Autor: Rhiannon Frater
Tytuł: Oblężenie
Pełny tytuł: Zmierzch świata żywych. Oblężenie
Tytuł oryginalny: As the Word dies trilogy #3: Siege
Wydawnictwo: Vesper/In Rock
Liczba stron: 383
Rhiannon Frater to autorka
trylogii „Zmierzch świata żywych”. Jej opowieści publikowane były najpierw w Internecie,
lecz z czasem zdecydowała się na formę książką. W ten sposób wydała swoje
pierwsze powieści. W 2013 roku wydawnictwo Vesper/In Rock pokazało jej
twórczość polskiej publiczności.
Katie w końcu uporała się z
duchami przeszłości. Jest żoną Travisa i na dodatek jest w ciąży. Ludzie w
forcie nie mogą zrozumieć, jak lesbijka może tak nagle zakochać się w
mężczyźnie. Nikt jednak nie robi jej już złośliwych uwag na ten temat, bo
okazała się być sympatyczną i odważną kobietą. Jej przyjaciółka, Jenni, także układa
sobie życie. Jednak sielskie dni w forcie zmierzają ku końcowi. Politycy jednak
nie zginęli i nadal mają władzę, a przynajmniej tak im się wydaje. Mieszkańcy
fortu nie mogą czuć się bezpiecznie. W niedalekim centrum handlowym znajduje
się grupa ocalałych, którzy traktowani są jak śmieci. Trafia tam wbrew swojej
woli Jenni. Żołnierze pojmują ją, gdy jej samochód ulega wypadkowi. W centrum
handlowym nie jest bezpiecznie – ludzie są niezadowoleni, a rządy sprawuje
kobieta, która chce swoją władzą wprowadzić nowy porządek. Dla niej sprawa jest
prosta – ludzie muszą robić to, czego ona chce, inaczej mogą zacząć radzić
sobie sami poza kryjówką. Dla Jenni, która w forcie żyła jak dawniej, sprawa
wygląda kiepsko. Ma tylko nadzieję na to, że jej przyjaciele w porę przyjdą jej
z pomocą. Katie nie zostawi jej w tej trudnej sytuacji. Wraz z mężem wyrusza do
centrum handlowego, gdzie zamierza porozmawiać z władzami i przekonać ich, że
mogą wejść do fortu, ale nie jako kolonizatorzy, lecz jako jedni z ocalałych,
na tych samych zasadach, co reszta. Nie wszystkim się to jednak podoba.
W tej części śledzimy nie tylko
Katie i Jenni, ale poznajemy też innych bohaterów i ich myśli. Już w
poprzedniej części było to widać, ale w tym wypadku jest jeszcze więcej
fragmentów bez udziału kobiet.
Zmiany, jakie dokonały się w
życiu Katie i Jenni procentują w tej części. Widać nie tylko to, co na
zewnątrz, ale dzięki wnikliwej narracji trzecioosobowej – to co w środku. Kobiety
stają się odważne i wytrwałe, potrafią się poświęcić i nie wahają się
podejmować trudnych decyzji.
Wszystkie sprawy z poprzednich
części wyjaśniają się w tym tomie. Dowiadujemy się m.in. kto jest
odpowiedzialny za samosądy w forcie. Poznajmy też kilka nowych osób, a o tych
już znanych dostajemy więcej informacji. Niektóre z postaci giną, inne wchodzą
w związki… Dzieje się naprawdę wiele.
Minusem było dla mnie
wprowadzenie duchów do narracji. Rozumiem, że we śnie jest możliwe zobaczenie
kogoś, kto zmarł, a był na bliski. Jednak rozmawianie z nimi na jawie trochę
mnie przerosło. Może jest to zarzut na wyrost, w końcu to książka o zombie, to
dlaczego nie wprowadzić do niej duchów? No cóż, nie mam nic przeciwko, póki te
duchy nie zaczną zmieniać biegu rzeczy i ratować żyjących, opowiadać im o
przyszłości i dotykać.
Ogólnie tom ten jest dobrym
zamknięciem serii. Rozwiązuje najważniejsze kwestie, nie pozostawia
niedomówień, jak zawsze pokazuje różne sposoby radzenia sobie z nową sytuacją. Momentami
denerwuje, niekiedy wzrusza, czasem śmieszy – mieszanka idealna, wyważona i
przemyślana.
Polecam tym, którzy zapoznali się
z poprzednimi częściami. Bez ich lektury ciężko będzie się odnaleźć w świecie
Katie i Jenni. Na pewno spodobają wam się bohaterki, a ich losy mogą dawać
przykład, jak radzić sobie w czasach, gdzie nie wiadomo kto jest wrogiem, a kto
przyjacielem.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Vesper/In Rock:
Zombie omijam szerokim łukiem, oprócz Alicji w Krainie Zombie:)
OdpowiedzUsuńHmm..zastanowię się co do tej książki :))
OdpowiedzUsuńNie czytałam wcześniejszej części. Brzmi dosyć ciekawie, ale mam taki natłok tytułów, że i tak nie znalazłabym dla niej czasu :)
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam poprzednich części i chyba się nie skuszę, bo jakoś nie ciągnie mnie do tej sagi, czy jak to nazwać.
OdpowiedzUsuń