"Królowie przeklęci" Maurice Druon



Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 720

http://www.taniaksiazka.pl/krolowie-przekleci-tom-1-p-554453.html

Maurice Druon a właściwie Maurice Kessel to francuski pisarz i polityk. Był członkiem Akademii Francuskiej, Kawalerem Krzyża Wielkiego Legii Honorowej. Przez lata wydawał powieści, w tym serię Królowie przeklęci. Pierwszy tom, Król z żelaza, ukazał się w 1955 roku. Ten sam tom do Polski zawitał w 2010 roku dzięki wydawnictwu Otwarte. To samo wydawnictwo postanowiło ponownie wydać powieści Druona. Tym razem seria została wydana w trzech tomach. Królowie przeklęci to zbiorcza nazwa cyklu, który podzielono na trzy książki. W pierwszym mamy powieści Król z żelaza, Zamordowana królowa i Trucizna królewska, w drugim – Prawo mężczyzn, Wilczyca z Francji, a w trzecim znajdą się Lew i lilie i Kiedy król gubi kraj. Pierwszy tom ukazał się w 2015 roku.

Francją włada Filip Piękny. Jego synowie mają żony, a jego córka jest królową Anglii. Izabela nie jest kochana – wie, że jej mąż woli mężczyzn. Wie również, że jej szwagierki nie są odpowiednimi kobietami dla jej braci. Gdy dociera do niej Robert d’Artois z wiadomością, że podejrzewa szwagierki Izabeli o zdrady, kobieta jest pewna, że chce ujawnić ten fakt ojcu. Zbiera dowody i wyrusza do Francji, gdzie księżniczki nie boją się przyprawiać rogów mężom. Filip Piękny to władca sprawiedliwy, dlatego nie przyjmuje zarzutów bez faktów. Gdy jednak okazuje się, że Izabela ma rację, postanawia ukarać niewierne żony. Musi też rozprawić się z templariuszami. Natomiast wierny poddany Izabeli, Robert d’Artois pragnie zemsty na kuzynce, która odebrała mu w niesprawiedliwym procesie dobra. Intrygi prowadzą do wielu nowych wydarzeń...

Narrator trzecioosobowy pozwala śledzić różne postacie. Jest szczegółowy w opisach, zna myśli i uczucia bohaterów. To dobry obserwator, który nie boi się opisywania tortur czy stosunków seksualnych. Jest jednak chłodny w swojej relacji.

Autor posłużył się w swojej książce autentycznymi postaciami z kart historii. Kto z nas nie słyszał choćby o Filipie Pięknym? Jak przyznają znawcy, bohaterowie książki są znacznie barwniejsi niż ich historyczne odpowiedniki. Możliwe, że Druon korzystał ze źródeł i przekazów historycznych, uzupełniając je własną fantazją. 

W książce przewija się wiele wątków, które doskonale wypełniają jej karty. Przede wszystkim motyw władzy. Każdy chce utrzymać w rękach to, co już posiada. Król chce mieć następce. Do tego każda niemal sytuacja podsycana jest chęcią zemsty. Nie ma osoby, która by nie pragnęła czegoś złego dla wroga. Pojawiają się intrygi i zdrady. Nie brakuje opisów tortur. Codzienne sprawy wypełnia pycha i duma. Sprawiedliwość dla jednych oznacza krzywdę dla drugich. Do tego zakon templariuszy, długi, bunty, głód i podatki. Wszystko to pojawia się w każdym tomie.

Nie możemy zapomnieć o stylu. Powieść historyczna domaga się pewnych zabiegów, które nie są spotykane w książkach o współczesności. Autor zadbał o nieco inny język. Ciągle powtarzane i podkreślane statusy społeczne jak „Dostojny Pan” czy mówienie do jednej osoby w liczbie mnogiej sprawiają, że możemy poczuć się jak na średniowiecznym dworze. Język jest nieco zmieniony. Możemy sobie z nim poradzić, nie jest zbyt dziwaczny, ale czuć w nim odrobinę innego odcienia, posmaku dworskości.

Co ciekawe, w powieści pojawia się całkiem spora liczba przypisów. Co jeszcze ciekawsze – są one umieszczone na końcu książki. Dla mnie jest to utrudnienie. Owszem, są one czasami dość długie, ale wertowanie kartek siedmiuset stronicowej powieści nie jest zbyt łatwe. Poza tym lubię, gdy pod tekstem znajduje się informacja, na którą od razu mogę rzucić okiem. Pod narracją umieszczono jedynie tłumaczenia obcojęzycznych zwrotów.

Na końcu książki znajdziemy też biogramy i drzewa genealogiczne. Do tego spis treści.

Ogólnie uważam, że książka jest naprawdę fascynująca. Uwielbiam powieści historyczne, lubię dobrze skrojone postaci i wielowątkowe, ale nie chaotyczne akcje. Autor stworzył fantastyczny świat, który łączy fikcję literacką z prawdą historyczną. Dzięki doskonałej kreacji języka i narracji możemy stanąć pośród poddanych na francuskim dworze. 

Polecam tym, którzy szukają powieści od której wprost nie można się oderwać. Jest świetnie skrojona, nie ma praktycznie wad. Trzy książki w jednym tomie gwarantują wiele przeżyć i pozwalają kontynuować przygodę po zakończeniu jednej części. Trzeba przyznać, że wydanie jest świetne, a liczba stron wcale nie przeraża. Polecam gorąco nie tylko fanom powieści historycznych. 


Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Księgarni Tania Książka:
taniaksiazka.pl


"Rośliny kwitnące"



Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 96

http://vesper.pl/produkty/konfigurator/nowosci/213/rosliny-kwitnace-ponad-40-pieknych-ilustracji-wraz-z-planszami-do-kolorowania/7700

Kolorowanki podbijają ostatnio serca ludzi na całym świecie. Wyciszają i pozwalają się odstresować. Dlatego wydawnictwo Vesper postanowiło wydać kolorowankę Rośliny kwitnące.

Kolorowanka jest dość niezwykła. Na dwóch kartkach umieszczone są te same obrazki. Jeden jest szablonem, który możemy samodzielnie, wedle uznania wypełnić, drugi to obrazek z archiwum „Curtis’s Botanical Magazine”. Ilustracje pochodzą z najstarszego czasopisma botanicznego w Wielkiej Brytanii. Są na nich nie tylko kwiaty, lecz także schematy budowy i szczegóły owoców lub kielichów. Ilustracje są pokolorowane, ale bardzo delikatnie, wyglądają jak obrazki z podręczników do biologii. Jeśli choć raz oglądaliście na Wikipedii zdjęcia jakiegoś kwiatu lub wertowaliście encyklopedię to wiecie, o czym mówię.

Kwiaty są przeróżne. Jedne mają wiele skomplikowanych szczegółów, inne są prostsze. Delikatnie zarysowane szablony i cieniowanie na kolorowankach sprawia, że wyglądają bardzo lekko i niewiele trzeba, by stały się zjawiskowymi dziełami sztuki. 

Choć z lewej mamy podpowiedzi, jak wygląda oryginalny kwiat, wcale nie musimy się nimi sugerować. Wydawca pozostawia nam dowolność. Pokazuje jednak, jak natura sobie poradziła. Obrazki są ciekawym dopełnieniem kolorowanki i mogą stanowić kontrast dla naszych dzieł.

Na samym początku książki pojawia się lista plansz. Tu możemy zobaczyć, co nas czeka podczas kolorowania. Wszystkie wzory umieszczono na pierwszych czterech kartkach. Podpisy łacińskie sprawiają, że bez trudu można wygooglować daną roślinę. 

Wzorów jest 44. Możemy je kolorować dowolnie. Kartki są dość grube – wytrzymają flamastry oraz cienkopisy, nie będą przebijać. Bałam się, że książka będzie się zamykać podczas pracy, ale wcale tak nie jest. Wystarczy odrobinę ją odgiąć i już bardzo dobrze się trzyma. 


Wzory nie są przesadnie skomplikowane, ale są piękne. Kwiaty wprawiają w zachwyt. Pomysł na stworzenie kolorowanki w takim wydaniu – z ilustracjami z magazynu i ich kopiami – jest strzałem w dziesiątkę. Podoba mi się wykonanie książki i duża, ale nieprzesadzona liczba wzorów. Są różnorodne, przedstawiają wielkie kwiaty bądź drobne gałązki.

Polecam tym, którzy lubią kolorować. Możecie poszaleć z własnymi kompozycjami kolorystycznymi lub postarać się odwzorować oryginał. Zabawa gwarantowana i to na wiele godzin. Ja kolorowałam na zmianę z siostrą i obie byłyśmy wspaniale się bawiłyśmy. To świetna zabawa dla małych i dużych!



Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Vesper/In Rock:


www.vesper.pl

Wywiad z Dominiką Smoleń



Dominika Smoleń to licealistka i blogerka. Zadebiutowała także jako pisarka. Opowiada, o czym jest jej pierwsza książka i jakie są jej plany na przyszłość.

Wydałaś właśnie pierwszą powieść. Jak to jest być pisarzem?
Dominika Smoleń: Nie mam pojęcia, jak to jest być pisarzem. Jeszcze to do mnie nie dotarło – książki są przy mnie od zawsze, od zawsze czytałam i pisałam, także wydanie Ceny naszych pragnień jest spełnieniem mojego największego marzenia. Nie czuję się jednak jeszcze jak pisarka – może przy kolejnej powieści się to zmieni ;)

O czym jest Twoja książka?
D.S.: Moja książka opowiada historię dziewczyny, która próbuje odszukać samą siebie, a we współczesnym świecie jest to bardzo trudne zadanie. Jest to też swego rodzaju apel o tolerancję, ponieważ miłość jest jedna i nie da się jej wybrać – nie liczy się płeć, wiek, rasa czy religia. Chociaż Cenę naszych pragnień napisałam dosyć młodzieżowym językiem, to mam nadzieję, że ten przekaz będzie mógł trafić do wszystkich.

