Miłość w różnym kształcie – The Innocents

Harry i June to zakochani w sobie nastolatkowie, którzy postanawiają uciec z domu, by móc być razem. Podczas wspólnej podróży okazuje się jednak, że z June coś jest nie tak. Dziewczyna odkrywa w sobie moc, o której nie miała pojęcia. W czasie szamotaniny zmienia postać fizyczną i zaczyna wyglądać jak jej oprawca. Ma też dostęp do jego wspomnień. Harry i June postanawiają, że odszukają matkę dziewczyny, by dowiedzieć się, czy wiedziała ona o tej cesze jej córki.

The Innocents to jednosezonowy serial, który ma osiem odcinków. W serialu zobaczymy między innymi Sorchę Groundsell, Percella Ascotta, Guya Pearce’a i Sama Hazeldine’a. Głównymi bohaterami są nastoletni June i Harry. To zakochani w sobie młodzi, którzy, by być razem, postanawiają uciec z domów. Ona ma despotycznego ojca, który chce znać każdy jej krok – w ten sposób radzi sobie po odejściu żony. On natomiast jest w niej szaleńczo zakochany i postanawia zaryzykować.

Głównym motywem jest poszukiwanie matki June. Okazuje się, że miała ona tę samą przypadłość, co dziewczyna. Zmiennokształtność to obok poszukiwania rodzicielki kolejny z tematów, które porusza się w serialu. June uczy się żyć z nową zdolnością, radzić sobie z nią, oswajać. Nie do końca jest w stanie ją kontrolować, często przez to ma kłopoty. Harry ufa dziewczynie i stara się ją wspierać. Ich związek i ucieczka to kolejny z podejmowanych w serialu motywów. Widzimy dwoje nieznających świata dzieciaków, które są przekonane, że wystarczy im tylko uczucie, którym się darzą, by jakoś to było. To urocze, ale z drugiej strony obserwowanie ich zachowania i podejmowanych przez nich decyzji sprawia, że czasem mamy wrażenie, że tylko jakimś cudem unikają tragedii. Poza tym podczas seansu nie można pozbyć się myśli, że tych dwoje jest dla siebie obcych. Spędzili ze sobą niewiele czasu, a podróż, w jaką się udają, zaczyna weryfikować ich opinie o sobie.

Motyw ze zmianą postaci przez June może być ciekawy, jednak po dodaniu do niego wątku matki wydaje się, że jest on przekombinowany. Na pewno na plus wypada gra aktorska – gdy młodziutka June zmienia się w kogoś innego, aktor grający tę postać musi dostosować swoje zachowanie do nastoletnich hormonów. Wypada to dobrze, widać w postaciach tę zmianę, na ekranie jest to przekonujące.

Jednak finalnie serial mnie znudził. Zapowiadał się fajnie, miewał dobre tempo, był mieszanką science fiction, kryminału i dramatu, ale na koniec okazało się, że scenariusz był trochę pogmatwany. Główni bohaterowie też nie bardzo mnie do siebie przekonali. Obejrzałam ten sezon i praktycznie zaraz zapomniałam o tym serialu. Miał potencjał, to na pewno, jednak chyba miałam co do niego znacznie wyższe oczekiwania, których nie spełnił.

Cyberpunk 2077. Trauma Team, Cullen Bunn, Miguel Valderrama

Autor: Cullen Bunn, Miguel Valderrama
Tytuł: Cyberpunk 2077
Pełny tytuł: Cyberpunk 2077. Trauma Team
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 96

Nadia jest ratowniczką medyczną, która jako jedyna ze swojej ekipy przeżyła misję ratunkową. Powrót do pracy i kolejne zlecenie są dla niej szansą na normalne życie. Niestety podczas misji okazuje się, że klientem, którego musi uratować z nowym zespołem, jest mężczyzna odpowiedzialny za jatkę na poprzedniej misji. Czy kobieta zdecyduje się mu pomóc? Czy Nadia da sobie radę z powracającymi wspomnieniami i tlącą się głęboko nienawiścią?

Cyberpunk 2077. Trauma Team to pierwszy tom cyklu z serii Cyberpunk 2077. Autorem scenariusza komiksu jest Cullen Bunn, który ma na swoim koncie między innymi Deadpoola. Rysunki stworzył Miguel Valderrama. W polskim wydaniu znajdziemy zeszyty od pierwszego do czwartego.

