Powtórka z Disneya - "Aryskotraci"



Pani Adelajda zmienia testament. Zamierza przepisać cały swój majątek ukochanym kotom: Duchessie i jej kociakom – Marie, Tolouse’owi i Berliozowi. Dopiero w razie ich zniknięcia bądź śmierci majątek przejdzie w ręce lokaja, Edgara. Mężczyźnie nie podoba się ten plan. Zamierza uśpić koty i wywieźć je poza miasto, by to jemu dostała się fortuna. Przygotowuje napój, który doprawia tabletkami nasennymi i poi nim koty, a następnie wciela w życie dalszą część planu.

Aryskotraci to film Disneya z 1970 roku. W Polce bajka miała premierę dopiero w latach 90. Głównym tematem animacji jest powrót rasowych kotów do domu do Paryża. Czworonogi zostały wywiezione poza miasto, bo tylko w ten sposób Edgar, lokaj ich pani, mógł sprawić, że szybciej odziedziczy majątek zamożnej kobiety.

Bohaterami są Duchessa i jej dzieci. Duchessa to prawdziwa dama – kulturalna, ale sympatyczna, bardzo miła i uprzejma. Jej dzieci uczą się zachowywać z klasą. Najlepiej idzie to Marie, która chce być jak mama. Na ich drodze staje nagle kot włóczęga, Thomas O’Malley, któremu w oko wpada piękna kotka. Postanawia pomóc jej dotrzeć do domu, a pewne wydarzenie powoduje, że sam także zostaje pasażerem ciężarówki do Paryża. Thomas jest zupełnie innym kotem – jest ironiczny, ale też doświadczony życiem na ulicy, lubi śpiewać i komplementować kobiety. Nie jest jednak ustatkowany, dlatego tak trudno sobie wyobrazić, że między nim a Duchessą może być coś więcej.
 
Mamy też szereg postaci drugoplanowych, w tym muzykujące koty z grupy Scat-katta, a także mysz Roqueforta. Na ekranie widzimy też psy – Napoleona i Lafayette. Zabawne, że jeden z nich na słuch potrafi rozpoznać nawet kolor butów osoby idącej. Z ludzkich postaci warto wymienić Edgara i Adelajdę, ale też postać prawnika starszej pani, który jest prześmieszny. 
 
Historia jest ciekawa, choć nie odkrywcza. Podobną mieliśmy w 101 dalmatyńczykach. Zły człowiek chce pozbyć się czworonogów, by osiągnąć jakąś korzyść, a następnie zwierzęta robią wszystko, by wrócić do domu. Po drodze pomagają im inne zwierzaki. Z Arykotratów wywaliłabym scenę z gęśmi, bo już w dzieciństwie wydawała mi się zbędna i dziwna. Bardzo podoba mi się za to scena w domu Thomasa, gdzie koty grają bluesa.
 
W polskiej wersji językowej udział wzięli Andrzej Zieliński jako Thomas i Karina Szafrańska w roli Duchesse. Pod jej dzieci głosy podkładają Agnieszka Para, Dominika Sell i Dominik Koniusz. Ze znanych lektorów pojawia się Marian Opania. W bajce usłyszymy też piosenki, ale nie jest ich zbyt wiele.
 
To, co przeszkadza mi w bajce – poza gęśmi – jest też fakt, że niektóre sceny są dziwnie narysowane. Wyglądają, jakby zostały poszatkowane – chodzi mi o to, że na przykład widzimy, jak bohaterowie tańczą, a za chwilę siedzą, by za moment znowu stać i tańczyć. Wygląda to dziwnie. Inną sprawą, która jest dla mnie niezrozumiała, to fakt, że kociaki nie znają swojego ojca, a Duchessa zachowuje się, jakby w ogóle go nie było. A przecież skądś te kocięta musiały się wziąć. Na plus należy za to uznać teksty Thomasa. Jest ironiczny i dorośli na pewno docenią jego zachowanie w niektórych momentach.
 
Bajka nie jest według mnie porywająca. Jest też raczej mało znana. Mimo to ogląda się ją nieźle, choć nie jest to najlepsza z bajek Disneya, którą widziałam. Można obejrzeć, ale nie spodziewajcie się fajerwerków.

5 komentarzy:

  1. Szalenie uwielbiałam tę bajkę jak byłam mała, chętnie do niej wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja w ogóle tej bajki nie znam! Naprawdę! Aż muszę na zalukają ja sobie zalukać ;) Co prawda piszesz, że nie porywa, ale tak z czystej ciekawości ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewałam się tak pozytywnej (mimo, że neutralnej) recenzji Arystokratów w Twoim wykonaniu! Na tyle, na ile Cię znam raczej powiedziałabym, że będziesz kompletnie "na nie"! Bardzo się cieszę, że piszesz o mankamentach tej bajki, bo ja za nią wyjątkowo nie przepadam... Nawet nie umiem konkretnie powiedzieć dlaczego- może właśnie przez jej naiwną banalność?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam uraz z dzieciństwa. Chyba od sceny z gęśmi uznawałam ten film za słaby. Mimo wszystko podziwiam klasyk, choć to nie jest animacja na miarę naszych czasów. Na nie nie nie byłam przy Pięknej i Bestii 3 jeśli dobrze pamiętam :)

      Usuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!