Autor: Iwona Czarkowska
Wydawnictwo: Bis
Liczba stron: 206
Iwona Czarkowska to autorka
książek dla dzieci i młodzieży, choć nie tylko. Jedną z pozycji, którą wydała
jest „Szarlotka pachnąca marzeniami”. Książka ukazała się dzięki wydawnictwu
Bis w 2013 roku.
Tuśka, a właściwie Karolina,
spędza wakacje z rodzicami w ich miejscu pracy – pensjonacie Błękitny Struś.
Dziewczyna ma słaby wzrok, za to doskonały węch. Potrafi rozpoznać wiele
zapachów. Zaprzyjaźnia się przez to z kucharzem, Bazylim, który twierdzi, że
kot, który buszuje po całym obiekcie, jest jego dziadkiem. A właściwie to po
śmierci dziadek zamienił się w kota. Kot jest bardzo mądry i nieraz pomaga
Bazylemu w kłopotach. Karolina lubi przesiadywać w kuchni, chociaż gdy poznaje
Patryka spędza z nim sporo czasu. Jego babcia opowiada jej o duchu, który
straszy w pensjonacie. Tuśka widzi go kilka razy – to Chińczyk wypowiadający
dziwne sentencje i podkradający garnki z kuchni. Dziewczyna boi się, że
zwariowała. Na dodatek codziennie o tej samej porze czuje mięte i słyszy cichą
melodyjkę. Jednak trop prowadzi ją do ślepego korytarza. Bazyli opowiada jej o
skarbie, który miał przekazać mu dziadek i który ukryty jest gdzieś w
pensjonacie. Kucharz marzy o pieniądzach, za które mógłby wykupić obiekt
należący do jego rodziny. Jedynym ze sposobów zdobycia dużej sumy jest wygrana
w konkursie kulinarnym. Bazyli boi się jednak, że przegra z jedną z mieszkanek
miasteczka. Na dodatek nie ma jeszcze przepisu na konkursową potrawę. Czy
pomoże mu Tuśka? A może kot?
Książka jest dobrze napisaną
zbieraniną małych sytuacji, które łączą się w jedną opowieść. Każdy rozdział
pachnie i smakuje inaczej. Tuśka ma świetny węch i doskonale potrafi opisać to,
co czuje. Bazyli natomiast bardzo dobrze gotuje, co też wywołuje ślinkę u
czytającego.
Tuśka to sympatyczna dziewczyna,
która bardziej podobała mi się na początku książki, niż w ostatnim rozdziale.
To typowa nastolatka, która spędza wakacje w pięknym miejscu i zaprzyjaźnia się
z nowymi osobami. Przy okazji bierze udział w wielu dziwnych sytuacjach – widzi
ducha, ukrywa psa, ma omamy zapachowe i wzrokowe. To wszystko jednak jest tylko
zasługą bujnej wyobraźni dziewczyny i splotu kilku nieporozumień.
Książka napisana jest prostym
językiem. Czasem tylko akcja pędzi tak, że w jednej linijce zaczyna się jakaś
czynność, by w drugiej już się skończyła, mimo że wymagała trochę więcej czasu.
Poza tym znalazłam kilka miejsc, w których brakowało znaków interpunkcyjnych, a
raz wpadło mi w oko „l” zamiast „ł”.
Oprócz treści mamy też przepisy.
Wyróżniono je od narracji specjalnym tłem. Są one związane z tym, co właśnie
wspomniane było w rozdziale. Poprzedzają je informacje związane z gotowaniem i
kuchnią, do których wpleciono odrobinę historii.
Trzeba też wspomnieć o
ilustracjach autorstwa Katarzyny Sadowskiej. Pojawiają się między tekstem,
czasem zajmują osobną stronę. To czarno-białe rysunki, bardzo proste, ale ubarwiające lekturę. Także w przepisach je
znajdziemy, wtedy obrazują jakiś składnik bądź narzędzie kuchenne.
Książkę czyta się szybko i
przyjemnie. To ciekawa lektura, nastawiona na nieco młodszych ode mnie
czytelników. Ma wątki przygodowe, fantastyczne (dziadek w ciele kota!) a także
miłosne. Powieść jest wyważona i dobrze skonstruowana. Nie brak jej niczego.
Komu polecam? Młodym czytelnikom,
którzy szukają czegoś interesującego na deszczowe dni. Na pewno spodobają wam się
zapachy, które pojawiają się w książce. Zajrzyjcie, polecam.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa bis:
Nie czytałam jeszcze i raczej to nie mój typ. Tzn.: nie dla mnie jest ona kierowana :D Ale młodszej siostrze być może podaruję, wydaje mi się, że mogłoby jej się spodobać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kochana :* :)
Młodą czytelniczką nie jestem,ale może się skuszę;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńChyba każdy zna te fascynujące historie ze szkoły.
OdpowiedzUsuńBędę pamiętać jak będę miała swoje potomstwo _:)
OdpowiedzUsuń