Powtórka z Disneya – "Planeta skarbów"

Jim jest młodym chłopakiem, który nie lubi się podporządkowywać, dlatego często wpada w kłopoty. Jego matka nie ma do niego siły, ciągle musi oglądać syna w towarzystwie policji. Gdy niedaleko gospody, którą prowadzi rodzina, rozbija się statek kosmiczny i wychodzi z niego poturbowany staruszek, Jim postanawia mu pomóc. Otrzymuje od umierającego mężczyzny dziwną kulę, która jest celem piratów. Jim wraz z matką i przyjacielem rodziny uciekają w ostatniej chwili przed podążającymi tropem starca szubrawcami, ale gospoda zostaje zniszczona. W kryjówce okazuje się, że kula, którą otrzymał chłopak, jest tajemniczą mapą prowadzącą do skarbu Flinta, o którym krążyły legendy.

Planeta skarbów Disneya z 2002 roku to bajka, której scenariusz oparto na powieści Roberta Louisa Stevensona pt. Wyspa Skarbów. Tekst jest dość wiernie oddany, jednak jest jedna dość znacząca zmiana – akcja rozgrywa się w przyszłości, a zamiast morza żegluje się po przestworzach nieba.

Głównym bohaterem jest młody Jim. Chłopak chce poczuć się wolny, dlatego często nic sobie nie robi z prawa. Poza tym czuje się zraniony, bo gdy był dzieckiem, opuścił go ojciec i nie miał przykładu, który mógłby naśladować. Szansą na zmianę charakteru jest wyprawa, w której Jim weźmie udział – jednak nie będzie miał w niej roli, o której marzył, zostanie zdegradowany do pomocy kuchennej, mimo że mapa skarbów należy do niego.
 
Inną postacią, której poświęca się wiele czasu, jest John Silver – cyborg, który opiekuje się chłopakiem podczas wyprawy. Jest zawadiaką i ma za sobą wiele przygód, imponuje chłopakowi, ale też jak nikt inny potrafi go rozdrażnić. Silver lubi Jima, chce być dla niego przykładem, pokazać mu to, czego nie zdążył pokazać mu ojciec. Jednak jego intencje nie są do końca czyste. Widz obserwuje rozdarcie Silvera – z jednej strony lubi Jima, z drugiej chce być lojalny wobec towarzyszy, wraz z którymi zamierza przejąć skarb Flinta.
 
Obserwujemy wiele ciekawych momentów w tej bajce. Przede wszystkim zachwyca przeniesienie akcji w przestworza. Okazuje się, że i tu działają piraci, są wiry i prądy, które są niebezpieczne dla żeglarzy. Dodatkowo pokazuje się istoty, które przepływają obok statku niczym wieloryby na oceanie. 

Interesujące jest też przedstawienie postaci. Tylko Jim jest człowiekiem, reszta załogi to istoty o przeróżnych wyglądach – jest pajęczak, osobnik-skała, kapitan jest kotem, mamy cyborga i istoty o bliżej nieokreślonych cechach. Na pewno sympatię widza wzbudza Morf, rodzaj latającej galaretki, która potrafi przybrać przeróżne kształty.
 
W polskim dubbingu wzięli udział Krzysztof Dębski jako Jim Hawkins oraz Janusz Gajos jako John Silver. Do tego możemy usłyszeć Joannę Szczepkowską w roli pani kapitan, Andrzeja Mastalerza jako doktora Dopplera i Marka Obertyna w roli Arrowa. 

Sama historia jest całkiem ciekawa, choć dość przewidywalna, nawet jeśli nie czytało się książki Stevensona. Akcja nie jest zbyt dynamiczna, chociaż zdarzają się dwie czy trzy sceny, które mogą zaskoczyć. To bajka z rodzaju tych, które ogląda się raz i zapomina. Nie ma w niej praktycznie piosenek, fabuła jest ciekawa, acz na koniec filmu czuć niedosyt. Czegoś tu zdecydowanie brakuje, może brawury, może elementu sensacji. I choć uwielbiam Jima jako postać disnejowską, o tyle sam film nie należy do kategorii moich ulubionych. Zachęcam jednak do obejrzenia, chociażby ze względu na sposób uwspółcześnienia klasycznej historii.

1 komentarz:

Daj znać, co sądzisz o wpisie!