrobiła na mnie mniejsze wrażenie niż pierwsza część. Były chwile, kiedy nie
wiedziałam za bardzo, o co chodzi, gubiłam się w szczegółach fabuły. Całość wypadła
jednak nieźle i byłam zadowolona z lektury. Podobne wrażenie odniosłam na
filmie – Niezgodną pokochałam od
pierwszej sceny, Zbuntowana nieco
mniej mnie porwała. Na szczęście zawiłości fabuły były rozsupłane, film był
bardzo dobrze skonstruowany – jasny, prosty, bez zagmatwania. Oczywiście nie
wszystkie sceny były takie jak w książce i to mnie trochę zmartwiło, jednak
ogólnie uważam, że to przyjemny obraz.
Można uznać, że
mamy remis. Zarówno książka, jak i film podobały mi się. Na dodatek nie różniły
się za bardzo treścią od siebie – to dobrze, bo czasem z książki w filmie zostaje
tylko tytuł...
Zanim
się pojawiłeś
Historia Lou i
Willa podbiła serca tysięcy czytelników. Nie było więc zaskoczeniem, że pojawi
się ona także na ekranie. Jeśli chodzi o książkę, to podobała mi się
niesamowicie, chociaż wiedziałam, jak historia ta się skończy i nie miałam aż
takiej radości z czytania, jak zakładałam wcześniej. Natomiast film zaskoczył
mnie pozytywnie. Bałam się, że historia zostanie spłaszczona, pozbawiona tego specyficznego
uroku. Na szczęście film zobaczyłam zaraz po przeczytaniu książki i muszę przyznać,
że bardzo mi się podobał. Poza kilkoma scenami, dwoma wątkami pobocznymi,
historia Lou i Willa niemal w całości została przedstawiona w filmie tak, jak w
książce.
Trzeba przyznać,
że to wielki wyczyn oddać dobrze tak wyjątkową historię w filmie. Cieszę się,
że nie było tam wiele zmian i naprawdę miło się oglądało ten obraz.
Podsumowując,
znowu remis. I dobrze, czytelnicy na pewno będą zadowoleni z tego obrazu.
Źródło |
Piąta
fala
Podobnie jak przy Zanim się pojawiłeś, najpierw
przeczytałam, potem obejrzałam tę historię. Książka mi się podobała, chociaż słyszałam
o niej wiele niepochlebnych opinii. Mnie główna bohaterka do siebie przekonała –
mimo trudnego czasu, w jakim się znalazła, nie zatraciła w sobie pierwiastka
ludzkiego. Film natomiast niestety mnie rozczarował. Stracił cały swój klimat,
miał wiele skrótów, wycięto wiele scen i zmieniono je. Główna bohaterka
utraciła gdzieś swój urok. Może to wina aktorki, której nie trawię, a może
historii, która ciekawiej jednak brzmiała na papierze, bo lepiej mogliśmy
poznać główną postać tej opowieści. Trudno mi powiedzieć.
Reasumując, tym
razem wygrywa książka. Jej klimat, sposób przedstawienia opowieści, wątki,
które pozwalają lepiej poznać bohaterów. Niestety, tego zabrakło w filmie. Był to
skrót najważniejszych scen z powieści. Oczywiście, nie można oddać 100% tekstu
w filmie, ale można go lepiej okroić.
Ja jeszcze nie czytałam książki, więc najpierw wolałabym zacząć od niej.
OdpowiedzUsuń