Autor: Aleksandra Szałek
Tytuł: Odwrócony Mag
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 236
Aleksandra Szałek to debiutująca
pisarka. Swoją pierwszą książkę wydała w 2013 roku dzięki Novae Res. Tytuł jej
powieści to „Odwrócony Mag”.
Julie tańczy od dzieciństwa.
Teraz udało jej się dostać do prestiżowej szkoły baletowej w Nowym Jorku.
Poznaje tam córkę dyrektora, z którą się zaprzyjaźnia. Szkoła to jednak nie
wszystko – Julie wpada w oko gwiazda filmowa, Patrick Varner. Chłopak umawia
się z nią na spotkanie, ale nie przychodzi. Dziewczyna nie może przestać o nim
myśleć. W końcu jednak rzuca się w wir pracy, której ma coraz więcej z powodu
semestralnego pokazu. Dzieją się niestety dziwne rzeczy. Julie kilka razy
znajduje się w miejscach wypadków i pomaga ludziom wrócić do życia. Nie zawsze
to skutkuje – nie udaje jej się uratować jej przyjaciela, Martina, który umiera
w szpitalu na zapalenie płuc. Podczas semestralnego pokazuj zjawia się Patrick.
Dziewczyna wyrzuca mu, że nie przyszedł na spotkanie. Spotykają się ponownie w
nieco innych okolicznościach – chłopak ratuje ją z pożaru. Julie wybacza mu
jego zachowanie i zostają parą. Jednak na jej życie czyha wysłannik piekieł,
Drake. Patrick, który jest diabłem stara się chronić ukochaną. Uświadamia ją,
że dziewczyna jest aniołem, który staje się niewidzialny, gdy tego pragnie i
może pomagać innym.
Nie bardzo wiem, od czego zacząć
tę część recenzji. Chciałabym napisać coś pozytywnego, ale nie jestem pewna,
czy umiem.
Może zacznę od bohaterów. Julie
to zwykła dziewczyna z małego miasta, która wyrusza na podbój Nowego Jorku,
wkraczając tym samym w dorosłe życie. Początkowo nieśmiała, rozkręca się wraz z
rozwojem książki, co potwierdza chociażby umawianie się z aktorem. Przy okazji
jest aniołem. Fajnie, prawda? Jednak jak dla mnie Julie to prowincjonalna
dziewczyna, która wpada w wielki świat – kluby, alkohol, miłość, zakupy,
makijaż. Wszystko to dla niej jest całkiem nowe. Brakowało mi zdecydowanie
opisu, który pokazałby jak Julie sobie z tym radzi. Gdzieniegdzie taki opis już
się nawet zaczynał, ale szybko gasł. Nie mniej interesująca jest Alice,
przyjaciółka Julie. Dziewczyna ma obsesję na punkcie jednego z kolegów, ciągle
o nim gada, myśli… 90% jej wypowiedzi ma coś z nim wspólnego. Patrick jak na
gwiazdę filmową nie jest w ogóle wyrazisty. To czarny charakter, który podbija
serca wszystkich dziewczyn, ale tak naprawdę nawet rozdziały, w których widzimy
świat takim, jakim on go widzi, nie powaliły mnie na kolana.
W większości obserwujemy życie z
pozycji Julie. Wypowiada się ona w pierwszej osobie, dlatego łatwiej nam ją
zrozumieć. Wiemy, co myśli, co czuje i jak reaguje na sytuacje, które jej się
przydarzają. Jednak emocji mi w niej jakoś brakowało. Można powiedzieć, że była
dość przeźroczysta. Owszem – denerwowała się, złościła, smuciła, cieszyła… ale
to jakoś tak blado. Skoro już autorka zdecydowała się na narrację
pierwszoosobową powinna trochę bardziej rozwinąć postać Julie.
