Autor: Andrzej Urbańczyk
Tytuł: Diego. Kot Krzysztofa Kolumba
Ilustracje: Artur Gołębiowski
Wydawnictwo: Dookoła Świata
Liczba stron: 71
Andrzej Urbańczyk to autor ponad
50 książek. Jego powieści tłumaczone są na sześć języków. Jego drugą pasją są
podróże dookoła świata. Obie połączył w jedno i tak powstała książka „Diego kot
Krzysztofa Kolumba”, którą w 2012 roku wydało Dookoła Świata.
Diego to podrzutek. Całe życie
spędził w Tawernie Pod Siedmioma Papugami. Tu słuchał opowieści żeglarzy,
zachwycał się ich przygodami i marzył o własnych. Pewnego roku usłyszał w
Tawernie o Krzysztofie Kolumbie i zapragnął go poznać. Traf chciał, że jeden z
marynarzy, którzy mieli udać się w rejs ze sławnym kapitanem wpadł na
pożegnalne piwo do Tawerny, a Diego zaplątał się w jego torbę. W ten sposób
trafia na statek i zostaje przyjęty do załogi. Oprócz łapania myszy Diego
wyznacza sobie inne zadania – pilnuje map kapitana, sypia w jego koi, szpieguje
buntowników. Jego morskie przygody są niebywałe, a kot stara się je wszystkie
przekazać czytelnikom.
Książka jest świetną lekturą dla
dzieci. Dobrze napisana, mądrze podana, daje im obraz wyprawy Kolumba do
Ameryki. Do tego narrator jest przesympatyczny – Diego przedstawia wszystko ze
swojej perspektywy, zatem jest tu pierwszoosobowa narracja. Język jest prosty,
wszystkie zwroty nieznane czytelnikowi zostały albo wyjaśnione przez kota, albo
otrzymały stosowny przypis. Dodatkowo Diego często zwraca się do słuchaczy,
przyciąga ich uwagę i jest przesympatyczny.
Oprócz narracji mamy tu też
dialogi, chociaż w małym stopniu. Pojawiają się również wpisy z dziennika kota
pokładowego, gdzie Diego opisuje pogodę, kurs i wszystkie ważne obserwacje z
pokładu. To ciekawy zabieg, który odrywa od tradycyjnej formy, a przy okazji
przedstawia wszystko, na co trzeba zwrócić uwagę podczas podróży statkiem.
Bohaterem głównym jest Diego.
Jest on mądrym, sympatycznym kotem. Wie on, że jego misja na statku jest równie
ważna jak reszty załogi. Poza tym podchodzi on sceptycznie do opowieści z
tawerny na temat morskich potworów. Jak się okazuje ma rację – na morzu nie
widać ani jednego dziwnego stworzenia.
Mimo że Diego to kot Kolumba, o
samym Krzysztofie jest tu bardzo mało. Opisano jego prośby o statki na dworze,
podróż, sprzeciw przeciwko buntowi na statku, a nawet nocne ślęczenie nad
mapami i to w zasadzie wszystko.
Plusem oprócz narratora i
historii są zdecydowanie obrazki. Nie są to jednak ostrze, pełne kolorów
rysunki. Przywodzą na myśl raczej obrazki z elementarza z pierwszej klasy, mają
ciemniejsze barwy, nieostre kontury. Podoba mi się to, bo nadaje książce
specyficzną atmosferę. Oprócz historii, która ulokowana jest kilka wieków
wstecz, rysunki też są niedzisiejsze. Moim zdaniem to wielki plus. Jest ich
odpowiednio dużo – na każdej nowej stronie pojawia się jakiś obrazek, który
wzbogaca treść. Oprócz tego czcionka jest duża, dostosowana do młodego
czytelnika. Także rozmiar i format książki należy uznać za coś wartego
pochwały.
Minusów nie widzę, aczkolwiek
znalazłam kilka błędów. Przede wszystkim nieoddzielone od siebie narracja i
dialog, jak w każdej książce. Oprócz tego nie mam powodów do narzekań.
Książkę czyta się świetnie. Moim
zdaniem jest to tak przyjemna lektura za sprawą narratora. Czytywałam książki,
gdzie narratorem był pies, ale nigdy kot. To fajne doświadczenie, które
przypadnie do gustu młodszym czytelnikom. Poza tym rozłożenie w pozycji treści
i rysunków jest bardzo dobrze przemyślane, nie zanudza, a wzbogaca. To również
moje pierwsze spotkanie z wydawnictwem Dookoła Świata. Już wiem, że na tym się
nie skończy.
Komu polecam? Jeśli szukacie
odpowiedniego prezentu dla swojej pociechy, ta książka będzie idealna. To
przygoda, którą przeżywa się z przesympatycznym kotem, a przy okazji nauka
nowych słów i poznawanie historii w interesującej formie. Zachęcam, warto.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Portalu Sztukater:
Ilustracje są przepiękne! Trafnie je określiłaś - "niedzisiejsze" :) Tylko trochę szkoda, że autor nie zamieścił więcej wiadomości o Kolumbie. Dzieci mogłyby przy okazji nauczyć się czegoś.
OdpowiedzUsuńWspaniała:)
OdpowiedzUsuńSama jeszcze nie mam dzieci, ale polecę ją mojej kuzynce.
OdpowiedzUsuńCudna musi być ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie moje klimaty, ale musi być zabawna. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A wiesz, szukam akurat czegoś, co mogłabym czytać mojej bratanicy. Lubi koty - może to właśnie będzie idealne? :)
OdpowiedzUsuńKsiążka z kotem-narratorem to coś w sam raz dla kociary :D
OdpowiedzUsuń