Po sesji zafundowałam sobie tydzień
w kinie. Obejrzałam cztery filmy w ciągu pięciu dni. Oto lista nowości, które
wiedziałam.
Baywatch.
Słoneczny patrol
Mitch jest popularnym, lubianym i
niesamowicie dobrym ratownikiem. Jak co roku przychodzi czas na wybranie nowych
do zespołu. Do ekipy zgłasza się młody i niedoświadczony Matt, który ma na koncie
dwa medale olimpijskie. Szef Mitcha zatrudnia Matta, by mieć się czym chwalić –
w końcu chłopak ma olimpijskie zwycięstwa. Niestety, Matt jest
nieodpowiedzialny i uwielbia zabawę, nic nie robi sobie z ryzyka i współpracy,
chce być gwiazdą. Mitch nie ma czasu na wychowywanie go, ponieważ na plaży
coraz częściej można spotkać narkotyki – należy dowiedzieć się, kto je
rozprowadza.
Słoneczny
patrol w wersji serialowej
był hitem, dlatego chyba postanowiono powrócić do pięknych kobiet w kusych
strojach i napakowanych mężczyzn, którzy ratują ludzi z wody, a w międzyczasie
romansują i bawią się w policjantów. Baywatch to połączenie komedii i filmu
akcji – humor, wyjątkowo spektakularne sceny i całkiem przyjemna obsada
sprawiają, że ogląda się go świetnie.
Baywatch to film zupełnie nie w moim guście, a jednak –
niesamowicie dobrze się na nim bawiłam. Owszem, są żarty, które bardziej mnie
żenowały, niż śmieszyły, ale pomijając je, można uznać, że to film, który mogę
polecić. Przede wszystkim dlatego, że ma całkiem spójną historię, drwi z
konwencji, naszpikowany jest humorystycznymi dialogami. No i nie oszukujmy się –
Dwayne Johnson i Zac Efron robią swoje. Zaskakująco dobra produkcja.
Mumia
Nick i Vail ruszają na samozwańczą misję,
dzięki której chcą się wzbogacić. Pech chce, że w wiosce, do której wiedzie ich
szlak, pełno jest uzbrojonych ludzi. Nie wszystko idzie po ich myśli i
przeciwnicy ich odkrywają. Tylko cudem udaje im się ujść z życiem. Przy okazji
mężczyźni odkrywają starożytny grobowiec, który badają wraz z Jenny Halsey. W
środku znajduje się sarkofag, który dziwnie wpływa na Nicka...
Mumia to kolejny film inspirowany klasykiem. Zabrakło
jednak... wszystkiego. Scenariusz nie trzyma się kupy, humoru brak, a to, co
miało być zabawne, jest słabą parodią i nieudolnym przejaskrawieniem. Mieszanka
różnych gatunków nie wyszła dobrze temu filmowi. Na dodatek wiele jest tu scen,
które nijak mają się do całości, a i klimatu dawnych produkcji szukać na darmo.
Bardzo słaba, nudna ta Mumia.
Wonder
Woman
Diana, córka Zeusa, wychowuje się
na wyspie pełnej Amazonek. Matka nie pozwala się jej jednak szkolić, bojąc się
o życie córki. Dziewczyna i tak pobiera nauki, zatajając to przed matką, a gdy
prawda wychodzi na jaw, Hippolita nakazuje jej trenować ciężej niż innym, by
zostać najlepszą wojowniczką. Ćwiczenia to jedno, a prawdziwa walka to zupełnie
inna rzecz – gdy na wyspę docierają Niemcy, szukając szpiega, Amazonki będą musiały
stawić im czoła...
Wonder Woman to kolejny film o
superbohaterze, który powstał w ostatnim czasie. Tym razem główną postacią jest
kobieta. W tytułową rolę wcieliła się Gal Gadot.
To, co podobało mi się w filmie, to
na pewno zagubienie Diany, która trafiła do świata ludzi. Przez lata nie znała
innego życia niż to wśród Amazonek, dlatego nie dziwi nas, że nie zna się na
wielu rzeczach, wszystko jest dla niej nowością. Jej cel jest jasny – chce dać
ludziom wolność, zabijając Aresa. Jej waleczność wykorzystuje Steve, szpieg.
I niby wątki mitologiczne, ładna
bohaterka, ciekawy początek, wątek miłosny, który wypadł bardzo dobrze... a
jednak czegoś mi zabrakło. Momentami wyglądało to jakby było na siłę, sceny
walk wywoływały uśmieszek przez swoją sztuczność. Wonder Woman to fajny film z serii o superbohaterach, ale chyba
spodziewałam się czegoś więcej.
Ponad
wszystko
Maddy jest osiemnastolatką, która
cierpi na poważną chorobę, przez którą nie wychodzi z domu. Gdy do domu obok wprowadza
się Olly, dziewczyna jest zaintrygowana. Chłopak stara się nawiązać z nią
kontakt, lecz nie jest to łatwe. Gdy w końcu się udaje, okazuje się, że ta dwójka
przypada sobie do gustu.
Ponad
wszystko to ekranizacja książki
młodzieżowej o tym samym tytule. To obraz o pierwszej miłości, przeciwnościach
losu i szukaniu siebie. Z jednej strony dość przewidywalny, z drugiej całkiem
uroczy. Idealny na lato.
Auta
3 – recenzja
Strażnicy
Galaktyki vol. 2 – recenzja
Piraci
z Karaibów. Zemsta Salazara – recenzja
Muszę się wybrać na "Baywatch. Słoneczny patrol" :)
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńAleż dużo tych filmów! Iście filmowy maraton miałaś! Ja jestem ciekawa "Ponad wszystko". Zaczęłam tygodniowy urlop, więc dobrze byłoby coś obejrzeć i gdzieś się wybrać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Muszę się z Tobą zgodzić - dla Zaca Efrona mogłabym się pofatygować do kina, chociaż film w ogóle nie w moim guście. Szkoda, że "Mumia" okazała się takim niewypałem, po zwiastunach spodziewałam się czegoś.. wow! Podobnie zresztą jak po "Wonder Woman". Nie wiem dlaczego, ale filmy DC nie przemawiają do mnie tak bardzo jak te Marvelowskie. "Ponad wszystko" zamierzam pooglądać, jednak najpierw muszę sięgnąć po książkę. Ze swojej strony polecam "Króla Artura. Legendę miecza". Przyjemny film, chociaż niektóre efekty specjalne przesadzone, ale Charlie Hunnam rekompensuje wszelkie mankamenty ;d
OdpowiedzUsuńWybieram się na Króla Artura :) może być fajne :)
UsuńPowyższe filmy nie są w moim guście, ale jak już bym miała wybierać to obejrzałabym "Wonder woman" i "Ponad wszystko".
OdpowiedzUsuń