Autor: Robert Kirkman
Tytuł: Żywe trupy. Tom I-II
Tytuł oryginalny: The Walking Dead
Wydawnictwo: Anakonda
Czas nagrania: 2 godziny 55 minut
Robert Kirkman to urodzony w 1978
roku twórca komiksu „The Walking Dead”. Serial na jego podstawie bije rekordy
popularności i znany jest na całym świecie. Kwestią czasu było, kiedy powstanie
audiobook. W 2013 roku dzięki wydawnictwu Anakonda pojawiło się nagranie „Żywe
trupy”.
Rick budzi się ze śpiączki.
Pamięta, że został postrzelony na służbie. Ponieważ nie ma przy nim nikogo
bliskiego, postanawia rozejrzeć się po szpitalu. Okazuje się, że tu również
jest pusto, chociaż nie do końca. W jednym z pokoi odnajduje bowiem zmarłych,
którzy chodzą. Mężczyzna nie rozumie, co się dzieje. Wydostaje się ze szpitala
i spotyka żywych ludzi, którzy tłumaczą mu, że nastąpił koniec dotychczasowego
świata, że na ziemi są zombie, a wszystko, co do tej pory znał, nie istnieje.
Rick udaje się do Atlanty, gdzie spodziewa się znaleźć rodzinę. Tam jednak też
są żywe trupy, które atakują go. Mężczyzna cudem uchodzi z życiem, ratuje go
Glen – młody Azjata, który prowadzi go do obozu tych, którzy ocaleli. Tam Rick
znajduje swoją żonę i syna. Sielanka w obozie nie trwa długo – atakują ich żywe
trupy, a ludzie muszą uciekać. Podczas jednego z postojów syn Ricka, Carl,
zostaje postrzelony. Chłopaka opatruje Herschel, weterynarz. Na jego farmie
zatrzymują się wszyscy ocalali. Dochodzi jednak do kłótni między Rickiem a
Herschelem, który wierzy, że zombie to tylko forma przejściowa i za wszelką
cenę chce znaleźć lekarstwo na ich „chorobę”. W końcu Rick wraz z resztą muszą
opuścić farmę i udać się w dalszą drogę.
Przez większość czasu obserwujemy
sytuację z pozycji kogoś, kto stoi obok Ricka. Zdarzają się jednak fragmenty, w
którym poznajemy innych bohaterów w różnych sytuacjach. To miła odmiana,
chociaż pierwsze skrzypce i tak gra tu ten małomiasteczkowy policjant, który
podczas nagrania urasta do rangi bohatera i lidera.
Audiobook jest świetnie zrobiony.
To raczej słuchowisko, niż zwykłe nagranie. Każdy bohater ma swój własny głos,
którego użyczyli mu zarówno znani aktorzy (Anna Dereszowska, Maria Seweryn,
Jacek Rozenek, czy Szymon Bobrowski), ale też nieznani lektorzy. Oprócz tego
mamy tu całą plejadę innych dźwięków – od charczenia zombie, po strzały z
broni, kroki, szum trawy, czy pisk ptaków. Nawet rozrywanie ciał przez żywe
trupy jest tu naśladowane. Co ciekawe, głosy są często o różnym natężeniu,
czasem słychać echo, pogłos, czasem są przytłumione – zadbano o to, by brzmiały
jak najbardziej realnie. Dlatego w pomieszczeniach, w lesie, czy na podjeździe
niemal słychać, jak odbijają się od ścian, rzeczy i wracają nieco zmienione.
Narrator też odegrał świetnie
swoją rolę. Nie opisywał co prawda wszystkiego, co zapewne mogliśmy zobaczyć na
obrazkach w komiksie, ale o wielu rzeczach informował nas, dzięki czemu łatwiej
było się odnaleźć w treści.
Należy też coś powiedzieć o samej
strukturze nagrania. Każdy odcinek zawierał opowieść z jednego zeszytu komiksu.