Fabuła komiksu jest prosta – główna bohaterka musi uratować klienta, to jej cel nadrzędny. Jednak problemem okazuje się to, kim ów klient jest – to morderca poprzedniej ekipy, w której pracowała Nadia. Kobieta staje przed dylematem – podążać wyznaczoną przez firmę ścieżką i uratować klienta, czy odmówić wykonania zadania z powodów prywatnych?

Interesująco poprowadzona jest fabuła, choć trzeba się przyzwyczaić do tego, że nie zawsze jest to liniowa konstrukcja czasowa. Mamy migawki z przeszłości, wspomnienia, a Nadia zatraca się niekiedy w myślach. Czytelnik ogląda to i ma skojarzenie z filmowym przedstawieniem skomplikowanej sytuacji głównej bohaterki – tak samo na ekranie często pokazuje się przebłyski z innych momentów życia postaci. To ciekawy zabieg, który mi się spodobał.

Rysunki w komiksie są dynamiczne. Pojawiają się różnej wielkości kadry, często takie, które ukazują detale – pełne szczegółów, ładnie dobrane do sytuacji. Na plus wychodzi też dobór kolorów. Jest sporo ostrych barw – czerwieni i pomarańczy, które nasycają karty i podkreślają masakrę dziejącą się na stronie. Bardzo dobrze wypadają też dialogi. Historia toczy się jednym torem, ale są też dymki, które pochodzą jakby spoza kadru. To rozmowy Nadii z osobą, która ma uznać, czy kobieta nadaje się do pracy. Wyróżniono je graficznie na kartach i jest to naprawdę świetna sprawa.

Cyberpunk 2077 to dość brutalna historia, w której nie zabrakło jednak ważnych kwestii – są dylematy moralne, które dają do myślenia. Graficznie komiks jest świetnie zrobiony, fabularnie też niczego mu nie brakuje. Chętnie zerknę na kontynuację tej historii.

Znajdź mi drugą połówkę w ciemno! – Love is blind

Jak znaleźć tę drugą połówkę? Można tradycyjnie – przez znajomych, wspólne zainteresowanie, w klubie czy w pracy. Można też mniej tradycyjnie – biorąc udział w programie randkowym. Połączeniem reality show i programu randkowego jest Love is blind na Netflixie. Co to takiego?

Program miał swoją premierę w 2020 roku. Założenie jest dość proste – w dwóch osobnych mieszkaniach przebywają kobiety i mężczyźni. Codziennie mają oni czas na randkowanie. To połączenie randki w ciemno i speed datingu. Uczestnicy przebywają w zamkniętych pomieszczeniach, nie widzą się, słyszą tylko swoje głosy. Mogą rozmawiać i poznawać się lepiej, ale nie mają pojęcia, jak wyglądają. Potem przychodzi czas na spotkanie z kolejnymi osobami. Ci, którzy postanowią zaryzykować, mogą oświadczyć się drugiej osobie i w końcu dochodzi do spotkania na żywo. Kolejny etap to poznawanie tej drugiej osoby, a na końcu ślub.

Love is blind to pewnego rodzaju eksperyment, który miał na celu pokazać, że miłość jest ślepa i można zakochać się w kimś, tylko z nim rozmawiając. Liczy się wnętrze, przekonania, ton głosu, opinie i chemia, a nie wygląd i przyciąganie fizyczne. To dość kontrowersyjne podejście, patrząc na uczestników programu – wszyscy są młodzi i piękni, nie ma w nich żadnej skazy, łatwo więc do ciekawej rozmowy dołączyć potem śliczny obrazek.

Kontrowersyjne może być także to, że uczestnicy, biorący udział w programie, decydowali się na małżeństwa z osobą, którą znali zaledwie kilka dni i z kilku rozmów. To dość radykalny krok, często bardzo poważny dla wielu osób. Przed faktem dokonanym, czyli znalezieniem narzeczonego lub narzeczonej stawiano też bliskich uczestników, którzy nie mieli za dużo czasu na poznanie wybranki lub wybranka uczestnika.

Love is blind ogląda się dobrze – kto z nas nie lubi reality show z miłością i dramami w tle? Czasem to żenujący obraz, czasem romantyczny, ale głównie traktuje się go jako pewnego rodzaju eksperyment społeczny. Nie zdecydowałabym się na udział w tego typu programie, ale rozumiem motywacje części ludzi – niektórzy naprawdę szukali miłości, inni natomiast chcieli zostać celebrytami.

Love is blind to program, który po prostu przyjemnie się ogląda – szczególnie jako tło dla innych rzeczy. Nie jest ambitny, ale na pewno zdecydowanie nieco bardziej wartościowy niż Too hot to handle.