Pocahontas jest córką wodza Indian. Gdy pewnego dnia w okolice ich wioski przybywa angielski statek, dziewczyna z zainteresowaniem przygląda się obcym. W oko wpada jej John Smith – przystojny i odważny mężczyzna, który ma zupełnie inne zamiary niż gubernator Ratcliffe, z którym przybył do Ameryki. John chce poznać te ziemie, a brak złota nie jest dla niego tragedią. Jednak ojciec Pocahontas oraz znajomi Smitha nie są nastawieni tak pozytywnie jak ta dwójka. Czy uda im się przekonać swoich, że ta druga grupa nie ma wrogich zamiarów?
Pocahontas jest filmem Disneya, który swoją premierę miał w 1995 roku. To klasyczna animacja z pięknymi rysunkami. Tym razem scenariusz nie powstał w oparciu o powieść, lecz nawiązuje do prawdziwej historii.
Animacja porusza wiele ciekawych wątków. Pierwszym najbardziej widocznym jest zderzenie dwóch obcych kultur, innych światów. Zarówno Pocahontas, jak i John Smith nie wiedzą zbyt wiele o tej drugiej stronie. Dla niej zaskakujące są jego nowoczesne gadżety, strój, niewiedza dotycząca prostych rzeczy związanych z naturą. Dla niego jej podejście piękna świata, życia w jedności z przyrodą to coś zupełnie obcego. Jest tu też wątek stereotypów – Anglik, kolonialista, jest traktowany przez Indian jako ktoś groźny i niebezpieczny, mający niecne zamiary. Natomiast czerwonoskórzy uznawani są przez Europejczyków za dzikusów, nieokrzesanych i prymitywnych wojowników, którzy są raczej niezbyt inteligentni. Obie grupy nie wiedzą o sobie wiele, a uprzedzenia zasłaniają im racjonalne myślenie.
Wątek uczuciowy w tym filmie to coś, co może zachwycać lub denerwować. Spotkanie dwóch obcych, ich wzajemna fascynacja sobą, związek mimo różnic i przeciwności, swoisty mezalians – to pięknie pokazana historia. Z drugiej jednak strony ta relacja rozwinęła się w bardzo krótkim czasie i nie miała zbyt wielu podstaw do istnienia poza zauroczeniem innością. Jednak nie można odmówić animacji tego, że pokazano, jak wielkie poświęcenie jest w stanie uczynić zakochana osoba, by ratować tę drugą – sprzeciwi się nawet bliskim. Tym bardziej dziwi zakończenie animacji, które zawsze wydawało mi się smutne i niesprawiedliwe.
Inny wątek, który już w dzieciństwie mnie zaskakiwał, to przywłaszczanie sobie ziemi przez Anglików. Nie mieli oni skrupułów, nie sprawdzili, czy nie jest to miejsce zamieszkałe, po prostu wbili flagę i uznali temat za zamknięty. Nic więc dziwnego, że dochodziło do starć.
Film ma interesujących bohaterów drugoplanowych. Jednym z nich jest kolega Johna, młody człowiek, który chyba czuje się zagubiony w tym świecie. Podziwia Smitha, bo ten uratował mu życie i jest w jakimś stopniu popularny wśród innych podróżników, a jednocześnie młodzieniec chce podlizać się gubernatorowi, zyskać w jego oczach, dlatego nie zachowuje się lojalnie. Oprócz niego obserwujemy też zwierzęcych bohaterów – szopa, psa i kolibra. Ich przygody są zabawne, urozmaicają animację.
Kreska w filmie jest ciekawa, chociaż zawsze miałam wrażenie, że twarze Indian są nieco zniekształcone – jakby inaczej zarysowane. Szczególnie Pocahontas wyglądała dla mnie odmiennie – miała inny kontur twarzy, więcej kantów i miękkości jednocześnie (szczególnie jeśli chodzi o nos i kości policzkowe) niż na przykład Smith. Kolorystyka w bajce jest piękna, bardzo podobały mi się też sceny, w których dwa wojska idą na bitwę – wspaniale narysowane, a do tego te barwy! Piękna jest też muzyka. Już sam utwór Kolorowy wiatr jest niezwykły, lecz oprócz niego są też inne melodie, które zachwycają.
Pocahontas to nie jest może mój ulubiony film, mimo że takich romantycznych pozycji mam na swojej liście kilka. Niemniej podoba mi się, że możemy zerknąć do innej kultury, a bohaterka nie czeka biernie na ocalenie przez mężczyznę. Na plus wychodzą też postacie zwierzęce, które dodają animacji szczyptę humoru.
Oj, też muszę Disneya nadrobić
OdpowiedzUsuńJa z kolei bardzo lubię tę bohaterkę, choć dawno nie wracałam do jej historii.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie przepadam za tą bohaterką, ale z młodym pokoleniem w mojej rodzinie mogłabym się jeszcze raz jej dokładnie przyjrzeć. :)
OdpowiedzUsuńDo dziś mam ogromny sentyment do Pocahontas. Mam na dvd i często oglądam z córką.
OdpowiedzUsuńWłaśnie takie księżniczki jak Pocahontas lubię najbardziej. Choć ona wydaje mi się jeszcze zbyt potulna ;) W filmie podobała mi się też ukazana więź z naturą. Coś pięknego.
OdpowiedzUsuńLubię tę bajkę, oglądałam ją wiele razy i nigdy się przy tym nie nudziłam
OdpowiedzUsuńOglądałam i ten film jest cudowny. Bardzo mi się podobał i lubię do niego wracać.
OdpowiedzUsuńLubię tę bajkę w sumie za wszystko, a chyba najbardziej za muzykę... :) Moje dzieci też ją lubią.
OdpowiedzUsuń