Czy
książkoholicy zwracają uwagę na okładki? Czy to one przekonują ich do kupienia
danej powieści? A może inne czynniki powodują, że sięgają po konkretną lekturę?
„Czy jesteś wzrokowcem? – czy okładka
może przekonać Cię do kupienia książki, czy decyduje jednak nazwisko autora,
tytuł, opis?” – takie pytanie zadałam kilku blogerom prowadzącym strony
książkowe. Ich odpowiedzi poniżej.
W niektórych wypadkach faktycznie jestem
wzrokowcem. Zwracam uwagę na okładkę, jak na przykład w książce W ramionach gwiazd. Ale wiadomo, nie
powinno się oceniać książki po okładce. Więc często zerkam też na opis, by
sprawdzić, czy książka naprawdę mnie zainteresuje.
Kasia O., autorka bloga www.kitty--candy.blogspot.com
Na opisy całkowicie nie patrzę, bo często
zdradzają większość fabuły albo nawet zakończenie. Z okładkami to mam różnie.
Teoretycznie jestem wzrokowcem i lubię otaczać się książkami, które mają ładne
i minimalistyczne okładki, ale jeżeli np. jakaś okładka nie jest w moim guście,
ale jest w niej coś interesującego bądź też kojarzę autora lub podoba mi się
tytuł, to też po taką książkę sięgam.
Aleksandra B., autorka bloga www.97books.blogspot.com
Tak, jestem wzrokowcem, aczkolwiek jeśli
o kupno książki, to zdecydowanie decyzje podejmuję na podstawie opisu. Okładka
to tylko ozdoba tego, co kryje wnętrze książki.
Aleksandra B., autorka bloga www.viktolandia.blogspot.com
Zdecydowanie wzrokowiec. Często jest
tak, że uwodzą mnie kolory, jakaś ciekawa grafika. Tak samo mam w bibliotece,
często kieruje się tym, co „rzuci” mi się w oczy.
Weronika W., autorka bloga www.ksiazkowy-wolontariat.blogspot.com
Niestety, często oceniam książki po
okładce. Co prawda rzadko zdarza mi się kupować książki tylko dla samej oprawy
graficznej, ale to jednak ona przeważa u mnie w wyborze lektury. Kiedy widzę
jakąś powieść z okładką, która bardzo mi się nie podoba, nie patrzę nawet na
opis, bo odrzuca mnie sam wygląd. Tak, wiem – to złe i staram się z tym
walczyć, ale cóż, nic nie poradzę na to, że z reguły jestem wzrokowcem.
Mogłabym zrobić wyjątek dla autora, którego cenię – wtedy raczej nie
patrzyłabym na okładkę, ale na opis i jeśliby mnie zainteresował, kupiłabym tę
powieść.
Ola Z., autorka bloga www.magicznerecenzje.blogspot.com
Tak jestem wzrokowcem. Okładka jak
najbardziej możesz mnie przekonać do zakupu książki.
Anna S., autorka bloga www.matka-banitka.blogspot.com
Raczej
jestem pół wzrokowcem, czasem wystarczy, że coś zobaczę, to od razu zapada mi w
pamięć, lecz czasem muszę coś kilkakrotnie przeczytać, przepisać, by weszło mi
w pamięć. Gdy chcę kupić jakąkolwiek książkę, najpierw zapoznaję się z opisem i
opiniami osób z portalu Instagram, lecz wiele razy zdarzyło mi się kupić
książkę ze względu na okładkę, teraz ograniczam się do tego typu gestów i gdy
widzę piękną książkę, która woła do mnie – sroki – „kup mnie”, zapoznaję się z
opisem, jak jest chociaż w minimalnym stopniu interesujący, to kupuję. Co do
autora, tak. Kupuję każdą książkę autorów takich jak: Stephen King, James Frey,
Sarah J. Mass, Samantha Shannon i od niedawna Remigiusz Mróz. Kupuję, ponieważ
wiem, że autorzy co by nie napisali, to będzie na bardzo wysokim poziomie, po
prostu są dobrzy w tym, co robią.
Kuba,
autor bloga www.kingomaniak.blogspot.com
Okładka
to pierwsze na co zwracam uwagę. Oczywiście zdarza się, że okładka nie przypada
mi do gustu, ale gdy widnieje na niej nazwisko mojego ulubionego autora, to aż
grzech dla mnie przynajmniej nie przeczytać opisu.
Karolina
S., autorka bloga www.pamietnikksiazniczki.blogspot.com
Jestem
wzrokowcem i ładna okładka może mnie zachęcić, ale nie jest to jedyne kryterium
wyboru książki. Patrzę też na autora oraz na opinię innych, którzy mają podobny
gust do mojego. Opisu z tyłu nie czytam bo kiedyś Amber mądrze napisało z tyłu,
że jeden z bohaterów umiera.
Justyna
L, autorka bloga www.ksiazkomiloscimoja.blogspot.com
Jak
każdy książkoholik lubię ładne okładki, jednak nie są one czymś koniecznym.
