Na Odyna i na rany Chrystusa! – Wikingowie. Walhalla

Mieszkający w Anglii Wikingowie zostają zgładzeni. Na taki los swoich pobratymców nie zgadza się król Cnut, który zwołuje klany, by połączyły siły i zaatakowały Anglię. Do Kattegat przybywa w tym czasie grupa Grenlandczyków, którzy szukają własnej zemsty. Freydis pragnie zamordować mężczyznę, który ją zgwałcił i zhańbił, a jej brat, Leif, pomaga jej w realizacji tego celu. Trafiają w sam środek poruszenia przed bitwą, jednak Wikingowie nie są już tacy jak dawniej – wielu przyjęło wiarę w Chrystusa i nie chcą oni stawać do walki ramię w ramię z tymi, którzy czczą Odyna. Czy uda się wyruszyć do Anglii i pomścić wymordowanych pobratymców?

Wikingowie Walhalla to nowy serial historyczny skupiający się na skandynawskich wojownikach. Akcja rozgrywa się kilkadziesiąt lat po śmierci Ragnara i jego synów, którzy byli bohaterami serialu Wikingowie. Serial zadebiutował w 2022 roku i ma obecnie jeden sezon, na który składa się osiem odcinków. W obrazie zobaczymy m.in. Sama Cotletta, Fridę Gustavsson, Leo Sutera, Bradleya Freegarda, Johannesa Haukura Johannessona i Caroline Henderson.

W serialu śledzimy kilka głównych wątków i postaci. Po pierwsze widzimy Leifa, który jest świetnym żeglarzem i sprawnym wojownikiem. Jest sprytny, przebiegły i inteligentny. Pomaga Haraldowi, który walczy w imię króla Cnuta. Wojownicy ruszają do Anglii, a ich zasadzka jest widowiskowa i przemyślana. Z drugiej strony widzimy historię Freydis. Dziewczyna szuka zemsty na mężczyźnie, który ją zgwałcił. Potem, gdy zaspokoi swoje pragnienie, musi poszukać nowego celu w życiu. Udaje się nawet do Uppsali, by bóstwa pomogły jej i określiły jej los. Równocześnie widzimy angielski dwór. Tu mamy do czynienia z młodziutkim władcą, jego macochą oraz doradcą. Cała trójka ma własne intencje, ale ten sam cel – chronić królestwo.

Wątki poboczne to cała gama sporów na linii chrześcijańscy Wikingowie i ci, którzy wierzą w Odyna i nordyckich bogów. To ciekawe, jak wielki rozłam dokonał się wśród tej grupy. Nie wiedziałam, że Wikingowie przyjęli – w części przynajmniej – chrześcijaństwo. Podczas oglądania czułam nie tylko zaskoczenie, lecz także dyskomfort, widząc tych żądnych krwi mężczyzn i waleczne kobiety, którzy przed rzezią przyjmowali komunię. Pomijając kwestię wiary, zaskoczyło mnie, że nie potrafili się dogadać. Tarcia między obiema grupami sprawiały, że byłam zażenowana ich dziecinnymi zachowaniami i utarczkami.

Jednak wątek religijny jest tu bardzo ważny. Bohaterowie nie tylko przed bitwą pokazują, w jakiego Boga wierzą. Nawracanie siłą to motyw, który pojawia się w połowie sezonu i ma wpływ na dalsze losy bohaterów. Niekiedy nawet ci, którzy – zdawałoby się – mają ugruntowane kwestie religijne, zaczynają wątpić.

W serialu nie zabrakło klimatycznej muzyki i pięknych kadrów, które zachwycają obrazami Skandynawii. Na plus wychodzi też atmosfera – napięcie podczas najazdu na Anglię sięga zenitu, a walki są widowiskowe. Podobało mi się też to, że pokazano część nordyckich obrzędów – jak składanie ofiar z ludzi, by przebłagać bogów. Świetnie wypadły natomiast kostiumy i charakteryzacja, szczególnie w przypadku Leifa. Można by się czepiać, że jarlem Kattegat jest kobieta o ciemnej karnacji, jednak wyjaśniono jej pochodzenie w jednym z odcinków. Jej pojawienie się było dla mnie sygnałem, że Skandynawia nie jest już tym samym miejscem, które oglądaliśmy za czasów Raganara. Wioska się rozwinęła, niewolnicy napływali z różnych stron świata, a wpływy jarlów sięgały daleko.

Wikingowie Walhalla to serial średni. Owszem, historia bywa wciągająca, ale to już nie ten rozmach, co opowieść o Ragnarze czy Bjornie. Nie ma tu wielkich postaci i wojowników, którzy stawaliby się w oczach innych bohaterami. Myślałam, że Leif będzie kimś takim, lecz chyba zabrakło mu pychy, bo mimo wielkich czynów, pozostawał w cieniu. Chyba brakowało mi w ogólnym rozrachunku czegoś, co by mnie na dłużej zatrzymało przy tym serialu. Z jednej strony kibicowałam Grenlandczykom, z drugiej nie dali mi oni powodów, by ich uwielbiać – Leif był wycofany, a Freydis po dokonaniu zemsty jakby się wypaliła.

Podsumowując, Wikingowie Walhalla to serial dla zabicia czasu, ładnie zrealizowany, ale z historią do dopracowania. To tak, jakby ktoś do starych i lubianych przez widzów szablonów i klisz na siłę dokleił coś nowego, co niekoniecznie pasuje rozmiarem i rozmachem do poprzednich wymiarów. Mnie ten serial nieco wymęczył, ale pewnie z sentymentu sięgnę po kolejny sezon.

11 komentarzy:

  1. Nie mam chęci na oglądanie serialu wyłącznie dla zabicia czasu. Szkoda mi godzin na to.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że tym razem nie wyszła z tego rewelacyjna produkcja o tej tematyce.

    OdpowiedzUsuń
  3. czyli raczej nie dla mnie ten serial, nie lubię oglądać tylko po to by zabić czasu którego i tak już mam mało :P

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie tata jest zachwycony tym serialem, ale jeśli chodzi o mnie to nie mój klimat - wolę bardziej takie z poprzedniego stulecia, najlepiej hiszpańskie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety znam Twój ból, ostatnio praktycznie mało która produkcja spełnia moje oczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
  6. A myślałam, że tylko mnie ostatnio mało co ciekawi. Tutaj też widzę, że raczej się nie wciągnę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Tym razem nie jest to książka dla mnie. Na co dzień sięgam po inny gatunek literacki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja raczej nie sięgam po takie :) Nnie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oglądam wiele filmów i seriali, ale jakoś ta tematyka do mnie nie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio mój narzeczony włączył ten serial, ale jakoś mnie nie wciągnął, nie moje klimaty. ;)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!