Tytuł: Dziewczyna na miesiąc
Pełny tytuł: Dziewczyna na miesiąc. Styczeń, luty, marzec
Tytuł oryginalny: Calendar Girl Volume One
Wydawnictwo: Edipresse
Liczba stron: 418
Mia ma problem – jej ojciec leży w śpiączce po pobiciu
przez bandytów, którym jest winien milion dolarów. Dziewczyna musi szybko
zarobić dużą sumę, inaczej jej rodzina będzie zagrożona. Zgłasza się do
agencji, która wynajmuje kobiety na określony czas. Nie jest to prostytucja,
dziewczyny towarzyszą partnerom podczas oficjalnych przyjęć, spędzają z nimi
czas i udają ich towarzyszki, w zamian otrzymując wysokie honoraria. Mia ma
spędzać ze swoimi klientami miesiąc, tylko w ten sposób zarobi duże pieniądze.
Dziewczyna
na miesiąc. Styczeń, luty, marzec Audrey Carlan to pierwsza część
cyklu, w którym narratorką i główną bohaterką jest Mia. To młoda, piękna
dziewczyna, która stara się nie dopuścić do tego, by jej rodzinie stała się
krzywda. Dlatego Mia decyduje się zostać dziewczyną do towarzystwa i w ten sposób
zarobić na spłatę długu ojca.
Książka opisuje pierwsze trzy miesiące jej pracy. Każdy
z jej klientów jest inny, z każdym łączą ją inne relacje i inne zadania. Pierwszy
z nich, Wes, wzbudza w Mii pozytywne uczucia, miło spędzają razem czas. Drugi –
Alec – jest artystą, któremu Mia pozuje. Kolejny jest Anthony, który zamierza
wykorzystać dziewczynę jako swoją przykrywkę.
Mia przez większość czasu naprawdę dobrze się bawi. Spędza
miło czas ze swoimi klientami, często uprawia z nimi seks, rozmawia i ogólnie
żyje jak w bajce. Dziewczyna nie widzi nic złego w tym, że płaci się za jej
towarzystwo. Gdy jednak odkrywa, że mężczyźni musieli uiścić dodatkową opłatę
za to, że z nią sypiali, jest wściekła – dość niepotrzebnie, przecież ma to
zapisane w umowie, a seks jest dobrowolny i nie musi się na niego zgadzać. W ogóle
Mia zachowuje się czasem dość nielogicznie. Zamiast być miłą i grzeczną, zdarza
jej się pokazywać pazurki, spierać się i stawiać na swoim. To kłóci się z tym,
jaka powinna być dla swoich klientów.
Plusem pozycji jest fakt, że każdy miesiąc jest inny. Nie
ma jednego schematu dla wszystkich klientów Mii. Podoba mi się to, ponieważ nie
jest monotonnie. Dobrze, że pomyślano o tym, by pojawiły się tu różne historie
i różne motywy bohaterów korzystających z usług dziewczyny.
Minusem może być główna bohaterka, której nie mogłam
do końca zrozumieć. To jedna z tych dziewczyn, które są perfekcyjne – piękna,
zgrabna, seksowna, zadziorna, otwarta, lubiąca seks i niewyżyta w łóżku, a do
tego rodzinna, szybko nawiązująca kontakt z innymi i empatyczna. Nie lubię, gdy
jest tak dobrze. Dodatkowo drażnił mnie fakt jej relacji z Wesem, a także to,
że jej wolno było więcej niż jemu.
Inna sprawa, że w książce znalazłam dwie nieścisłości –
pieczone tiramisu i uda, które idealnie nadają się do rodzenia dzieci.
Rozbawiły mnie te wpadki. Styl książki jest dość lekki, cała historia nieskomplikowana,
prosta. Czasem w dziwny sposób prezentowano upływ czasu w powieści, momentami
także kreacja bohaterów leżała. Nie spodziewałam się po tej książce
wielowątkowej fabuły i rozbudowanych relacji międzyludzkich, zatem trudno
uznać, że to minus, aczkolwiek czasem bywało za idealnie i za mało realnie.
Dziewczyna na miesiąc to lekka powieść erotyczna, którą można przeczytać
dla odprężenia. Nie angażuje za bardzo, ale jeśli poczujecie niedosyt, czekają
na was kolejne części. Dobra literatura na oderwanie się od codzienności,
idealna na wakacje – prosta, łatwa w czytaniu i nieskomplikowana.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Edipresse Polska:
Tytuł mam już zapisany, a tej pozycji intryguje mnie już sam temat. Nigdy nie czytałam o dziewczynie, która jest kobietą do towarzystwa. Skoro to lekki erotyk to z pewnością mi się spodoba, chociaż ostatnio wolę coś bardziej ostrzejszego, dosadniejszego.
OdpowiedzUsuńOwa seria książek pojawia się na wielu blogach, ale mnie kompletnie do siebie nie przekonuje, więc dam sobie z nią spokój.
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna czy ta idealnosc głównej bohaterki (pomijając jej pracę) przekonuje mnie. Bardziej denerwują mnie takie ideały bo takich nie ma a powodują frustrację wielu młodych kobiet. Dlatego zastanawiam się czy sięgnąć po tą książkę.
OdpowiedzUsuń