Autor: Agnieszka Ptak
Tytuł: Na tropie Vermeera
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 352
Podczas wojny jeden z oficerów SS odwiedza znanego fałszerza i zleca mu stworzenie kopii dzieła Vermeera. Kopista wie, że nie jest to bezpieczne zadanie i nie myli się, ponieważ niedługo po skończonej pracy zostaje zesłany do obozu koncentracyjnego. Gdy 50 lat później sprawa podrobionego obrazu wraca, okazuje się, że kopie były dwie, a nie jedna. Równocześnie do znanego profesora zgłasza się kolekcjoner, który zleca mu odnalezienie oryginalnego dzieła, które prawdopodobnie zostało przez fałszerza ukryte.
Na tropie Vermeera Agnieszki Ptak to powieść sensacyjna, w której śledzimy kilku bohaterów. Narrator trzecioosobowy relacjonuje wydarzenia z okresu wojny, lecz także współczesne, które związane są z poszukiwaniem zaginionego dzieła.
W książce pokazano interesującą historię wojennego fałszowania obrazów, ale też znikania oryginałów w zawierusze tych czasów. Dostajemy informacje o zbiorach nie tylko autorstwa Vermeera, ale i innych znanych zaginionych dziełach. Poszukiwania nie wyglądają jak w filmach Indiany Jonesa, ale dotyczą żmudnych prac – rozmów z ludźmi, zbierania faktów, szperania w informacjach. Nie jest to zatem porywające jak znane filmy z poszukiwaczami skarbów, lecz zdecydowanie bardziej prawdziwe i naturalnie wypada. Mnie taka relacja się podobała.
Autorka zdecydowała się na wprowadzenie do narracji licznych dygresji. Są one pisane z jej perspektywy. Opowiada na przykład o procesie tworzenia tej pozycji, opisuje bohaterów, których wprowadza. Wielokrotnie zwraca się do czytelnika, wie o jego obecności. Mamy zatem obecnego autora, który ujawnia swoją osobę w licznych wtrąceniach. W pośredni sposób mają one związek z fabułą – na przykład, gdy autorka opowiada o tym, że zamierza przedstawić kolejną postać. To jednak nie przypadło mi do gustu, chociaż przyznaję, że to zabieg dość świeży w literaturze. Nieczęsto sam autor mówi do czytelnika. Nie podobało mi się jednak to rozbicie fabuły, spowolnienie akcji tymi wtrętami. Czasem miałam wrażenie, że jest ich więcej niż samej historii. Może miało wyjść lekko i dowcipnie, ale mnie drażniło.
Pomysł na wątek zaginionych dzieł był świetny. Lubię takie pozycje, zawsze dowiaduję się z nich czegoś nowego, a fabuła mnie zaskakuje. Tu jednak się nie wciągnęłam. Czułam się momentami zagubiona i nie mogłam wczuć się w narrację. Gry z czytelnikiem było zdecydowanie za dużo i to w pewnej chwili bardziej irytowało, niż bawiło. Szkoda, bo tematyka tej książki była interesująca.
Na tropie Vermeera to książka, która zaskakuje narracją. Ten styl może się niektórym spodobać, do mnie jednak nie trafił. Liczyłam na wciągającą sensację ze sztuką w roli głównej, a dostałam ją w małym procencie całości.
Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Znak.
oj szkoda że ksiązka nie do końca przypadła Ci do gustu, początkowo zapowiadała się super
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce nigdy wcześniej. Jednak chyba nie jest to coś co mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńMnie ta książka też niestety nie zachwyciła. Na pewno jednak znajdzie swoich odbiorców.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, narracja w tej lekturze jest zakakująca. Ja sama jestem zaintrygowana, ale bardzo ciekawi mnie motyw poszukiwania zaginionych dzieł sztuki.
OdpowiedzUsuńNiestety czasami tak bywa, gdy nastawiamy się na coś konkretnego, a tego nie otrzymujemy, to lektura rozczarowuje.
OdpowiedzUsuńNiestety, też nie do końca odnalazłam się w konstrukcji tej książki.
OdpowiedzUsuńNa pewno warto śledzić dalszą karierę autorki, by sprawdzić, kiedy jej lektury będą jeszcze lepsze.
OdpowiedzUsuń