Były to około 15 minutowe słuchowiska, które spajała jedna historia. W tle
często pojawiały się piosenki, dopasowane do akcji rozgrywającej się akurat w
danej części. Na początku i na końcu każdego fragmentu narrator obwieszczał, z
czym mamy do czynienia – mówi, która część teraz następuje, albo która się
właśnie kończy. Nagranie nie odcinało się zaraz po jego słowach – kończyła je
muzyka. Utwory muzyczne pojawiały się w ciągu każdego z zeszytów kilka razy –
na początku, na końcu, w trakcie rozważań narratora, albo wypowiedzi bohaterów.
Dzięki nim budowano atmosferę grozy, rzewny klimat wspomnień, czy przykrą, a
wręcz dołującą, sytuację śmierci.
Wielkim minusem moim zdaniem jest
to, że trudno mi było się zorientować do kogo dany głos należy. Na początku nagrania
narrator sprytnie przemycał imiona bohaterów, jednak później robił to
sporadycznie. Niestety, dla mnie była to męczarnia, gdyż nie wiedziałam, kto z
kim się kłóci. A Lori jednak denerwowała mnie tak samo, jak w serialu.
Wielki plus jednak za to, że
nieraz byłam zaskakiwana. Oglądałam serial namiętnie, ale nigdy nie miałam w
ręku komiksu. Audiobook pokazał mi rzeczy, które w serialu były przedstawione
zupełnie inaczej.
Bardzo dobrze słuchało mi się
tego nagrania. Było w nim wiele wątków innych, niż w serialu, dlatego nie
mogłam nigdy być pewna tego, co się za chwile stanie. Niejednokrotnie
dostawałam ciarek, albo uśmiechałam się pod nosem na wspomnienie sceny z
ekranu, jednak i tak w zdecydowanej większości wiele rzeczy było dla mnie
nowością.
Komu mogę polecić tego
audiobooka? Wiem, że sporo osób nie lubi tej formy przyswajania treści. Tym
jednak razem musicie, tak właśnie – musicie – posłuchać „Żywych trupów”. To
fascynująca przygoda, którą warto przeżyć nie w formie papierowej, a właśnie w
formie słuchanej. Efekty, których użyto przy produkcji tego słuchowiska są
często zaskakujące, ale ich finalna forma oszałamia. To tak, jakbyście sami
znaleźli się w środku walki o przeżycie, a wszędzie wokół was były zombie.
Spróbujcie przekonać się na własnej skórze, czy ta forma wam się spodoba.
Gwarantuję satysfakcję, nawet jeśli oglądaliście serial.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Słyszałam o tym, ale jakoś nie czuję się zainteresowana:)
OdpowiedzUsuńBaaaardzo mi się podobały Żywe Trupy! Choć audiobooków jakoś zbyt nie lubię, to jednak zupełnie co innego. Czekam na kolejne części :)
OdpowiedzUsuńMam jednego audiobooka, mienowicie ,,Ptaszydło'' i próbowałam go słuchać, ale kompletnie mnie nie mogłam się skupić, dlatego już wiem, że taka forma przekazu danej książki mi nie odpowiada. Zresztą, nie lubię zombi, wolę inne, znacznie przyjemniejsze istoty.
OdpowiedzUsuńNie, nie dla mnie już sam tytuł mnie odstrasza
OdpowiedzUsuńSerial uwielbiam, po słuchowisko sięgnęłam z wielką ochotą i bardzo mi się podobało :D Nie mogę się doczekać kolejnych zeszytów w tej formie. Komiks ciągle przede mną, bo nie przepadam za tą formą. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam serial, który powstał na podstawie tego komiksu :)
OdpowiedzUsuńJa też!
UsuńŚwietna recenzja!
OdpowiedzUsuńJa także polecam tego audiobooka :)
https://audeo.pl/501728/zywe-trupy-tom-i-i-ii
Nie lubię audiobooków, ponieważ bardzo łatwo potrafię przestać słuchać i przyswajać treść :P Nie jestem też fanką zombie
OdpowiedzUsuńJednak akurat w tym wypadku myślę, że audiobook jest bardzo trafnie dobraną formą, bo lepiej można się wczuć w atmosferę :) Prawie, jakby samemu się było w świecie opanowanym przez żywe trupy