Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni, Jenni Fletcher

Autor: Jenni Fletcher
Tytuł: Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni
Tytuł oryginalny: How to lose an earl in ten weeks
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 336

Panna Essie Craven od dzieciństwa jest zaręczona z hrabią Denholm. Nie jest szczęśliwa z tego mariażu, bowiem mężczyzna jawi jej się jako najgorszy koszmar. Dodatkowo Essie nie planuje małżeństwa, chce poświęcić się karierze, jednak w 1816 roku trudno kobiecie myśleć o utrzymaniu się na własną rękę. Essie postanawia, że namówi Aidana na zerwanie zaręczyn, ale on nie ma wyjścia, musi się z nią ożenić, bo tylko jej posag może uratować jego rodzinę. Dziewczyna wymyśla zatem plan – znajdzie hrabiemu inną kandydatkę na żonę, a sama zyska wolność.

Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni Jenni Fletcher to powieść historyczna, w której główną rolę gra Essie. To młoda dziewczyna od dawna zaręczona z hrabią. Ma ona jednak swoje marzenia i plany, a wyjście za mąż do nich nie należy. Jest uparta, czasem pyskata i nie zawsze bierze sobie do serca konwenanse. Na dodatek jest zdeterminowana – jej plan to zniechęcenie hrabiego, by zerwał zaręczyny.

Fabuła to przede wszystkim prezentacja postępów Essie w realizacji planów. Najpierw kobieta postanawia, że swoim zachowaniem i wyglądem odstraszy hrabiego. Nie szuka innego męża, nie obchodzi jej zdanie śmietanki towarzyskiej, więc wybiera różne metody, by się skompromitować. Potem postanawia, że namówi Aidana na współpracę. Zamierza znaleźć dla niego zastępczynię – młodą, majętną damę, z którą ten mógłby wziąć ślub.

Fabuła jest przewidywalna i mało zaskakująca. Od początku wiemy, że główni bohaterowie i tak będą ze sobą, lecz muszą pokonać przeciwności losu w postaci uprzedzeń i nierealnych założeń. Rodzące się między nimi uczucie narasta powoli i jest dla nich zaskoczeniem. Nie jest to fala namiętności i miłość od pierwszego wrażenia. Im lepiej się poznają, tym bardziej się lubią. Ten element fabuły został opisany dobrze i przekonująco.

Męczące jest jednak pokazywanie niezależności Essie. Chodzi mi o to, że w tamtych czasach większość młodych dziewczyn szukała męża, planowała zaręczyny i usidlenie dobrej partii, a literatura usilnie prezentuje tylko te jednostki, które działają wbrew wszystkiemu. Może to i ciekawe, ale chyba już się mi przejadło. Niczym mnie nie zaskoczyła ta książka, wielu elementów domyśliłam się już w pierwszych zdaniach.

Spodziewałam się, że dostaniemy w fabule więcej elementów dotyczących czasu rozgrywania się akcji, ale nie było tu niczego interesującego. Nieco rzewne zakończenie pewnych wątków także nie chwyciło mnie za serce. Lektura okazała się nieskomplikowana i niezobowiązująca, ale nie wywołała we mnie emocji. Niemniej uważam, że fanki lekkich romansów historycznych będą zadowolone – znajdziecie tu przekomarzania słowne, bale, rozmowy, które mają zawoalowane pytania sondujące, czy ktoś nadaje się na partnera na resztę życia. Jeśli szukacie tego typu lektury, nie zawiedziecie się.

Książkę poznałam dzięki wydawnictwu Insignis.

 

9 komentarzy:

  1. To wydanie idealnie sprawdzi się w przypadku chęci poznania takiej szybkiej i lekkiej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli ktoś lubi takie romanse osadzone w dawnych epokach, to wybierze książkę na lekkie i niezobowiązujące czytanie, czasem tego właśnie nam trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że kiedyś oglądałam film o podobnej fabule. Lubię takie książki, ale o tej pierwszy raz słyszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie do końca moje klimaty, ale w wolnej chwili mogłabym się skusić na ten tytuł. Zapiszę sobie na listę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Spodziewałam się więcej po tej książce i nawet miałam ochotę na jej lekturę, ale teraz mocno zastanawiam się, czy czytać, bo nie mam w sumie czasu na słabe książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Stosunkowo rzadko sięgam po książki o takiej tematyce. Siostra była bardzo zadowolona z jej treści.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie sięgam raczej po takie książki :) Ale wiem, że sporo kobiet właśnie takowe lubi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka nie ma w sobie nic niezwykłego, to raczej takie lekkie czytadło. Ja bawiłam się świetnie przy lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydaje mi się, że taka czysto rozrywkowa beletrystyka również jest nam od czasu do czasu potrzebna :)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!