Autor: Eliza
Piotrowska
Tytuł: Ogóras
Pełny tytuł: Ogóras. Ale jazda!
Wydawnictwo: Wilga
Liczba stron: 82
Ogóras jest
autobusem z minionej epoki, klasykiem. Inne auta go wyśmiewają, bo nie jest tak
smukły jak one. Jednak tylko on potrafi czytać i to do niego przychodzą tłumy,
by obwiózł je po mieście. Ogóras uwielbia rodzinę, do której należy, a oni
uwielbiają jego. Tylko trochę tęskni za dawną koleżanką, której nie widział już
jakiś czas…
Ogóras Elizy Piotrowskiej to opowieść, w
której bohaterami są auta – zarówno te dawne, jak i współczesne. Główną
postacią jest jelcz, autobus z minionej epoki. To jego przygody poznajemy,
chociaż w trakcie opowieści dowiadujemy się też nieco na temat rodziny, w
której żyje.
Fabuła
opowiada o codziennym życiu jelcza. Możemy dowiedzieć się, co robi, jacy ludzie
się wokół niego kręcą. Widzimy też, jakie ma relacje z innymi autami. Te nowoczesne
wyśmiewają jego wygląd, chwalą się swoimi stylowymi wnętrzami i wykończeniem. Nawet
przydomek, jaki ma, dostał od nich. Jednak tylko Ogóras potrafi czytać, czym
imponuje innym autom. Jego umiejętność sprawia, że zdobywa uznanie nawet wśród współczesnych
aut.
Najwięcej miejsca
poświęca się codziennym sprawom, które z pozoru nie są fascynujące. To praca,
poznawanie innych aut i rozmowy z nimi. Potem wydarza się coś niecodziennego –
wielka wystawa, w której udział bierze Ogóras. Jednak nie tylko to jest
niezwykłe – także odwiedziny przyjaciół rodziny sprawiają, że coś się zmienia w
rytmie dnia. Są też inne drobnostki, które rozbijają codzienną monotonię. To ciekawe,
że autorka zdecydowała się na taką „przyziemność” i „zwykłość”, w których
przecież też tkwi magia.
Bardzo podoba
mi się wydanie tej pozycji. Styl fontów nawiązuje do lat, w których opisywane
auta miały swoje dni chwały. Także ilustracje są piękne. Ich autorką jest
Joanna Gębal. Stworzyła ona urocze, ciekawe rysunki, które przyciągają wzrok i
sprawiają, że książka jest naprawdę wyjątkowa.
Mam wrażenie,
że książka ta trafi bardziej do rodziców niż do dzieci. Niewielu młodszych
czytelników będzie wiedzieć, czym jest jelcz, warszawa lub nysa. Owszem,
rysunki podpowiedzą im, jak wyglądały te auta, a jednak prawdopodobnie nie
poczują oni magii, która może oddziaływać na ich rodziców. Zabrakło mi nieco opisów
tych aut, czegoś, co by dało światło na ich niepowtarzalność. Mimo wszystko
książka jest naprawdę urocza i miło czyta się o tym, co gnębi auta, dowiaduje,
o czym plotkują, gdy nie słyszą ich ludzie i jakie mają marzenia. Jeśli jesteście
rodzicami fanów motoryzacji albo chcecie pokazać swoim pociechom samochody,
które sami pamiętacie z lat dziecinnych, powinniście poszukać tej książki.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Wilga.
Ale super. A ucieche z książki będzie mieć cała rodzina! 😁
OdpowiedzUsuńDla mnie w takiej przyziemności magii akurat nie ma :D Więc się nie skuszę :D
OdpowiedzUsuńW podstawówce do szkoły dojeżdżałam starym żukiem :) Nie ogórek, ale prawie
OdpowiedzUsuń