Język. Narracja jest dobra, nie
wybitna, ale dobra. Za to dialogi… Coś tragicznego. Banalne, puste, naiwne,
zbyt potoczne. Denerwowały mnie wtrącenia ze slangu, którego chyba teraz się
już nie używa (np. „na ej to tramwaj staje, a na dzyń dzyń rusza”). Wydaje mi
się, że w ten sposób nie odzywa się do siebie młodzież, no ale mogę się mylić.
Przecież nie znam nowojorskiej młodzieży.
Książka naszpikowana jest błędami
ze strony korekty. Czasem brakuje przecinków, niektóre kwestie tej samej osoby
zaczynają się kilka razy od nowego myślnika, myśli nie zawsze są brane w
cudzysłów, a jedna z nich owszem rozpoczęła się znakiem, ale już nim nie
skończyła. Poza tym trochę niedociągnięć, choć najbardziej denerwowały mnie pomieszane znaki "?!", które raz były w dobrej kolejności, a linijkę dalej już zamienione.
Bardzo podobały mi się znaki graficzne przy paginie. Urozmaicały książkę, nadawały jej indywidualny charakter.
Nie bardzo rozumiem, czemu akcja
była przeniesiona do Nowego Jorku. Z wywiadu z autorką zrozumiałam, że dlatego „bo
tak”. Ok., niech będzie, ale po co w treści wracać do Polski? Tak naprawdę
nawet nie wracać, co skoczyć do niej na minutkę. No i kolejna rzecz, której nie
potrafię odgadnąć – tytuł. Wiem, że to nawiązanie do Tarota, ale nie bardzo
zrozumiałam, czemu akurat taki, a nie inny.
Plus jest jeden – autorka nie
podchwyciła starych i sprawdzonych przez wielu postaci, lecz stworzyła własne.
Anioły, diabły i walka dobro-zło są tu nieco zepchnięte na bok, przyćmiewa je
szczęśliwa miłość i zajęcia szkolne. No i w połowie książki jeszcze połączenie
obu kwestii, czyli podrywający Julie nauczyciel.
Jedno jest pewne – książkę czytałam
błyskawicznie. Nie wiem czemu, ale tak właśnie było.
Komu ją polecam? Sama nie wiem.
Wiele opinii, które widziałam było przychylnych. Ja jak zwykle muszę być inna.
Jak na debiut to i tak całkiem niezła pozycja, chociaż ja nie zostałam fanką
tej książki. Wielu spodoba się wątek miłosny, innym fantastyczny, innym jeszcze
szczypta thrilleru. Wszystko to jednak dla mnie za mało. Może po prostu oceńcie
sami, czy ta książka wam się podoba, czy nie. Nie zachęcam, nie zniechęcam.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res:
Mnie osobiście ta książka się podobała, chociaż faktycznie była słabo dopracowana.
OdpowiedzUsuńNarracja była całkiem ok, niestety dialogi mnie odstraszyły.
UsuńMoże faktycznie dialogi były nieco płytkie, ale sama historia miała potencjał tylko zabrakło jej lepszego dopracowania.
UsuńMimo negatywnej recenzji chyba po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńJa nie mam na nią ochoty, ale książka chciała ją przeczytać. Może niech sama zdecyduje, czy nadal tego pragnie;)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji mam mieszane uczucia
OdpowiedzUsuńDałabym tej książce szansę mimo kilku mankamentów.
OdpowiedzUsuńCzytałam bardzo poztywną recenzje no i teraz twoją, która bardzo namieszała w mojej głowie. Wstrzymam się .
OdpowiedzUsuńStworzenie własnych postaci, a nie powielanie wielu przemawia zdecydowanie za tym, aby preczytać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie dla mnie, najbardziej przeszkadzałyby mi pewnie te dialogi, podziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jakoś mnie nie zachęca, wydaje się mało oryginalna, jeśli chodzi o wątek anielski - kolejna miłość w stylu on zły, ona dobra i tak dalej - a ja, jako ta, co o aniołach czytać uwielbia, wiele oczekuję od książek, w któych się pojawiają :)
OdpowiedzUsuń