Zagrajmy! – The Last of Us


Zombie to moje ulubione potwory. Pokochałam je, gdy obejrzałam The Walking Dead. Potem były kolejne filmy, seriale z tym motywem, aż przyszedł czas na gry. Zakochałam się w Dying Light od pierwszego momentu, gdy zobaczyłam filmiki z rozgrywką. A jednak to nie ta gra skradła moje serce w stu procentach, a The Last of Us.

Fabuła skupia się na Joelu, który stracił córkę w pierwszych dniach zarazy. Joel chce zdobyć broń dla swojej grupy. W tym celu godzi się, choć niechętnie, pomóc przyjaciółce, która prowadzi go do grupy Świetlików. Tu czeka na nich zadanie – muszą przetransportować dziewczynkę poza granicę miasta. Nie będzie to łatwe – nie dość, że będą musieli zmierzyć się z przemieńcami, to także ludzie będą im utrudniać drogę do celu.
The Last of Us to gra, która przenosi nas nieco w czasie. Nie do końca wiemy jak, ale ludzie zaczęli się zmieniać w zombiepodobne twory. Pierwszym etapem jest zmiana w dziką istotę, której jedynym pragnieniem jest zaatakowanie nas. Drugi etap to zmiana w klikacza, czyli potwora, który nie widzi, ale ma doskonały słuch i jest dość odporny.

Fabuła w grze opiera się głównie na przetrwaniu. Jest dość liniowa, nie ma zadań pobocznych, a jedyne, nad czym możemy tak naprawdę mieć kontrolę, poza postacią i sposobami walki z przeciwnikami, to szukanie zapasów na konkretnym obszarze. Co innego jest mocną stroną gry – historia w niej przedstawiona i wygląd gry. Wiele scen odbywa się bez udziału gracza, możemy tylko oglądać krótkie filmiki, które przedstawiają pewne rzeczy. Historia Joela, jego niechęci, a potem przyjaźni z Elie, jest urocza, ciekawa i wciągająca. Dodajmy do tego wygląd gry – postacie są jak żywe, niektóre sceny wyglądają jak film, nie gra – i mamy naprawdę dobrą rozgrywkę na kilka godzin.

Podoba mi się też fakt, że w grze nie ma licznych broni i wyposażenia, można ulepszać sprzęt, który posiadamy, ale nie ma możliwości zakupu nowego. To dobrze, bo skupiamy się na czymś innym, a nie na pogoni za bronią. Dodatkowo doceniamy to, co znajdziemy o wiele bardziej niż w innych podobnych grach.

The Last of Us to także świetna muzyka. Doskonale wpisuje się w fabułę, podkreśla sceny i nadaje im odpowiedni klimat. Świetnie się słucha i gra w tę grę. 

Podsumowując, mimo że nie jest to klasyczna „strzelanka”, które uwielbiam, to The Last of Us jest moją ulubioną grą. Przez scenariusz, grafikę, muzykę i naprawdę ciekawe rozwiązanie dotyczące zasobów i broni – to rozgrywka, która jest też rozrywką. Super. Jednym słowem super.

3 komentarze:

  1. Widzę, że zabrałaś się za gry, fajnie! O Last of Us słyszałam wiele, jednak nigdy nie miałam okazji zagrać. Coraz bardziej lubię się z zombiakami, więc może kiedyś się skuszę i na grę. Lubię też, gdy gry mają jakąś ciekawą i rozbudowaną historię, coś fantastycznego!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja ostatnio marudzę mężowi o jakąś grę komputerową, najlepiej strategiczną, w którą będę musiała włożyć trochę inteligencji. :) A zombiaki w literaturze bardzo lubię. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo dawno nie grałam w gry, więc chętnie zobaczę 😁

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, co sądzisz o wpisie!