Autor: Anthony Horowitz
Tytuł: Cyngiel śmierci
Tytuł oryginalny: Trigger Mortis
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 280
James
Bond dostaje nowe zadanie. M każe mu chronić znanego zawodnika wyścigów
samochodowych. Brytyjskie Secret Service ma powody sądzić, że ktoś chce go zamordować
podczas zawodów, które niedługo mają się odbyć w Niemczech. Bond ma temu
zapobiec. Jednak nie jest to łatwe zadanie – mimo że Bond nieźle radzi sobie za
kółkiem, tor, na którym ma się ścigać pod przykrywką playboya z zamiłowaniem do
adrenaliny, nie należy do łatwych. M wysyła go więc na szkolenie, które pomoże
mu poczuć się pewnie za kółkiem wyścigowego auta. Godziny na torze i kolejne
spędzone na nauce niemieckiej trasy nie
idą na marne i Bond całkiem nieźle radzi sobie podczas zawodów. Udaje mu się
uchronić kierowcę, jednak powoduje wypadek, który nie dla wszystkich wygląda na
przypadek, ponieważ agentowi udaje się uszkodzić wóz potencjalnego wroga. Na
dodatek podczas przygotowań do zawodów widzi Smiersz w towarzystwie
podejrzanego Koreańczyka. Dlaczego Związek Radziecki chciał pozbyć się kierowcy
wyścigowego? I co ma z tym wszystkim wspólnego Sin, Koreańczyk?
Cyngiel śmierci to kolejna powieść Athony’ego
Horowitza znanego z ożywiania dawnych historii napisanych przez mistrzów. Ma na
swoim koncie m.in. książki z udziałem Sherlocka Holmesa, a teraz wziął na
warsztat przygody najbardziej znanego agenta świata – Jamesa Bonda.
Horowitz
wyjaśnia, że pomysł na napisanie książki wyszedł od spadkobierców Iana
Fleminga. Na dodatek autor miał dostęp do szkiców pozostawionych przez twórcę
serii o 007 i to z nich wydobył pomysł na swoją powieść.
Autor
przenosi nas do czasów, w których żył Bond. Mamy zatem połowę XX wieku.
Horowitz nie kończy na przeniesieniu nas w czasie, stara się też naszkicować
tło tamtych czasów, nastroje międzynarodowe, dążenia, a nawet wiedzę bohaterów,
technologię, którą się posługują. To świetne, że nie oddalił się od oryginału,
a wręcz przeciwnie – nawet umieścił swoją powieść jako kolejną przygodę Bonda,
który właśnie walczył z Goldfingerem, a już ma nowe zadanie.
Głównym
wątkiem jest oczywiście chęć władzy i panowania nad innymi. Problem jest jeden
– chęć dominacji w dziedzinie lotów w kosmos. Związek Radziecki i Zachód
konkurują ze sobą. Jedna ze stron używa wszystkiego, co dozwolone i nie, by
zwyciężyć.
W
książce nie brakuje akcji. Ciągle coś się dzieje. Autor trzyma nas w napięciu,
serwuje zwroty akcji, zaskakuje wydarzeniami. Są też typowo flemingowskie
chwyty w stylu monologu wroga, który wyjaśnia swoje motywy. Są piękne kobiety i
broń, no i oczywiście międzynarodowa afera. Co ciekawe, Horowitz zastosował też
znany z książek i filmów motyw znaku rozpoznawczego głównego przeciwnika 007. W
tym wypadku Sin znany jest z tego, że pozwala swoim ofiarom wybrać sposób
śmierci – losują oni kartę z wyrokiem.
Cyngiel śmierci to świetna powieść szpiegowska.
Ktoś mi napisał, że bardzo bondowska w stylu Fleminga i że są tego plusy i
minusy. Miał rację. Minusem są szczegółowe opisy, często bardzo rozbudowane,
które nie zawsze są potrzebne. Plusem za to jest główny bohater, bardzo podobny
do tego, którego opisywał Fleming. Do tego pomysł na historię – międzynarodową
„wojnę” o dominację w sektorze naukowo-technicznym.
Podoba mi się, że autor nie zapomniał o pierwowzorze, wspomniał w swojej
powieści o najważniejszych postaciach z serii o 007, naszkicował podobny
charakter agenta i nakreślił akcję w klasycznym stylu.
Ogólnie powieść bardzo mi się spodobała. Uwielbiam Bonda i nie mogłam
się oprzeć, by nie sięgnąć po tę książkę. Obawiałam się nieco nowego autora,
ale okazało się, że niepotrzebnie. Ta część nie odstaje od poprzednich, które
stworzył Fleming, i jest naprawdę dobrze napisana.
Polecam tym, którzy lubią książki
pełne akcji. Tu jej nie brakuje. No i przy okazji to miły powrót bohatera,
którego znamy z filmów i (zapewne mniej) z książek.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Rebis:
Ciekawe połączenie, a książki akcji uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja nie jestem fanka James'a Bonda? :D To nie do konca moje klimaty.
OdpowiedzUsuńLubię to ;) świetna recenzja ;)
OdpowiedzUsuńNo niestety, kiedy próbowałam kupić książkę Fleminga, nie udało mi się jej nigdzie znaleźć. Fakt było to parę lat temu - acz zaraz po wyjściu do kin Casino Royale - co zdawało się być absurdem. Lubię Bonda, ale chyba wolałabym czytać oryginał :)
OdpowiedzUsuńLubię książki z akcją, ale niestety Bond to nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńSubiektywne recenzje
Podobnie jak koleżanka Katarzyna także lubię książki, w których się dużo dzieje, aczkolwiek Bond chyba mnie nie pociąga :D
OdpowiedzUsuń