Tytuł: Sherlock. Śmierć
4 lipca
Producent: Nasza
Księgarnia
Wiek: 12+
Liczba graczy: 1-8
Ogrodnik znajduje w krzakach zwłoki. Kim jest denat? Dlaczego jego żywot został zakończony? Przekonajcie się sami, grając w Sherlock. Śmierć 4 lipca.
Gra to talia kart, karta pytań, instrukcja i rozwiązanie. Tym razem historia dotyczy zwłok odnalezionych na terenie posiadłości zamożnej rodziny w noc 4 lipca. Na początku zabawy odczytywane jest krótkie wprowadzenie do historii. Każdy gracz otrzymuje trzy lub dwie karty w zależności od liczby grających osób. Uczestnicy mogą wykonać dwa ruchy – ujawnić wskazówkę z karty lub ją odrzucić. Warunkiem jest jednak odrzucenie minimum sześciu kart ze wskazówkami. Ujawnione karty kładzie się na stole, by wszyscy je widzieli. Odrzucone odkłada się na bok, można jednak przeczytać podkreślone fragmenty tekstu wszystkim graczom. Podczas zabawy można swobodnie rozmawiać i dzielić się teoriami na temat sprawy. Gdy wszystkie karty zostały odrzucone lub ujawnione, należy odpowiedzieć na pytania dotyczące śledztwa i zdecydować, co się stało. Po ustaleniu jednej wersji można odczytać rozwiązanie.
Zabawa jest oparta na „Q systemie”, czyli kooperacyjnej mechanice rozgrywki, która zakłada współpracę całej drużyny. Aby skończyć grę i zdobyć jak najwięcej punktów należy rozmawiać, dzielić się przemyśleniami, dedukować i analizować wszystkie poszlaki. Gracze nie zbierają punktów na swoje konta, lecz na wspólny rachunek, dlatego ważna jest kooperacja.
Sherlock to seria gier, które nie są ze sobą powiązane. Każda opowiada o czymś innym, mamy do rozwiązania inne śledztwo. Gry mają swoje własne scenariusze, lecz mechanika grania jest ta sama. W Polsce wyszło kilka tytułów z tej serii, mają one różne poziomy trudności.
Podczas gry zdobywa się punkty poprzez odrzucenie bądź nie odpowiednich kart. Zły wybór oznacza odjęcie punktów. Także odpowiedzi udzielane po zakończeniu rozgrywki mają znaczenie. Należy ustalić wspólną wersję i wybrać prawidłowe rozwiązania, by zdobyć punkty. Na końcu odczytuje się rozwiązanie i sprawdza, czy uczestnicy mieli rację.
Muszę przyznać, że podczas grania obstawiałam zupełnie inny scenariusz wydarzeń niż ten, który okazał się prawdziwy. Po przeczytaniu rozwiązania miałam wrażenie, że w ogóle nie było do niego podpowiedzi i śladów. Niemniej finał okazał się intrygujący, tylko tyle, że zupełnie nie trafiliśmy w to, jak zakończyła się historia.
Karcianka jest ciekawa, wymaga od uczestników współpracy. Uczy nie tylko logicznego myślenia i analitycznego podejścia do sprawy, lecz także pozwala poczuć się jak prawdziwy detektyw. Gra jest dość długa, według pudełka rozgrywka trwa około godziny. Samo pozbycie się kart nie trwa długo, a im więcej osób bierze udział, tym szybciej się to dzieje. Najwięcej czasu zabiera ustalenie rozwiązania, odpowiedzi na pytania. Trzeba jednak przyznać, że zabawa jest świetna, chociaż zakończenie bardzo rozczarowujące – jestem ciekawa, czy jest ktoś, kto trafił w to, jak kończy się ta sprawa. Gra jest ładnie wykonana, ilustracje są spójne i klimatyczne. Minusem serii jest to, że są to tytuły jednorazowe. Nie można rozegrać ponownie tego samego scenariusza, ponieważ znamy już rozwiązanie i nie ma frajdy z powtórki.
Z chęcią bym zagrała, ale faktycznie szkoda ze jednorazowe tytuły
OdpowiedzUsuńZdecydowanie gra, w którą z wielką przyjemnością bym zagrała, lubię taki sposób relaksu, w takim właśnie klimacie. :)
OdpowiedzUsuńz wielką przyjemnością bym zagrała w tą grę, Zafascynowałaś mnie
OdpowiedzUsuńDobrze, że w Polsce wyszło kilka gier z tej serii.
OdpowiedzUsuńJesienno-zimową porą takie gry chyba najbardziej się sprawdzają. Ja zz wielką ochotą bym teraz zagrała w tą grę :)
OdpowiedzUsuńJuz gdzieś czytałam o tej grze. Bardzo bym chciała móc w nią zagrać.
OdpowiedzUsuńNie jestem miłośniczką karcianek, ale ta pokazana przez Ciebie wygląda tak ciekawie, że chyba dam się skusić.
OdpowiedzUsuńu mnie karcianki się jeszcze nie sprawdzają, ale w przyszłości chętnie bym zagrała partyjkę ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno jest to gratka dla fanów Sherlocka. Ja... nie wiem, czyta karcianka jest dla mnie, chociaż bardzo ciekawie o niej piszesz.
OdpowiedzUsuń