"I odpuść nam nasze..." Janusz L. Wiśniewski



Autor: Janusz Leon Wiśniewski
Tytuł: I odpuść nam nasze...
Wydawnictwo: Od Deski Do Deski
Liczba stron: 224
 
Janusz Leon Wiśniewski jest autorem powieści I odpuść nam nasze winy… która w 2015 roku wydało wydawnictwo Od Deski Do Deski.

Vincent jest Francuzem, który zauroczył się Polską. Fascynowała go Solidarność, obyczaje, ludzie... a szczególnie Pati. Zakochał się, związał i był szczęśliwy. Do czasu, gdy odkrył, że jego ukochana sypia z bardem. Przyłapał ich i od tej pory nie mógł przestać myśleć o tym, jak ukochana mogła mu zrobić coś takiego. Vincent uważa, że jedynie śmierć barda przywróci mu spokój ducha. Nie wszystko idzie jednak po myśli Francuza – w strzelaninie ginie także Pati, a planowane samobójstwo Vincenta nie dochodzi do skutku. Mężczyzna trafiła do więzienia, w którym miał dużo czasu na rozmyślanie, analizowanie swojego życia i wspominanie. Jednak nawet przestępca ma prawo do drugiej szansy i szczęścia.

Janusz Leon Wiśniewski, w swojej książce opisał znane wydarzenie z 1991 roku – zabójstwo Andrzeja Zauchy i jego przyjaciółki. Książka pokazuje jednak to zdarzenie od zupełnie innej strony – widzimy je oczami mordercy. Nie jest to jednak zapis zdarzeń niczym z raportu policyjnego, raczej luźna opowieść z wieloma retrospekcjami nie tylko z dnia morderstwa, lecz z całego życia Vincenta.

Mężczyzna opowiada o tym, jak znalazł się w Polsce, zakochał w Pati, zabił barda (ani razu nie jest podane jego nazwisko, dopiero informacja z okładki wyjaśnia, o kogo chodzi), odsiedział wyrok i zakochał się ponownie. Narrator opisuje życie w PRL-u, jego absurdy i śmieszność. To spojrzenie ciekawe, bo należące do osoby z innej kultury – obcokrajowca, który nie zna polskiej tradycji i realiów dnia.

Konstrukcja powieści jest ciekawa. Zdarzenia przedstawione są chronologicznie, jednak pojedyncze bodźce, jak skaleczenie w palec czy historia innej osoby, sprawiają, że narrator przenosi się wraz z Vincentem do przeszłości. Dzięki temu wszystko się łączy, tłumaczy wzajemnie i uzupełnia. Oprócz tego dostajemy kilka interesujących opowieści pobocznych, które pokazują życie innych ludzi, historie współwięźniów Vincenta oraz realia PRL-u. Wiśniewski przedstawia nastawienie ludzi, gdy ci dowiadywali się, że ten niepozorny Francuz ma na sumieniu podwójne morderstwo. Reakcje różniły się od siebie tak bardzo, jak tylko może różnić człowiek od człowieka. Jedni go potępiali, inni usprawiedliwiali. 

I odpuść nam nasze... to powieść z „Serii na f/aktach”. Wykorzystano w niej prawdziwe wydarzenia, a fabuła oparta jest na faktach dotyczących zbrodni sprzed lat. Należy jednak zaznaczyć, że jest to fikcja literacka. Nie można więc książki tej traktować jak reportażu. Przedstawia ona myśli mordercy, jego motywacje i życie, które autor wkłada w głowę i usta Vincenta. To ciekawe spojrzenie na zbrodnię od drugiej strony. Na dodatek warto zwrócić uwagę, że w serii ukazało się jeszcze kilka książek sławnych autorów, którzy opowiadają o autentycznych wydarzeniach uzupełniając je wyobraźnią literacką.

Uważam, że książka jest bardzo ciekawa. To mieszanka kryminału i powieści miłosnej. Dzięki niej dowiadujemy się, co miłość może zrobić z człowiekiem, jak go zmienia i jak wiele jest w stanie zrobić z powodu złamanego serca.


Książka zrecenzowana dla portalu Wywrota.pl.



8 komentarzy:

  1. To idealna książka dla mnie. Wcześniej już o niej słyszałam, ale po Twojej recenzji mam jeszcze większą ochotę na jej przeczytanie. Historia jest z całą pewnością interesująca, a moją uwagę przykuło połączenie kryminału i powieści miłosnej :) Zresztą bardzo lubię historie, które są oparte na autentycznych wydarzeniach lub chociażby się jakoś łączą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię Wiśniewskiego, trafia do mnie jako pisarz, więc mnie zaciekawiłaś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, że wydarzenia są przedstawiają sposób myślenia kompletnie różniących się od siebie osób. Nie znam tego autora, ale mnie zaciekawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam z tej serii dwie poprzednie książki: "Inna dusza" Orbitowskiego i "Preparator" Huberta Klimko-Dobrzanieckiego.

    Po "I odpuść nam nasze..." spodziewałam się nieco innej książki, ale ostatecznie wyszło całkiem fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że coś innego znajdę w tej książce, ale ogólnie uważam, że jest dobra i chętnie do niej wrócę. Ciekawa seria :)

      Usuń
  5. Mam w planach, gdyż już czytałam o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Poprzednie dwa tytuły tego wydawnictwa były świetne, nie wątpię, że i ta książka jest genialną lekturą. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa recenzja, zachęcająca do przeczytania w/w książki :-) nie czytałam jeszcze książek tego autora, dzięki blogom wdrażam się dopiero w ich świat i odkrywam swoje zainteresowania. Ta recenzja i historia na pewno zachęca do przeczytania tej pozycji książkowej. Dobrze, że jesteś, pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!