Autor: Roald Dahl
Tytuł: Charlie i fabryka czekolady
Tytuł oryginalny: Charlie and the Chocolate Factory
Czas nagrania: 3 godziny 29 minut 2 sekundy
Roald Dahl to pisarz, scenarzysta
i ekscentryk. Pochodził z Anglii. Jest autorem m.in. „Wiedźm”, czy „Matyldy”.
Jedną z jego najbardziej znanych książek jest „Charlie i fabryka czekolady”.
Fabryka Willy’ego Wonki to
dochodowe przedsięwzięcie. Produkuje tak wspaniałą czekoladę, że znana jest na
całym świecie. Pewnego dnia ogłoszono, że w pięciu czekoladach znajdują się
złote bilety, które pozwolą ich znalazcom wejść do fabryki i poznać ją od
środka. Jest to o tyle ciekawe, że oprowadzić szczęśliwców ma sam Willy Wonka,
którego od dawna nikt nie widział. Zaczyna się szaleństwo czekoladowe. Dzieci i
rodzice kupują czekolady na potęgę. Tylko Charlie Bucket jest poszkodowany –
jego rodzina jest tak biedna, że stać ich tylko na mały, czekoladowy batonik
raz w roku. Akurat niedługo po ogłoszeniu wiadomości o biletach, Charlie ma
urodziny. Rodzice dają mu czekoladowy batonik, ale nie ma w nim biletu. Charlie
jednak znajduje bilet w innej czekoladce i wraz z dziadkiem wybiera się do
fabryki. Tam poznają nie tylko innych szczęśliwców, ale też pana Wonkę, który
oprowadza ich po swojej wspaniałej wytwórni czekolady i opowiada o jej
niesamowitych pracownikach – karzełkach Umpa-Lumpach. Na różnych etapach
wycieczki, w różnych okolicznościach muszą z niej zrezygnować niektóre z dzieci.
W końcu zostaje tylko Charlie i jego dziadek.
Historia zaczyna się od krótkiego
wyjaśnienia autora. Przyznaje on, że początkowo chciał stworzyć aż piętnastu
dziecięcych bohaterów. Zaniechał jednak tego pomysłu i zostało ich pięcioro.
Opisuje krótko każdego z nich i przechodzi do opowieści.
Charlie Bucket to chłopiec z
biednej rodziny. Ma jednak szczęście – trafia mu się złoty bilet, który spełnia
marzenie jego i jego dziadka. Chłopiec jednak wydał mi się nieco nadęty –
znalazł pieniądze, za które kupił sobie czekoladę. Wiedział, że jego rodzina
głosuje, dziadkowie śpią we czworo w jednym łóżku, a jednak zamiast dać całość
matce, część poświęcił na słodycze. Mało tego, często zachowywał się dość
naiwnie. Nie można zapominać, że to jednak dziecko, dlatego nie bardzo byłam
zaskoczona jego niedorzecznymi nieraz zachowaniami.
Książkę poznałam za pomocą
audiobooka. Przyznam, że nie był to dobrze nagrany audiobook. Jacek Kiss jako
lektor nie sprawdził się moim zdaniem aż tak dobrze, jak para z „Opowieści z
Narnii”. Owszem, zmieniał głos, nawet podśpiewywał z Umpa-Lumpami (muszę
przyznać, że ich piosenki to bardzo mocny punkt książki!), ale jego głos nie
sprawiał, że miałam dreszcze. Dodatkowo nagranie było podzielone jedynie na 8
części po pół godziny każda, co było dla mnie bardzo męczące w słuchaniu.
Co do akcji to nie rozwijała się
ona zbyt wartko. Niekiedy nudziło mnie słuchanie opisów słodyczy, czy maszyn je
produkujących. Zdecydowanie za dużo było opisów, za mało akcji i dialogów.
Jeśli już, to były to długie monologi Wonki na różne tematy.
Przyznam się – oglądałam film,
dopiero teraz wysłuchałam książki. Zmian w filmie jest całkiem sporo,
aczkolwiek nie wszystko było bardzo odległe od książki. Moim zdaniem najpierw
powinno się zapoznać z jej treścią, bo pokazuje ona zupełnie inny obraz
Charliego i pozostałych dzieci, niż było to w filmie. Tam Charlie był
poczciwym, dobrym chłopcem. Tu moim zdaniem wcale taki nie był. A i pan Wonka
był nieco mnie ekscentryczny w audiobooku.
Wiem, że książka jest omawiana w
podstawówce. Mojej siostrze bardzo się podobała, chociaż i tak woli film. Nie
jestem pewna, czy wszystko, co w książce jest napisane powinny czytać dzieci –
opisy zniknięć kolejnych uczestników wyprawy może nie są dramatyczne,
drastyczne i krwawe, ale nie są też całkiem spokojne. Rację mają ci, którzy
twierdzą, że pan Dahl był ekscentrykiem. Pokazał to w swoich książkach (w
„Wiedźmach” i „Matyldzie” także).
Komu polecam? Jeśli lubicie film
Burtona to przy nim zostańcie. Ja sięgnęłam po książkę i w sumie chyba się
rozczarowałam. Audiobook był kiepskiej jakości, nie przypadł mi do gustu,
męczył mnie. Sama opowieść nie porwała mnie ani na chwilę, nie siedziałam z
wypiekami na twarzy i nie czekałam na jej koniec. Jeśli lubicie znać prawdę co
do rozbieżności między papierem a filmem, śmiało. Inaczej nie jestem pewna, czy
warto.
Czyli w tym przypadku ekranizacja kontra książka 1:0. I bardzo dobrze:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że audiobook nie przypadł Ci do gustu. Jeśli zajrzę to wyłącznie do wersji papierowej.
OdpowiedzUsuńnie jestem pewna czy moim dzieciom książka przypadłaby do gustu :( raczej się nie skusze na jej poznanie. Audiobook - raczej nie słucham.
OdpowiedzUsuńNie, nie i jeszcze raz nie! Film też zawsze nie znosiłam, nie lubię tej historii!
OdpowiedzUsuńAudiobooki niestety bywają bardzo różne. Także się przejechałam kiedyś to z pół roku niczego nie słuchałam :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się właśnie, że wiele lat temu oglądałam ekranizację, więc nie będę już czytała książki, aby zapamiętać film:)
OdpowiedzUsuńFilm mnie bardzo zachwycił, szkoda, że książka słaba.
OdpowiedzUsuńOglądałam tylko film więc muszę wziąć się w garść i poszukać książki ;)
OdpowiedzUsuńFilmu chyba nie oglądałam, ewentualnie początkowy fragment :)
OdpowiedzUsuńKsiążki też nie czytałam, nie przerabialiśmy jej w szkole
Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńOwszem, filmu nic nie przebije, ale książka też jest fajna. Historia wspaniała ;P Ale moje odczucie może różnić się od Twojego dlatego, że najpierw słuchałam audiobooka a później zobaczyłam film...
Moja recenzja jeszcze czeka na opublikowanie, ale jakoś sama się skończyć nie chce, a ja na razie nie mam na to czasu.
Cieszę się, że Ty już roczek ciągniesz i dajesz radę :))