Częściej patrzę na nazwisko autora lub na fragmenty recenzji zawarte w książkach.
Natomiast jeśli nie znam autora, to zdarza mi się kupić książkę ze względu na
oprawę graficzną. Staram się unikać czytania opisów, bo kilka razy natknęłam
się na spoilery.
Julia
W., autorka bloga www.moje-buki.blogspot.com
Czy ja jestem wzrokowcem?
Jestem. I przyznaję się do tego otwarcie. Książka musi mnie uwieść najpierw okładką i tytułem. Owszem, pozycje wydane przez swoich ulubionych autorów kupuję, nawet gdy okładka jest tragiczna. Mimo wszystko to właśnie szata graficzna przyciąga moje spojrzenie jako pierwsza i często potrafi mnie zniechęcić do książki. Niesłusznie, jak się czasem okazuje, ale mimo wszystko tak jest.
A wy jesteście wzrokowcami?
Temat czy oceniamy książki po okładce to temat rzeka :) Tak naprawdę opinii zawsze będzie multum i co z tego, że mamy to swoje powiedzenie? Jak byłam młodsza to nie interesowała mnie okładka tylko fakt, o czym ta książka jest i ewentualnie czy czcionka jest czytelna. Teraz, kiedy grafika komputerowa w Polsce poszła znacznie do przodu, mogę się przyznać, że zwracam też szczególną uwagę na okładkę. Będąc w księgarni dla zabicia czasu często wezmę do ręki tylko te książki, które czymś się wyróżniają. I takie też kupowałam przez dłuższy czas. Minus taki, że coraz częściej ładna okładka po prostu zwodzi czytelnika, więc chyba przyszła pora na znalezienie innego sposobu wyboru lektury.
OdpowiedzUsuńMyślę, że w dzisiejszych czasach okładka to mega ważny element książki - mamy taki zalew różnego typu tekstów, że dla zwykłego odbiorcy, który jakoś mocno w temacie książek nie "siedzi", wybór jest bardzo trudny i elementy wizualne często decydują. Sama często tak mam - jasne, są książki, po które sięgnęłabym tak czy siak, bo ktoś mi je polecił lub znałam autora. Jednak gdy mowa o masie nieznanych tytułów, przyciągająca wzrok okładka może być zaważyć, czy w ogóle wezmę książkę do ręki i przeczytam opis.
OdpowiedzUsuńJa staram się nie oceniać książki po okładce... ale nie które są tak piękne, że nie sposób przejść obok nich obojętnie! :D
OdpowiedzUsuńWydawnictwa prześcigają się w tworzeniu pięknych okładek, które przyciągną wzrok czytelnika. Przyznaję, niejednokrotnie sama skusiłam się na jakąś książkę tylko dlatego, że urzekła mnie jej okładka. Niekiedy były to dobre wybory, a kiedy indziej nie. Wiadomo - ładna okładka od razu lepiej prezentuje się na półce, a jeżeli ma jeszcze piękny grzbiet, to już w ogóle jest spełnieniem marzeń, jednak po kilku nietrafionych zakupach wiem, że czasami warto przed zakupem przeczytać kilka recenzji, albo chociaż zerknąć na oceny, by nie kupować kota w worku ;)
OdpowiedzUsuńJestem wzrokowcem - przede wszystkim jako typem ucznia :) Lubię materiały wizualne, bo łatwiej wtedy zapamiętuję treść. Jeśli zaś chodzi o okładki książek, to te piękniejsze projekty są kuszące, lecz teraz czekam na recenzje czy opinie innych, bo tyle razy już okładka zwiodła. Musi mnie przekonać: tytuł, opis i okładka - potem albo czekam na opinie albo ryzykuję i czytam sama ;)
OdpowiedzUsuńPewnie, że jestem wzrokowcem i zwracam uwagę na okładki. Na pewno częściej sięgam po książki, które wyglądają ładnie, jednak niekiedy wychodzę na tym jak Zabłocki na mydle. Książki z brzydkimi okładkami niekiedy omijam, ale wtedy czytam recenzje innych, które często przekonują mnie, że jednak warto dać szansę danemu tytułowi.
OdpowiedzUsuńJestem 100% wzrokowcem, zdarza mi się kupić książkę tylko dlatego, że ma ładną okładkę (ostatnio było tak z nowym wydaniem Nigdziebądź) i o dziwo, nieczęsto zdarza się, że się zawiodę na książce w ładnej oprawie.
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznaje, że pewnie dużo na tym tracę, ale jeśli okładka książki mi się nie podoba to do jej zawartości nie zaglądam ;/
OdpowiedzUsuńZapraszam na BT https://justboooks.blogspot.com/2016/09/book-tour-z-poaczeni-uwolnij-mnie.html
Oczywiście, że oceniam książki po okładce! ;) Książka z brzydką, nieestetyczną i zniechęcającą okładką w żaden sposób nie stanie się obiektem mojego zainteresowania. Jest ryzyko, że tracę coś wartościowego, ale bardzo często zdarza mi się, że to okładka decyduje o zakupie.
OdpowiedzUsuń