Autor: Tomasz Grzegrzółka
Tytuł: Torusy
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 356
Świat się
zmienił. Właściwie ten, który znamy, przestał istnieć. Pewien uchodźca z Polski
próbuje odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Ma żonę, ale nie jest
szczęśliwy w małżeństwie. Dużo podróżuje, głównie służbowo, poznaje nowe
kobiety, ma przelotne romanse. A w międzyczasie ma chwilę na przemyślenia i
filozoficzne rozważania.
Torusy Tomasza Grzegrzółki to książka z
pograniczna fantastyki i powieści z motywem strumienia świadomości. Głównym bohaterem
jest mężczyzna w średnim wieku. To on prowadzi narrację w pierwszej osobie. Trudno
go określić – z jednej strony miewa nastroje filozoficzne, z drugiej jest
bardzo wulgarny, mówi od rzeczy.
Trudno
powiedzieć, o czym jest ta książka. Pierwszych kilka stron sugeruje
czytelnikowi, że będzie miał do czynienia z powieścią, której akcja rozgrywa
się w postapokaliptycznej przyszłości. Potem jednak zaczyna się nieco inny
temat, a mianowicie przedstawia się wyrywki z życia głównego bohatera. Te wyrywki
można podzielić na dwa tematy: refleksji nad współczesnym mu światem oraz na
tematy związane z kobietami.
Ten pierwszy
temat nieco przybliża nam rzeczywistość, w której żyje główny bohater. Nie jest
tych informacji jednak za dużo, są one okraszone długimi wywodami, które nie
zawsze są ciekawe. Drugi temat to natomiast monolog na temat tego, jak złymi
istotami są kobiety. Według postaci są to obłudne osobniki, które chcą jedynie
seksu, robią wszystko, by ktoś je przeleciał. Nic więcej. Nawet żona bohatera
nie jest przedstawiana pozytywnie – jest wiecznie niezadowolona i naburmuszona.
Mąż natomiast nie traktuje jej z uczuciem. Każda wymiana zdań między tą dwójką
przyprawia czytelnika o zgrzyt zębów – bo jak dorośli ludzie będący w związku
mogą odnosić się do siebie z takim brakiem szacunku i to bez powodu, który by
jakoś wyjaśniał tę nienawiść?
To, co
najbardziej przeszkadza w książce, to styl. Narracja przypomina trochę strumień
świadomości, czyli wylewanie z siebie podczas tworzenia myśli, które akurat
pojawiły się w głowie autora. Mogłoby to być oryginalne i ciekawe, gdyby nie
fakt, że każda strona przepełniona jest szowinizmem i wulgarnością. Przekleństw
jest w tekście mnóstwo, ale nie spełniają one żadnej konkretnej roli – nie podkreślają
buntu głównego bohatera, nie mają za zadanie zwrócić uwagę na pewne ważne
kwestie. Po prostu są. Czemu? Nie wiem.
W książce zabrakło
też akcji. W zasadzie poza luźnymi, często mało związanymi ze sobą scenami i
wydarzeniami nic się tu nie dzieje. Trudno ją streścić, niemożliwe jest niemal
opowiedzenie o tym, o czym jest ta pozycja. Szkoda też, że po dobrze zapowiadającym
się pierwszym rozdziale, potem temat nowego świata został zepchnięty na margines.
Spodziewałam
się dobrej fantastyki, która zaprezentuje wizję planety wyniszczonej jakąś
katastrofą, ale nic takiego nie dostałam. Powiem szczerze, że lektura Torusów bardzo mnie rozczarowała. Była to
nużąca powieść, która zwyczajnie mi się nie podobała – głównie przez szowinizm
i wulgaryzmy, które niczemu nie służyły.
Książkę
otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res:
Hmm, z tego co piszesz i akcja i styl mocno kuleją. Nie lubię takich rozczarowań, zwłaszcza, jak nastawię się na dobrą fantastykę. Mam nadzieję, że następnym razem trafisz lepiej :)
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Ja fantastyce mówię mocne "Nie"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Chyba to nie jest pozycja dla mnie... 😉
OdpowiedzUsuńStrumień świadomości? Do tego ciagle najezdzanie na kobiety? I jeszcze Novae Res, czyli pewnie facet zaplacil za to by go wydali, bo normalni wydawcy tej ksiazki nie chcieli tej ksiazki. Nie, po to na pewno nie siegne.
OdpowiedzUsuńNie lubię wulgaryzmów w książkach, chyba że faktycznie mają czemuś służyć. Brak akcji również nie wpływa na chęć przeczytania książki, więc sobie odpuszczę :-)
OdpowiedzUsuń