Będąc ostatnio w bibliotece, wpadły
mi w ręce książki z poziomu III, czyli dla dzieci pomiędzy – powiedzmy – 11 a
14 rokiem życia. Zaczęłam się zastanawiać, co ja czytałam w tym wieku. Okazało
się, że część książek, które pamiętam z dzieciństwa, było też w mojej bibliotece.
Oto one:
Molly
Moon
Cykl składa się z sześciu książek,
ja miałam okazję czytać dwie z nich. Pożyczałam je od koleżanki, a to, co mnie
w nich zauroczyło, to piękna okładka i mops na niej. Powieści autorstwa
Georginy Byng opowiadają o sierocie, która jest nielubiana i brzydka. Dziewczynka
odkrywa w bibliotece książkę o hipnotyzmie i uczy się go. Niewiele więcej
pamiętam z tego cyklu, a opis fabuły nie pomógł mi w przypomnieniu sobie, o
czym te powieści dokładniej były. Najlepiej pamiętam okładki – trudno oderwać
od tego błyszczącego nadruku wzrok.
Siedem
wiedźm dla Arymana
Aryman, wielki mag, poszukuje żony,
która da mu następcę. Organizuje konkurs, w którym startują mniej lub bardziej
utalentowane wiedźmy, a wśród nich Belladonna, której zdolności są znikome. Na szczęście
dziewczyna ma do pomocy sierotę i jego udomowioną dżdżownicę.
Tę książkę wypożyczyłam
przypadkiem, ale pokochałam ją. Do tego stopnia, że gdy dorosłam, mimo słabej
pamięci co do treści, raczej do wrażenia, jakie na mnie wywarła, kupiłam
wszystkie dostępne w sieci książki Evy Ibbotson.
Klub
niewiniątek
To powieść, która chyba średnio
pasuje do tego zestawienia, ale chodziłam za nią całą szóstą klasę, by móc ją
wypożyczyć. Niestety nie udało się, więc ją kupiłam. Książka Kate Brian opowiada
o przyjaciółkach, które toczą rywalizację o stypendium. Dziewczyny zakładają
Klub Dziewic, by wytrwać w czystości i pokazać, że są niewinne, a w rezultacie
zdobyć pieniądze. Mimo że może byłam za młoda na tego typu książkę, pisarstwo
Brian spodobało mi się i podobnie jak w przypadku książek Ibbotson, kupiłam
całą serię powieści tej autorki.
Bezsennik
Cykl o przyjaciółkach napisała
Liliana Fabisińska. Czytałam go dość wyrywkowo, a przygody dziewczyn nie zawsze
do mnie trafiały. Miałam wrażenie, że momentami są to zbyt naiwne opowiastki,
na dodatek dziewczyny mało do mnie przemawiały. Mimo wszystko to lektury, które
towarzyszyły mi w dzieciństwie i dawały poczucie, że autorzy w Polsce też pamiętają
o czytelnikach w moim wieku.
Baśnie
O Andersenie wspominam zawsze, gdy
mam okazję pisać bądź mówić o książkach, które kojarzę z dzieciństwa, zatem i
tym razem nie mogło go zabraknąć w moim zestawieniu. Miałam w dzieciństwie – i nadal
mam! – piękne wydanie Baśni z wydawnictwa Nasza Księgarnia. Trochę już rozsypane,
wydane w połowie lat 80, nadal cieszy. Miało śliczne ilustracje, a na dodatek cudowne
historie, które na lata ze mną zostały.
Pamiętam, jak zaczytywałam się w "BezSenniku". Ach, to były beztroskie czasy...
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńAndersena mam to samo wydanie i na dodatek dostała je w dzieciństwie moja mama, więc będzie to bajka pokoleń ;)
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Również kocham "Baśnie" Andersena, a pozostałych książek nie czytałam, choć słyszałam o nich.
OdpowiedzUsuń