Banner z bloga Zajęcza Nora |
Jadwiga
z Zajęczej Nory zaproponowała blogerom pewne wyzwanie, które postanowiłam
podjąć. Mam opowiedzieć o tym jak to się stało, że lubię czytać.
Co prawda historię
tę opowiadałam już setki razy przy okazji różnych tagów, ale chyba nigdy nie zrobiłam
tego w całości.
Zaczęło się od
tego, że w telewizji moja mama zobaczyła reportaż o dzieciakach i dorosłych,
którzy okupowali księgarnię, w której pojawiła się kolejna część jakiejś
młodzieżowej serii. Uznałam, że to dziwne, przecież książki są zawsze, po co
stać przed drzwiami na długo przed otwarciem po jakąś lekturę? Potem coraz
częściej zaczęłam zauważać, że moi znajomi czytają tę książkę. W końcu
postanowiłam, że sama sprawdzę, o co chodzi i że będę taka „cool”. W bibliotece
na stoliku mieliśmy nowości, a wśród nich był i on – Harry Potter i Więzień Azkabanu. Nie pozostało nic więcej, jak go
wypożyczyć. I tu zaczęły się schody – po pierwsze koledzy i koleżanki ciągle
pytali, czy przeczytałam pierwszą i drugą część, bo inaczej nic nie zrozumiem.
Oczywiście, że nie czytałam, ale uznałam, że nie może być tak, że nic nie
zrozumiem. Wtedy żyłam w przekonaniu, że serie książek łączy tylko ten sam
bohater, nie trzeba ich czytać po kolei (no co? Miałam jakieś 10 lat!). Po
drugie wróciłam do domu, otworzyłam książkę i faktycznie po kilku stronach
okazało się, że niczego nie rozumiem, nie jestem w temacie. Nie poczułam tego
klimatu. Poprosiłam więc mamę, by kupiła mi pierwszą część i... przepadłam. To
były jedne z pierwszych książek, jakie czytałam samodzielnie, bez zmuszania, z
przyjemnością. W moim domu od zawsze były książki, ponieważ mama uwielbiała je
zbierać i czytać. Chyba to po niej przejęłam.
Pamiętam też, że
gdy wychodziła piąta część, dostałam na nią pieniądze w ramach prezentu urodzinowego.
Z samego rana poszłam do księgarni – o 8 w sobotę! – bo pamiętałam ten reportaż
z dzieciństwa o tłumach. Jakie było moje rozczarowanie, gdy byłam pierwszą
kupującą Zakon Feniksa.
I... tak to się
zaczęło. Między kolejnymi tomami HP czytałam inne książki – serię Private czy Siedem wiedźm dla Arymana, które naprawdę uwielbiam i kojarzą mi
się z dzieciństwem. Z sentymentu kupiłam je wszystkie nawet za pierwszą pensję
i mam w sypialni jako wspomnienie dawnych dni.
Ot, taka to
historia.
Historia opowiedziana w ramach wyzwania "Mój pierwszy raz" - klik
Ja tam zaczynałam od Zmierzchu :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że zaczęłaś :) Zmierzch całkiem ciekawa historia tylko jak na mój gust brakowało mi w niej trupów. Nie spodobało mi się, że wszyscy żyją długo i szczęśliwie przy tak świetnie zapowiadającej się bitwie w ostatniej części.
UsuńJa tam zaczynałam od Zmierzchu :D
OdpowiedzUsuńJa też zaczęłam od HP, ale u mnie po tej serii znów długo, długo nie pojawiało się nic. Dopiero na studiach zaczęłam się na poważnie interesować książkami, które mogłam czytać ze względu na swój kaprys, a nie czekając, aż ktoś znów każe mi coś przeczytać.
OdpowiedzUsuńU mnie było podobnie, chociaż ja zawsze zaczytywałam się w książkach z biblioteki, jak byłam w podstawówce gdzieś (plus, że babcia była bibliotekarką), ale tak na poważnie, również zaczęłam od Harry'ego... ale od drugiej części :D Dostałam ją pod choinkę, no i zaczęłam czytać. Tylko, że ja drugą przeczytałam, zakochałam się i wróciłam do pierwszej. Ale to były czasy, że i tak musiałam czekać na kolejne premiery, potem był Zmierzch no i tak jakoś do dzisiaj funkcjonuję :D
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy czytanie zaczęło się od telewizji! :D
OdpowiedzUsuńHarry Potter... Ile czytelników zawdzięcza mu życie czytelnicze :) Nie dziwię się temu bo to rewelacyjna seria. Jednak ja czytałam ją dopiero w gimnazjum. Harry mnie do siebie nawet na filmie nie przyciągał. Dopiero gdy byłam starsza to go poznałam i polubiłam:)
Też się kiedyś zastanawiałam po co czytać po kolei serie. Ale szyno się nauczyłam, że jednak warto :)
Cieszę się, że podjęłaś wyzwanie!
każdy zaczął od jakiejś znanej książki, a ja tego nie pamietam, bo mama zapisała mnie do biblioteki w wieku 6 lat, początkowo kazano mi brać po dwie książki (bajki), po paru tygodniach limit mnie nie obowiązywał, bo bywałam tam codziennie i od tej pory chodziłam tam z siatą większą niż na zakupy ;)
OdpowiedzUsuńhttp://nieperfekcyjna-panienka.blogspot.com/
U mnie nie byłaby to tak barwna historia :) Twoja jest świetna :D
OdpowiedzUsuńDla mnie czytanie było męką, płakałem nad książkami kiedy musiałem czytać i sam coś więcej niż lektury zacząłem czytać pewnie w LO dopiero ;)
Ja w sumie dokładnie nie wiem kiedy u mnie zaczęło się czytanie, bo pamiętam, że czytałam od zawsze, ale seria "Żadnych chłopaków! Wstęp tylko dla czarownic" sprawiła, że ja przepadłam już całkowicie :D
OdpowiedzUsuń