Autor: Arthur Conan Doyle
Tytuł: Znak czterech
Tytuł oryginalny: The Sign of Four
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Czas trwania: 6 godz. 7 min.
Do Sherlocka
Holmesa i jego przyjaciela Johna Watsona przybywa nowa klientka, która dostaje dziwne
prezenty. Od jakiegoś czasu ktoś wysyła jej kosztowne perły. Kobieta opowiada
detektywowi o swoim ojcu, który kilka lat wcześniej przepadł bez śladu. Pokazuje
też list, który dostała od nieznanego adresata. Proszoną ją w nim o spotkanie.
Panna Morstan mogła zabrać na nie dwóch przyjaciół, dlatego udała się do
słynnego detektywa i jego przyjaciela z prośbą o pomoc w rozwiązaniu sprawy
dziwnych przesyłek i towarzyszenie jej na miejsce wymienione w liście. Kto przesyła
kobiecie kosztowne prezenty? I co się stało z jej ojcem?
Znak czterech to powieść
kryminalna Arthura Conan Doyle’a o Sherlocku Holmesie. Najsłynniejszy detektyw
świata jest tu głównym bohaterem, ale opowieść poznajemy dzięki narracji
Watsona i to jemu ciągle towarzyszymy podczas akcji w książce. Zdarza się, że o
tym, co działo się, gdy nie było go obok Sherlocka, dowiadujemy się dużo
później, z opowieści detektywa, a w tym czasie poznajemy lepiej doktora.
Główną osią
akcji jest sprawa, z którą do mężczyzn przychodzi Mary Morstan. Kobieta chce
dowiedzieć się, kto przysyła jej prezenty i co to ma wspólnego z jej ojcem. Sprawa
nie jest jednak prosta, okazuje się, że w grę wchodzą większe kosztowności niż
te, które kobieta do tej pory dostawała. Co takiego wydarzyło się w
przeszłości, że teraz młoda dama jest tak wynagradzana? Tego muszą dowiedzieć
się Holmes i Watson.
Poza wątkiem
detektywistycznym mamy też całkiem interesujące wątki prywatne w tym nałóg
narkotyczny Holmesa i uczucia Watsona. Możemy też dowiedzieć się nieco o
rodzinie tego drugiego i metodach pracy detektywa. Nacisk jest jednak położony
głównie na sprawę, którą zajmują się przyjaciele.
Mocnym punktem
książki są kwestie z życia prywatnego bohaterów. To podobało mi się
najbardziej. Trochę naciągane były jednak sceny związane z Watsonem i jego
uczuciami – za szybko, zbyt gwałtownie. Jeśli zaś chodzi o wątek kryminalny to
był skonstruowany według schematu, który chyba jest wszystkim znany –
nakreślenie sprawy, szukanie śladów i dowodów, niepowodzenie, nowy trop i tak
dalej. Nic nadzwyczajnego, chociaż podobał mi się moment zaskoczenia pod
koniec, gdy Watson dostał zadanie spotkania się z klientką.
Lektorem
audiobooka jest Janusz Zadura, którego przyjemny głos miałam już okazję poznać
wcześniej. Jego interpretacja tekstu jest ciekawa, w odpowiednich momentach
słychać w jego głosie drwinę czy przejęcie. Potrafi dopasować się do sytuacji,
którą ma zagrać. Jego postaci mają swoje charaktery, co ułatwia rozróżnienie
konkretnych osób podczas słuchania.
Ogólnie Znak czterech nie zrobił na mnie wielkiego
wrażenia. To dobra lektura, ale nie nadzwyczajna. Najciekawszy był wątek
miłosny Watsona, ale reszta mnie nie porwała. Owszem, były ciekawe dyskusje,
akcja, nieprzewidziane rozwiązania, ale jednak zabrakło mi tego „czegoś”. Jeśli
jednak lubicie opowieści o sprawach najsłynniejszego detektywa świata,
zachęcam. Audiobook jest dobrze zrobiony, lektor ma przyjemny głos i dobrze się
tego słucha.
Audiobooka wysłuchałam dzięki uprzejmości Audioteka.pl:
Ja Sherlocka bardzo lubię, choć raczej nie skusiłabym się na audiobooka. ;) Czytałaś też pozostałe części, czy to była Twoja pierwsza przygoda z Holmesem?
OdpowiedzUsuńMam za sobą kilka części w audiobookach, ale Znaku czterech nie znałam.
UsuńAh, nigdy się chyba nie przekonam do audiobooków!
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Znak czterech nie był i dla mnie jakimś niezwykle oryginalnym dziełem, choć wiem, że wielu nawet sławnych pisarzy kryminału bardzo ceni tę historię :D
OdpowiedzUsuńSama czytałam, ale mnie nie wkręciła ;)
Nie lubię audiobooków, nie mogę się na nich skupić w ogóle...Sherlocka natomiast kojarzę tylko z tych krótkich historii omawianych w szkole podstawowej, ale bardzo one mi się podobały.
OdpowiedzUsuńAudiobooka nie słuchałam i raczej po niego nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs: http://nieperfekcyjna-panienka.blogspot.com/2016/08/i-konkurs-niewidzialne-granice.html jest mała konkurencja- łatwo o nagrodę ;)