Gdy zaczynałam
przygodę z blogowaniem (i w dużej mierze też z czytaniem), zrobiłam listę
miejsc, w których czyta mi się najlepiej. Jakiś czas temu postanowiłam
sprawdzić, czy coś się zmieniło. Oto przed wami aktualna lista.
Łóżko
Zdecydowany
faworyt. Obecnie mam czas na czytanie tylko wieczorami, nie mam już tej
możliwości, co kiedyś, by siąść z książką w ręku w środku dnia i oddać się
lekturze. Dlatego łóżko jest najwygodniejsze i zazwyczaj mam w nim mnóstwo
książek, z którymi zasypiam – tę, którą przed chwilą skończyłam, którą czytam
aktualnie i taką, która jest następna w kolejce. Mam też obok łóżka stolik, na
którym stoją wszystkie nowe pozycje do przeczytania.
Środki
komunikacji miejskiej
Dopiero gdy
zmieniłam tryb studiów na zaoczne, zobaczyłam, jak wiele czasu poświęcałam na
czytanie, jeżdżąc na dzienne. Spędzałam w środkach komunikacji miejskiej po 4
godziny dziennie, więc potrafiłam przeczytać nawet półtorej książki jednego
dnia, jeśli miałam okienko lub luźniejsze zajęcia, a lektura liczyła coś około
300 stron tekstu. To był chyba okres mojej szczytowej formy. Teraz zamiast
książki papierowej często zabieram w podróż audiobooka. Odcinam się od ludzi,
nie muszę przerywać lektury – same plusy.
Uczelnia
Uwielbiam ten
moment przed zajęciami, gdy mogę jeszcze na chwilę zatopić się w lekturze.
Jestem tylko kilka razy w miesiącu na uczelni, ale zawsze korzystam z okazji,
by przeczytać jeszcze kilka dodatkowych stron. Nie przeszkadza mi wtedy nic –
ani hałas, ani miejsce, ani światło.
Biblioteka
Nie umiem czytać
książek naukowych w domu. W bibliotece, zazwyczaj w Bibliotece Narodowej,
potrafię skupić się tak, że nie wiem, co dzieje się obok mnie. To idealne
miejsce na przeczytanie książki na zajęcia czy do pracy magisterskiej.
Podwórko
Gdy jeżdżę na
wakacje, staram się czytać książki na dworze. Owszem, podwiewa strony, są
komary albo ostre słońce, ale lubię to, głównie dlatego, że to coś zupełnie
innego niż mam na co dzień.
Plaża
Choć nad morzem
nie byłam już jakiś czas, to plaża kojarzy mi się tylko z książkami. Zazwyczaj miałam
przy sobie i wersję papierową – doskonałą podczas opalania pleców – i
audiobooka – gdy trzeba było przekręcić się na drugą stronę.
A wy gdzie lubicie
czytać?
Ja też sporo czytam w środkach komunikacji miejskiej :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię czytać w łóżku, a kiedy studiowałam, to czytałam też na uczelni (nudne wykłady były najlepsze ;-)) oraz w autobusie, chociaż ciężko było mi się skupić.
OdpowiedzUsuńja jeszcze bym dopisała szczyt góry, po męczącej wspinaczce. Uwielbiam to uczucie, ale mój mąż czasami narzeka że ma dodatkowe obciążenie. Miał czas na to aby sie przyzwyczaić. Ja ostatnio coraz mniej czytam w łóżko, a więcej na fotelu. Po studiach też zobaczyłam jak wiele książek czytałam w komunikacji zwłaszcza że na okienkach czy w domu czytałam wyłącznie książki naukowe i się uczyłam... :)
OdpowiedzUsuńFotel przy komputerze, mogę słucham muzyki, albo radia.
OdpowiedzUsuńŁóżko - po przebudzeniu, albo przed snem lubię sobie przewrócić parę stron... albo kilkadziesiąt.
Pociąg, wanna, ławka w parku...
Moim zdecydowanym faworytem jest mój pokój, a konkretnie moje łóżko - tam skupiam się w stu procentach i już żaden hałas mi nie przeszkadza. Odkąd w październiku zaczęłam studia i muszę poświęcić na dojechanie na zajęcia dwie godziny dziennie, nauczyłam się czytać w autobusie. Nie zawsze czyta mi się dobrze i potrafię się w pełni zatopić w lekturze, ale czasem są takie dni, że w ogóle nic mi nie przeszkadza i książkę pochłaniam w ekspresowym tempie :) Lubię także czytać na dworze - w szczególności w ogrodzie. Wtedy tak jak mówisz nawet komary, czy wiatr podwiewający strony nie są mi straszne :D
OdpowiedzUsuńKatherine Parker - About Katherine