Autor: Magda Kaczmarczyk
Tytuł: Zakazana miłość
Wydawnictwo: Radwan
Liczba stron: 360
Magda Kaczmarczyk to pisarka,
która ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Ma na swoim koncie Tryptyk
miłosny. Drugą częścią z serii jest „Zakazana miłość”, która ukazała się w 2011
roku.
Agata zdała maturę i zdecydowała
się na kierunek studiów. Piotr nie chce, by podjęła pracę i studiowała
zaocznie, woli by chodziła na dzienne studia. Agata pomieszkuje u niego i jest
szczęśliwa. Spędzają razem dużo wolnego czasu, a Piotr ciągle ją zaskakuje.
Wybierają się razem nad morze, gdzie odbywa się spotkanie osób związanych z
ezoteryką. Piotr ma pretensje do dziewczyny, że rozmawia z innymi mężczyznami.
Jest zaborczy i chorobliwie zazdrosny. Prawie prowadzi to do rozstania. Jednak
udaje im się dojść do porozumienia. Gdy Piotr wyjeżdża z synem na wakacje Agata
spotyka się z jego żoną. Elwira mówi jej, że wie o wszystkim, a Piotr ma już
nową kochankę. Piotr natomiast jest przekonany, że Agata go zdradza. Oboje nie
zdają sobie sprawy, że to sprawka Elwiry, która poprosiła matkę, by ta
doprowadziła do rozpadu ich związku. W końcu jej się to udaje, a Agata i Piotr
cierpią. Dziewczyna trafia nawet do szpitala z powodu osłabienia. W końcu
jednak wszystko wraca do normy dzięki przyjaciółce pary, Mirelli.
Druga część serii jest
bezpośrednią kontynuacją pierwszej. Agata skończyła szkołę i przygotowuje się
do studiów. Są wakacje. Płaszczyzna czasowa zostaje zatem zachowana.
W powieści znów pojawia się dużo
ezoteryki. Mamy tu czarną i białą magię. Pod koniec książki nawet Agata wróży z
kart. To jednak tło dla tego, co w powieści najważniejsze – dla miłości.
Związek Agaty ze starszym o 20
lat Piotrem jest burzliwy. Agata nie chce, by jej mężczyzna traktował ją jak
dziewczynkę. Niestety, daje mu ku temu wiele powodów – ciągle się obraża,
zachowuje infantylnie i nieracjonalnie. Jest jednak dużo dojrzalsza niż jej
partner. Piotr to nie macho, jak miałam nadzieję, lecz facet płaczliwy,
chorobliwie zazdrosny i obrażalski. W tej części ich relacje skupiają się
głównie na sferze seksualnej. Odniosłam wrażenie, że ta para w ogóle ze sobą
nie rozmawia, tylko uprawia seks. A no i oczywiście co dwa zdania mówią sobie,
jak bardzo się kochają.
Wielkim minusem jest zrobienie z
Agaty seksbomby. Niemal na każdym kroku ślinią się na jej widok faceci. Jeśli
tego nie robią, Piotr i tak robi jej awantury za same rozmowy z
przedstawicielem płci męskiej. Jest nawet zazdrosny o jej brata.
Ogólnie odniosłam wrażenie, że
postacie są dość sztucznie wykreowane. Każdy udaje, gra, zachowuje się
irracjonalnie. W jednej chwili ktoś płacze, by zaraz tryskać energią, albo
krzyczeć. Autorka skupiła się na głównych postaciach, co widać w narracji. Ich emocje
opisane są nieco lepiej, szczególnie po kłótniach możemy prześledzić to, co czują.
Język powieści jest średni. Korekta
położyła sprawę, jest tu minimum znaków interpunkcyjnych. Czasem w narracji
pojawiała się nagle wypowiedź. Dialogi są sztuczne i wymuszone – najpierw ktoś
przychodzi, by po pięciu linijkach wyjść. Nie ma jednak tego, co w poprzedniej
części – dziwnego upływu czasu.
Nie podobało mi się jednak to, że
wiele słów było zdrobnionych. Poza tym wypowiedzi były zbyt przesłodzone,
ciągle pojawiały się formy „kochanie”, „księżniczko”. Niekiedy czułam przesyt
tej słodyczy.
Najlepszym zabiegiem w powieści
okazała się forma zapisu przeżyć i zachowań po zerwaniu. Autorka zrobiła coś na
zasadzie pamiętnika, w którym skupiła się na obu postaciach. Każda z tych
części opatrzona jest nagłówkiem „Dzień pierwszy – bez Agaty/bez Piotra”. To
bardzo mi się podobało.
Wiem, że narzekam, że jestem
marudna, że więcej tu minusów niż plusów, ale jednak nie mogę się doczekać
sięgnięcia po kolejną część. Nie wiem, co takiego mają w sobie te powieści, że
czyta się je jednym tchem, chociaż sama fabuła nie jest tak skomplikowana i
porywająca, jak w innych książkach. Może to za sprawą ezoteryki, może przez
różnicę wieku między głównymi bohaterami, może dlatego, że miałam okazję
rozmawiać z autorką, a może zwyczaje przez to, że Piotr ma na imię właśnie
Piotr, co niesamowicie mi się podoba… Przyznaję, nie mogę doczekać się
sięgnięcia po kolejną część, a po przeczytaniu pierwszej aż przebierałam
nóżkami, by rzucić się na drugą.
Komu polecam? Na pewno tym,
którzy lubią ezoterykę i nie są tak wybredni jak ja. Podchodzę do książki
krytycznie, ale nie spaliłabym jej na stosie za to, jaka jest. Taki widocznie
jest styl autorki i tego nie zmienię. Jeśli szukacie miłosnej historii ta
książka wam to da.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Sztukater:
Chyba i tym razem się nie skuszę. Kompletnie nie moja tematyka.
OdpowiedzUsuńJa raczej sobie odpuszczę. Zwłaszcza, że nie znam nawet tomu pierwszego :P
OdpowiedzUsuńJuż o niej czytałam i właśnie ze względu na tą ezoterykę raczej ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńEzoteryką się interesuje, ale ten sztuczny styl mnie trochę zniechęca. Może spróbuję.
OdpowiedzUsuńHm... Ezoteryka? Kompletnie nie moja bajka... Także odpuszczę sobie tę książkę.
OdpowiedzUsuńRównież niestety nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńnie dla mnie :))
OdpowiedzUsuńRaczej nie.
OdpowiedzUsuń