Autor: Marta Grycan
Tytuł: Dziennik smaków
Wydawnictwo: G+J
Liczba stron: 247
Marta Grycan znana jest głównie z
portali plotkarskich. Od jakiegoś czasu dzieli się jednak z nami czymś zupełnie
innym, niż życiem osobistym. Pisze książki o swojej pasji – gotowaniu. Jedną z
takich pozycji jest „Dziennik smaków”, wydany przez G+J w 2013 roku.
Co wam się kojarzy z miesiącami?
Pory roku? A jedzenie? Marcie właśnie to się kojarzy – opisuje w swojej książce
dania, które pasują do odpowiednich miesięcy. Zimą są to dania jarskie, wiosną
związane ze świeżymi ziołami i Wielkanocą, latem pełne warzyw, jesienią
związane z ostatnimi dobrami, pełne przetworów. Ale to nie tylko dania
sezonowe, to dania uniwersalne. Przede wszystkim ułożono je mocno tematycznie.
Gdy nadchodzi Halloween spotykamy w przepisach Marty dynie, gdy zbliżają się
walentynki – masę czekolady. Czasem opisuje ona też swoje przygody życiowe,
wyjazdy, wspomina dzieciństwo i wtedy dopasowuje przepisy do tego faktu – np.
podróż do Włoch owocuje w dzienniku przepisami m.in. na bruschettę.
Jest to raczej rodzaj kalendarza
niż książki. Niektóre kartki pozostawione są puste, by napisać coś od siebie,
niektóre mają wytyczone to, co chce autorka, by się na nich znalazło. Czasem są
to listy, czasem miejsce na zdjęcia. Wszystko jednak jest tylko tłem dla
przepisów i opowieści Marty.
Przepisy są dość proste,
niewymagające. Wydaje mi się, że większość z nich mogłaby wykonać każda pani
domu. Na dodatek są dość uniwersalne, mimo że Marta dopasowała je do
konkretnych miesięcy, czy świąt.
Zdjęcia, które zamieszczono w
dzienniku pochodzą z archiwum prywatnego autorki. To różne sceny z jej życia,
często pojawia się na nich z rodziną. Oprócz tego są fotografie jedzenia, które
wygląda apetycznie i smakowicie. Naprawdę można poczuć się głodnym, gdy ogląda
się te fotografie.
Język jest prosty, a autorka jest
sympatyczna. Zachowuje się raczej, jakby pisała blog, albo właśnie
dzienniko-kalendarz, a nie książkę. Wbrew pozorom to ciekawy zabieg, który nadaje
książce charakteru. Pojawiają się też uśmieszki, które przybliżają nam autorkę,
obdzierają ją z anonimowości. Bardzo dobry zabieg. Podobało mi się również, że
Marta opisywała swoje życie, nie skupiała się tylko na jedzeniu.
Moim zdaniem książka jest ciekawa.
Przepisy i historie autorki są wyważone. Zdjęcia są piękne, naprawdę dobrze się
je ogląda. Poza tym książka jest bardzo dobrze wydana. Papier, okładka, jakość
fotografii zachwyca.
Komu polecam? Tym, którzy szukają
prezentu dla bliskich amatorów kuchni. Znajdziecie tu przepisy na dania mniej
lub bardziej wykwintne, ale na pewno coś wam wpadnie w oko. ja mam ochotę
spróbować kilku z zaproponowanych przez autorkę potraw, ciekawa jestem czy w
moim wykonaniu będą równie apetycznie wyglądać.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa G+J:
Polecę tą książkę mamie :)
OdpowiedzUsuńTaki dziennik może być całkiem ciekawy i na pewno smaczny :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mojej przyjaciółki :) wkrótce będzie mieć urodziny, a ja chyba znalazłam idealny prezent :) dzięki :)
OdpowiedzUsuńJaka ładna okładka, a potem patrzę na zdjęcie ;P Wydawała mi się ta książka taką bajkową, a potem niespodzianka ;P Może kiedyś sprawię przyjaciółce, ona interesuję sie kuchnią. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Może kiedyś kupię siostrze, ale jeszcze pomyślę:)
OdpowiedzUsuń