Autor: Henry James
Tytuł: Dokręcanie śruby
Tytuł oryginalny: The Turn of the Screw
Wydawnictwo: W.A.B./audioteka.pl
Czas nagrania: 4 godz. 59 min.
Młoda guwernantka
rusza do swojej pierwszej poważnej pracy. Musi zająć się dwójką sierot, które
mieszkają w wiktoriańskim dworze poza miastem. Ich wuj nie chce mieć kontaktu z
kobietą – daje jej wolną rękę i prosi, by nie zgłaszała się do niego w żadnej
sprawie. Guwernantka poznaje najpierw młodsze dziecko – ośmioletnią Florę,
słodką dziewczynkę. Jej brat, dziesięcioletni Miles, jest jeszcze w szkole z
internatem, ale niebawem do nich dołączy. Kobieta zjednuje sobie dziewczynkę i
poznaje w końcu drugiego podopiecznego. Okazuje się, że chłopiec został
wydalony ze szkoły. Na dodatek młoda dama widzi na wieży domu jakiegoś
mężczyznę. Opowiada o nim gospodyni. Ta twierdzi, że to lokaj, który urzędował
tu jakiś czas temu, ale zmarł. Gdy oczom kobiety ukazuje się druga zjawa, na
jaw wychodzi, że ta para była bardzo związana z podopiecznymi guwernantki, a
teraz nadal chce się z nimi kontaktować.
Dokręcanie śruby Henry’ego Jamesa w nowym przekładzie Jacka Dehnela zostało nagrane przez
audiotekę.pl stosunkowo niedawno. To kolejna z wersji tej powieści, która
pojawiła się na polskim rynku.
Historia zaczyna
się nietypowo. Mamy spotkanie znajomych, którzy wieczorami opowiadają sobie
różne rzeczy. Nagle jeden z nich stwierdza, że ma opowieść, której warto
posłuchać. Zaczyna czytać spisaną historię, a czytelnik przenosi się nagle w
czasie i słucha pierwszoosobowej narracji w wykonaniu samej guwernantki.
Dzięki temu,
że mamy do czynienia z historią spisaną już po fakcie, możemy nie tylko
wysłuchać tego, co się wydarzyło, lecz także wyłapać wtręty typu „tego wtedy
jeszcze nie wiedziałam”. Relacja nie jest pozbawiona emocji, ale nie są one tak
silne, jakby były, gdyby opowiedziana została zaraz po fakcie.
Głównym wątkiem
w powieści jest wpływ, jaki wywarły na dzieciach dwie osoby – lokaj i
poprzednia guwernantka. Obie te postacie sprawiły, że dzieci zmieniły się. Na dodatek
relacje te były tak silne, że nawet śmierć ich nie zakończyła. Narratorka powoli
odkrywa tajemnicę, która kryje się w kątach starej posiadłości, relacjonując ją
czytelnikowi swojego dziennika w sposób spójny i chronologiczny.
Motyw zjawisk
nadprzyrodzonych – zjaw – jest tu dość znaczący. Pokazuje, że nie zawsze
jesteśmy w stanie wyjaśnić wszystko w sposób logiczny. Jest też ważny ze
względu na to, że duchy związane są z pozoru z najniewinniejszymi istotami,
czyli dziećmi.
Jeśli chodzi
o audiobook, to nie jest on zbyt długi. Trwa prawie pięć godzin – to mało.
Lektorką jest Kamila Kuboth, która świetnie oddaje kwestie każdej z postaci. Operuje
głosem z dużą świadomością, sprawiając, że bohaterowie odróżniają się nieco od
siebie sposobem wymowy. W odpowiednich momentach zawiesza głos, podnosi, co
sprawia, że słucha się tego z dużą przyjemnością.
Historia
opisywana jest jako „klasyczna gotycka powieść grozy”. Niestety muszę przyznać,
że ja tej grozy nie odczułam. Był jeden moment, gdy bohaterka poruszała się
nocą po domu, kiedy faktycznie miałam wrażenie, że coś się zadzieje, jednak po
chwili się rozczarowałam. Pomysł na historię jest ciekawy, ale trochę zabrakło
mi tego dreszczyku emocji. Zakończenie za to sprawiło, że aż zakrzyknęłam „jak
to?!”. Mimo wszystko to jednak za mało, by można było uznać, że to powieść
grozy.
Ogólnie
audiobook mi się spodobał, chociaż zabrakło mi klimatu niepewności i grozy. Historia
jest jednak interesująca, choć nie zawsze jasna. Język jest za to bardzo
przyjemny, odmienny od tego, którym obecnie się posługujemy. Dobrze się go
słucha.
Polecam
fanom powieści z elementem niezwykłości w tle. To krótka opowieść, której
poznanie zajmie wam jeden wieczór. Nie liczcie jednak na ciarki na plecach i
przyspieszone bicie serca. Ot, taka tam historyjka.
Audiobooka wysłuchałam dzięki uprzejmości Audioteka.pl:
Czytałam tę książkę chyba z sześć lat temu. Odczułam lekką grozę, ale zakończenie nieco mnie rozczarowało. Zbyt niejednoznaczne, niejasne, zabrakło kropki nad i :)
OdpowiedzUsuńPoprzedni tytuł („W kleszczach lęku”) bardziej mi się podobał.
Szkoda, że nie odnalazłaś w niej grozy, nie lubię, gdy coś reklamują jakąś łatką, a później się okazuje, że jej w książce w ogóle nie ma.
OdpowiedzUsuńPowieść grozy bez grozy nie brzmi najlepiej, ale ważne, że przyjemnie się książki słuchało. Do tej pory nie miałam styczności z audiobookami, ale marzy mi się ten z Gry o tron, ponoć ma podział na role. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
U Jamesa te wtrącenia typu "wtedy tego jeszcze nie wiedziałam" są normalne, w ogóle w wielu książkach z tego okresu zdarzają się takie kwestie. Trochę to osłabia wrażenie i emocje, ale mimo to uwielbiam prozę Jamesa i na pewno się skuszę na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuń