Simba dorósł i jest królem Lwiej
Ziemi. Urodziła mu się córka – Kiara – która wdała się w niego. Jest ciekawska,
niepokorna i nie słucha rodziców. Nic nie robi sobie z zakazów i
niebezpieczeństwa. Trafia na terytorium, na którym nie powinna przebywać, i
poznaje tu lwa Kovu, z którym chce się zaprzyjaźnić. Ich znajomość nie zaczyna
się dobrze, muszą uciekać przed krokodylami, a na dodatek Simba odkrywa, że
jego córka go nie posłuchała i naraziła własne bezpieczeństwo. Natomiast matka
Kovu widzi w tej nowej znajomości szansę na zemstę...
Król
lew II: Czas Simby to druga część
przygód młodego lwa. Tym razem nie Simba jest głównym bohaterem animacji, lecz
jego córka – Kiara. W polskiej wersji językowej usłyszymy Krzysztofa Banaszyka
w roli Simby, Joannę Jabłoczyńską i Izabelę Dąbrowską mówiące za Kiarę, Jakuba
Molędę i Marcina Kudełka jako Kovu, a także znane już głosy – Krzysztofa Tyńca
(Timon), Emiliana Kamińskiego (Pumba), Wiktora Zborowskiego (Mufasa), Marka
Barbasiewicza (Skaza) i Jacka Czyża (Rafiki).
Akcja skupia się na dorastaniu
Kiary. Simba nie chce, by stała jej się krzywda, dlatego młoda lwica nie jest
przygotowana ani do polowań, ani do władania, ciągle się jej czegoś zabrania.
Niestety Simba nie może przewidzieć, że to, przed czym starał się ją strzec,
będzie dla niej tak kuszące. Kiara zakocha się w Kovu, nie wiedząc, że jego
intencje nie są do końca czyste.
Drugim torem biegnie historia Kovu.
Wychowywano go w nienawiści do Simby. Matka wmawiała mu, że został wybrany na
następcę Skazy, wywyższała go i wychwalała Skazę. Kovu nie znał innego planu na
życie, niż ten, który mu przedstawiono. Był zmanipulowany i choć inaczej niż
Kiara, też nie miał szans na podejmowanie własnych decyzji, ponieważ wypełniał
wolę matki.
Poruszająca jest historia, którą
możemy oglądać na drugim planie. Kovu to oczko w głowie swojej matki, inne jej
dzieci, szczególnie starszy syn, są ignorowane, spychane na dalszy plan, przez
co wiele w nich żalu. Równie ciekawie ogląda się intrygi Rafikiego, który chce
zażegnać dawny spór, rozkochując w sobie Kiarę i Kovu. Trochę śmiesznie wypada
natomiast nadopiekuńczość Simby, a drażni jego niedotrzymywanie obietnicy. Brakło
mi odrobinę Timona i Pumby, którzy mimo że przemieszczają się gdzieś w tle, nie
są już tak wyraziści – no, może poza jedną sceną – jak w pierwszej części.
Król
lew II to kolejna porcja
pięknych kadrów i wpadających w ucho piosenek. Historia nieco przypomina Romea
i Julię, a sam wątek miłosny jest mocno skrócony, zupełnie jak u Szekspira. Muszę
jednak przyznać, że w tym przypadku druga część jest niezła, fabuła nie nudzi,
ciągle coś się dzieje, a na dodatek narysowana jest bardzo starannie i podobnie
jak pierwsza część. Zdarzało się, że Disney sobie odpuszczał rysunki w drugiej części,
przez co wypadało to sztucznie i nieładnie, tu jednak nie ma czegoś takiego.
Jeśli lubicie Króla lwa, pewnie jesteście już po seansie drugiej części. Jest
może mniej wzruszająca niż pierwsza, ale równie wciągająca i ładnie narysowana.
No i ma kilka fajnych piosenek, które nuci się długo po seansie.
Pamiętam, że jako dziecko zawsze chciałam być Kiarą. No i nigdy nie wiedziałam, który lew to Simba, a który to Kiara, nie potrafiłam zaczaić zależności między nimi i część 1 mieszała mi się z 2 XD
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych bajek ;)
OdpowiedzUsuń