Czy miałaś jakieś problemy lub wątpliwości podczas pisania?
D.S.: Zawsze są jakieś problemy i wątpliwości. Nawet jeśli mam z góry założony plan, o czym chcę napisać i jak to chcę napisać... Tak naprawdę wszystko wychodzi „w praniu”. Czasem wydaje mi się, że to Oliwia – moja główna postać, dokonywała wszelkich wyborów, a ja tylko je opisywałam. No i brak czasu – to też jest okropne – kiedy ma się pomysł, ma się wenę, a nie ma się tych kilkunastu minut, żeby cokolwiek napisać...

Dlaczego wybrałaś właśnie wydawnictwo Lucky jako to, w którym chcesz wydać swoją debiutancką powieść?
D.S.: Moja znajoma i jedna z recenzentek na moim blogu Nasz Książkowir – Iga – wydała tam już kilka książek. Wydało mi się więc oczywiste, że warto tam napisać. I... udało się! :) Warto walczyć o spełnienie swoich marzeń, ponieważ mogą się spełnić szybciej niż byśmy przypuszczali!

Czy masz w planach kolejne powieści?
D.S.: Oczywiście, że mam plan na kolejne powieści! Co więcej, skończyłam już nawet pisać kolejną książę :) Mam nadzieję, że będzie ona jeszcze lepsza i jeszcze ciekawsza niż Cena naszych pragnień, ponieważ chciałabym się przede wszystkich rozwijać. Co do wydania tej pozycji, którą niedawno skończyłam... jeszcze o tym nie myślę. Może za jakiś czas, gdy zabiorę się za pisanie trzeciej książki? :D

Co poradziłabyś tym, którzy marzą o wydaniu własnej książki, ale nie mają odwagi, by to zrobić?
D.S.: Zaczęłabym na nich krzyczeć, że nie mają czego się bać. Porażki są po to, aby nasz sukces w pewnym momencie okazał się spektakularny. Jeśli komuś bardzo zależy na tym, aby wydać swoją książkę i pisze z pasji, a nie „pod publikę”, to jestem pewna, że w pewnym momencie mu się uda. W Polsce jest masa wydawnictw, nie wysyłajcie swoich zgłoszeń tylko do tych „dużych” – wtedy wasza szansa na powodzenie rośnie ;)

Fragment: "Cena naszych pragnień" Dominika Smoleń



 
Po paru krokach oparłam się jednak o chłodną ścianę i westchnęłam głośno. Przy pani Melanii mój mózg zaczął zmieniać się w papkę. I nie wiedziałam, czy jest jakiś spo­sób, żebym przestała czuć... to wszystko. Emocje i uczucia są głupie. Fajnie by było, gdybyśmy mogli nimi sterować. Zazwyczaj kończy się jednak tak, że oddajemy swoje serce niewłaściwej osobie i kończymy, cierpiąc w samotności.
Na początku roku obiecałam sobie, że się nie zakocham. Albo że przynajmniej zrobię to z pełną świadomością, że to mój wybór, że to dobry wybór. Miałam nadzieję, że niebawem dalej będę mogła powiedzieć, że nic do pani Gałęziowskiej nie czuję. Zresztą, nie mogę czuć. To byłaby totalnie chora sytuacja.
[...]
Mimo próby wprowadzenia równości, sprawiedli­wości i wolności w społeczeństwie... dalej byliśmy tylko bydłem dla rządzących. Często ograniczeni przez prawa i obowiązki, dążyliśmy jedynie do tego, aby być szczęśli­wymi – z mizernym skutkiem. Zapominaliśmy, a może nawet nie wiedzieliśmy tego, że tak naprawdę nasza wol­ność jest tylko urojeniem, złudnym poczuciem, a równość możemy sobie tylko wymarzyć – niektóre rasy, religie, orientacje zawsze będą piętnowane w jakiś sposób. Prze­ciętni ludzie nie lubią osób, które się wyróżniają, są inne, odchodzą od dawno ustalonych schematów i norm moral­nych. Ale nawet rola państwa przez wieki pokazywała nam, że ludzie dzielą się na dwie kategorie: rządzących i rządzonych, którzy pracują po to, żeby rządzący mogli wprowadzać kolejne bezsensowne reformy i latać z jedne­go końca świata na drugi. O sprawiedliwości nie powinnam nawet wspominać. Nie ma jej. Nie istnieje. I nigdy nie jej będzie. To tylko słowo, którego nawet nie da się dokład­nie zdefiniować. A my – ludzie – zmuszeni żyć w takim świecie, chcemy tylko, żeby ktoś nas kochał, chcemy tylko zdrowia i godnego poziomu egzystencji. Pokręciłam zre­zygnowana głową. Każdy dąży do szczęścia, ale kto tak naprawdę je złapie?